Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
18/03/2021 - 16:05

"Śmieję się więcej, niż cierpię"

Niech Ojciec nie myśli, że moje życie duchowe jest usłane różami - to kwiaty, których prawie nigdy nie spotykam na swej drodze.

[...] 6 stycznia 1929 roku, po pięciotygodniowej podróży, siostra Teresa dotarła do Kalkuty. […] Po złożeniu ślubów siostra Teresa została skierowana do wspólnoty loretanek w Kalkucie, gdzie wyznaczono jej zadanie uczenia w St. Mary’s Bengali Medium School dla dziewcząt. […] Po dziewięciu latach u loretanek w życiu siostry Teresy zbliża się ważna chwila – miała złożyć śluby wieczyste. Jej przełożone i towarzyszki zdążyły przez ten czas poznać jej rozmodlenie, współczucie, miłosierdzie i zapał; doceniły też jej ogromne poczucie humoru i wrodzone zdolności organizacyjne i przywódcze. We wszystkim, co robiła, nieustannie wykazywała się niezwykłą przytomnością umysłu, zdrowym rozsądkiem i odwagą, na przykład wtedy, gdy przegnała stojącego na drodze byka, by ochronić powierzone jej dziewczynki, albo gdy spłoszyła złodziei, którzy nocą włamali się do klasztoru. Mimo to ani jej siostry, ani uczennice nie zdawały sobie w pełni sprawy z wyjątkowej głębi duchowej, jaką ta ciężko pracująca i pogodna zakonnica osiągnęła pośród swych codziennych zajęć. O swym głębokim zjednoczeniu z Jezusem, będącym źródłem duchowej i apostolskiej płodności, mówiła tylko spowiednikom. […]

W liście do ojca Franja Jembrekovicia, jezuity, swego dawnego spowiednika w Skopje, odsłoniła tajemnicę działania Bożej mocy w swej duszy: „Właśnie dostałam list od Wielebnej Matki Generalnej, w którym udziela mi zgody na złożenie wieczystych ślubów. Będzie to miało miejsce 24 maja 1937 roku. […] Niech Ojciec nie myśli, że moje życie duchowe jest usłane różami  - to kwiaty, których prawie nigdy nie spotykam na swej drodze. Całkiem przeciwnie, dużo częściej za swą towarzyszkę mam „ciemność”. A kiedy noc staje się bardzo gęsta – i mam wrażenie, że skończę w piekle – wtedy po prostu ofiaruję się Jezusowi.  […] Ale jestem szczęśliwa - tak, szczęśliwsza niż kiedykolwiek. Za żadną cenę nie chciałabym zrezygnować ze swoich cierpień. Niech Ojciec nie myśli, że tylko cierpię. O nie – śmieję się więcej, niż cierpię […] Na pewno jest Ojciec zbyt zajęty, żeby myśleć o pisaniu listów. Ale o jedno Ojca błagam: niech się Ojciec zawsze za mnie modli. Na to nie potrzeba Ojcu specjalnego czasu – bo nasza praca jest modlitwą”. […]

Matka Teresa. „Pójdź, bądź moim światłem”, przekład: Michał Romanek, Wydawnictwo Znak, 2008







Dziękujemy za przesłanie błędu