Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
19/06/2020 - 17:00

Wojna futbolowa: Nasza niepewna sytuacja zbratała nas

Tytułowa „Wojna futbolowa” wybucha między Salwatorem i Hondurasem. Krótkotrwały konflikt stanowi punkt wyjścia do opisu miejsc pogrążonych w chaosie wojny. Miejsc, których wiele w Ameryce Południowej i Afryce.

(...) O świcie znalazł mnie tam patrol wojskowy. - Głupi człowieku - powiedział zaspany sierżant - gdzie się włóczysz w wojenną noc? Patrzyli na mnie podejrzliwie i chcieli mnie zabrać do komendy miasta. Na szczęście miałem przy sobie legitymację i wytłumaczyłem im, co się stało. Odprowadzili mnie do hotelu. Po drodze sierżant powiedział, że przez całą noc trwały na froncie walki, ale front jest daleko i w Tegucigalpie nie słychać, kiedy tam strzelają.

Od rana ludzie kopali okopy i wznosili barykady. Miasto przygotowywało się do oblężenia. Kobiety robiły zapasy i zaklejały okna paskami papieru. Ludzie biegali po ulicach nie wiadomo dokąd, panowała atmosfera paniki. Brygady studentów malowały na ścianach i na płotach wielkie hasła. Bania z poezją pękła nad Tegucigalpą, w kilka godzin mury pokryły się tysiącami napisów. NIECH NIE MYŚLI TĘPY BURAS, ŻE PODBIJE NASZ HONDURAS Albo: HEJ, RODACY, PRZYSZŁA PORA UCIĄĆ GŁOWĘ AGRESORA POMŚCIMY 3:0! (...)  itd., itd.

Latynosi, którzy w ogóle mają obsesję na punkcie szpiegów, wywiadów, konspiracji i spisków, teraz, w warunkach wojennych, w każdym widzieli piątokolumnową wtyczkę. Moja sytuacja też nie wyglądała dobrze. Po obu stronach frontu oficjalna propaganda rozpętała dziką kampanię, winiąc komunistów za wszystkie nieszczęścia, a byłem na tym terenie jedynym korespondentem z kraju socjalistycznego. Mogli mnie wyrzucić, a chciałem być na wojnie do końca.

Poszedłem na pocztę i zaprosiłem operatora na piwo. Był wystraszony, bo choć jego ojciec pochodził z Hondurasu, matka była obywatelką Salwadoru. Jako mieszaniec znalazł się w kręgu podejrzanych. Nie wiedział, co go czeka (…) Nazywał się Jose Malaga. Piliśmy piwo w barze koło poczty. Nasza niepewna sytuacja zbratała nas, jechaliśmy na tym samym wozie. Jose co chwila dzwonił do swojej matki, która siedziała zamknięta w domu, i mówił: - Mamo, u mnie wszystko w porządku, nie wzięli mnie, pracuję.

Ryszard Kapuściński, „Wojna futbolowa”, wydanie XXII, wydawnictwo Czytelnik, 2019
wybór fragmentów: AU







Dziękujemy za przesłanie błędu