Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 16 kwietnia. Imieniny: Bernarda, Biruty, Erwina
01/03/2020 - 09:55

Dobra książka: Tamten Kraków…Tamta Krynica. Eleonora z Cerchów Gajzlerowa (7)

(..) Gdzie zamieszkać? (...). Drugi popularny pensjonat, Wisła – własność pani Emilii Burzyńskiej, wdowy po profesorze Uniwersytetu Jagiellońskiego – położony był trochę bliżej teatru, również za rzeczką. Willa mała, drewniana, o schodach wewnątrz budynku bardzo wąskich – całe szczęście, że nie doszło tam nigdy do paniki.

Drugi popularny pensjonat, Wisła – własność pani Emilii Burzyńskiej, wdowy po profesorze Uniwersytetu Jagiellońskiego – położony był trochę bliżej teatru, również za rzeczką. Willa mała, drewniana, o schodach wewnątrz budynku bardzo wąskich – całe szczęście, że nie doszło tam nigdy do paniki. 

(…) Od chwili, gdy zrozumiałam, że żyję i mieszkam kilka miesięcy w roku w Krynicy, wiedziałam o istnieniu paru renomowanych pensjonatów. Do nich należał przede wszystkim Zakład Dietetyczny dr Bolesława Skórczewskiego – dwie duże wille: Witoldówka i Tatrzańska, stojące obok siebie za rzeczką. Doktora Bolesława, wielce zasłużonego dla Krynicy, nie przypominam sobie, pamiętam natomiast wdowę po nim, panią Sabinę, a zwłaszcza jej krzesło w kościele, które często zajmowałam. Za życia męża ubierała się bardziej niż skromnie – jak mówiono, na jego życzenie. Po śmierci dr Bolesława dziedzictwo po nim przejął dr Witold Skórczewski, jedynak. Gdy ożenił się z bardzo przystojną panią Anną, zaczęła ona ubierać teściową i okazało się, że jednak suknia zdobi człowieka, fryzura i ładny kapelusz również.

 Młoda pani Skórczewska stała się sławną brydżystką. Ponieważ był to okres szału brydżowego, więc grała od rana do późnej nocy, z niewielkimi przerwami na spożycie posiłku. Doktor Witold natomiast kochał przyrodę, podobnie jak jego ojciec. Często spacerował, nie po parku, tylko po lesie, zbierając grzyby. Małżeństwo więc miało nieco odmienne zamiłowania, ale nie stwarzało żadnych konfliktów.

Drugi popularny pensjonat, Wisła – własność pani Emilii Burzyńskiej, wdowy po profesorze Uniwersytetu Jagiellońskiego – położony był trochę bliżej teatru, również za rzeczką. Willa mała, drewniana, o schodach wewnątrz budynku bardzo wąskich – całe szczęście, że nie doszło tam nigdy do paniki. Pensjonat ocieniała ciemna, gęsta zieleń drzew szpilkowych, dochodziło się do niego przez mostek, wówczas jeszcze drewniany. Na poręczy siadywała ukochana papuga właścicielki, Żakometa. Darła się zawsze, powtarzając swoje imię. Nie bała się ludzi, była towarzyska i oswojona. W pensjonacie tym zatrzymywała się sama śmietanka, arystokracja, ziemiaństwo i dorastające panienki z dobrych domów, powierzane pieczy pani profesorowej. Pamiętam panią Burzyńską, siwiutką staruszkę, chodzącą po Krynicy w dni upalne, ubraną na biało od stóp po siwe włosy. Dziwili się niektórzy mówiąc: ,,Staruszka zamiast na czarno, ubiera się na biało. To jakoś nie wypada w tym wieku”. Matce mojej natomiast bardzo podobał się ten strój biały, ładnie harmonizujący z kolorem włosów.  (…)

Tamten Kraków…Tamta Krynica. Eleonora z Cerchów Gajzlerowa. Wydanie trzecie, Wydawnictwo SPES Kraków,  2007 r,  Przedmowa, str. 135 – 136 .







Dziękujemy za przesłanie błędu