Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
21/04/2020 - 09:45

"Dokąd mnie zwodzić będziesz?”

”Ważnych świętych trzeba przybliżać ludziom na wiele sposobów. Jest istotne by czynić to w sposób interesujący współczesnego człowieka (...)", kard. Kazimierz Nycz

Łódź

„… dokąd mnie zwodzić będziesz?” 1922–1924

Była niedziela. Ciepłe czerwcowe popołudnie 1924 roku. W łódzkim parku Wenecja, na obrzeżach miasta, trwała majówka. Jedni szukali szczęścia na loterii fantowej, oglądali pokazy sztucznych ogni i występy magików. Inni spacerowali wśród kasztanowców, pomiędzy stawami połączonymi kanałami z wodą z pobliskiej rzeki Jasień. Nie wiadomo, czy któryś z młodzieńców zdecydował się popisać przed paniami odwagą i skoczyć z wysokiego masztu, przez ogień, do stawu. Nie brakło natomiast pewnie chętnych, by wspiąć się na wysoki pal po ustawioną na nim wygraną, którą była butelka wódki. Albo by postrzelać z łuku do tarczy. Najtłoczniej było, jak zwykle, na podeście do tańca. Młodzi mężczyźni przesyłali tak zwaną pocztą francuską nieznajomym dziewczętom sekretne liściki. Grała orkiestra. Było gwarno i wesoło.

W pewnym momencie do parku weszły cztery dziewczyny: trzy siostry Kowalskie – Gienia, Natalia i Helena – oraz ich koleżanka Lucyna Strzelecka. Helena, z włosami zaplecionymi w warkocz, ubrana w różową kretonową sukienkę z falbanami, czuła się nieswojo. Nie miała ochoty na ten festyn. Dała się namówić siostrom. Gienia zafundowała jej nawet bilet. Do Heleny podszedł jakiś młodzieniec. Poprosił do tańca. Dziewczyna wymawiała się, że nie bardzo umie. On obiecał, że poprowadzi. Zaczęli tańczyć. Nie trwało to jednak długo, ledwie chwilę. Nagle dziewczyna przerwała taniec. Stanęła. Zostawiła zdziwionego chłopaka, a po chwili, pozorując ból głowy, opuściła towarzystwo. „W chwili kiedy zaczęłam tańczyć, nagle ujrzałam Jezusa obok” – napisała po kilku latach Siostra Faustyna w Dzienniczku. Wyglądał tak jak na Drodze Krzyżowej – umęczony, obnażony z szat, cały pokryty ranami. Niczym zazdrosny młodzieniec zapytał z wyrzutem: „Dokąd cię cierpiał będę i dokąd mnie zwodzić będziesz?” (9).

W jednej chwili zmieniło się wszystko. Spotkanie z Chrystusem było dla niej wielkim wstrząsem. Było pewnie tak samo nieoczekiwane jak oczywiste zarazem. Od tego momentu „pozostał Jezus i ja” (9) – zanotowała po latach.

Ów chłopiec z parku Wenecja pewnie nigdy nie dowiedział się, z kim „przegrał” ten taniec i kim była dziwnie zachowująca się dziewczyna.

Ewa K. Czaczkowska, Siostra Faustyna. Biografia Świętej, Wydawnictwo Znak, wydanie drugie, Kraków 2020,
Dziękujemy Autorce za udostępnienie cytowanych fragmentów.

   Fragmenty Dzienniczka św. Siostry Faustyny







Dziękujemy za przesłanie błędu