Świadectwo Kucharczaka. Redaktor Gościa Niedzielnego w Sączu
Dziennikarz najpierw spotkał się w południe z uczniami „Elektryka” (cztery klasy trzecie i czwarte), a wieczorem, w Sali Przemienia Pańskiego przy Bazylice św. Małgorzaty w Nowym Sączu na otwartym spotkaniu dał świadectwo swej wiary, choć najwięcej mówił o ojcostwie, gdyż taki temat nakreslili organizatorzy: „Ojcostwo czy dziadostwo?”
Kucharczak, niedoszły ksiądz (4 lata seminarium), teolog świecki po KUL (studiował też historię Kościoła), długo trwał w kawalerstwie, bo jak opowiadał, bał się ojcostwo i dość późno się ożenił. Z własnym ojcem miał złe relacje, nigdy go nie nazywał „tatusiem”. – Mój tata jest dobrym człowiek, ale od początku coś między nami nie zagrało. Nie było przytulania, doszło do tego, że myślałem, że lepiej jakby go nie było – wspominał.
Postanowił to naprawić po obejrzeniu filmu o św. Janie Bosko. Obraz włoskich obdartusów modlących się o uzdrowienie chorego Jana Bosko wstrząsnął Kucharczykiem. Przełom we wzajemnych stosunkach z ojcem nastąpił w dniu, kiedy po modlitewnym maratonie („różaniec, Koronka do Miłosierdzia Bożego”, nawet krzyżem leżałem”), jakiś wewnętrzny głos („strumień świadomości”) kazał mu natychmiast powiedzieć tacie, że go kocha.
- Długo się przełamywałem, w końcu zadzwoniłem, tata był z mamą u znajomych, poproszono go do telefonu – opowiadał. Za pierwszym razem złożył tacie jedynie życzenia z okazji Dnia Ojca, bo tak akurat szczęśliwie wypadło. Ponownie zadzwonił za kwadrans i wydusił z siebie: „Chciałem ci powiedzieć, że cię kocham”. Cisza w słuchawce i głos ojca: „Ja też cię kocham”.
Sala słuchała w skupieniu i raptem burza oklasków.
Potem dziennikarz opowiadał, że nic do niego nie należy, bo „totalnie zawierzył się Jezusowi” i to był zwrotny dzień w jego życiu. Gdy raz ktoś „stuknął” auto Kucharczyka, to dziennikarz najpierw się zirytował, jak każdy normalny właściciel samochodu w Polsce, a potem przyszła refleksja: „Przecież to nie jest moje auto. To auto należy do Jezusa i zrobił z nim co chciał, dlaczego ja się złoszczę” . Zaczęło się od głupiego auta, a skończyło się na dzieciach powierzonych Jezusowi.
- Chrystus to najlepsza polisa ubezpieczeniowa dla moich dwóch synów, już moja mama wybrała tę polisę w odniesieniu do mnie i trzech braci i jakiś pancerz nas ochrania w życiu – mówił Franciszek Kucharczak w Nowym Sączu, który później m.in. tłumaczył dlaczego jest przeciw aborcji, in vitro i czemu uważa, że dziecko nienarodzone ma więcej praw niż najwierniejszy nawet pies, co oburza tzw. obrońców zwierząt. Redaktor najpopularniejszego tygodnika katolickiego w Polsce ze swadą, autoironią i ogromnym przekonaniem dał w Sączu świadectwo mocnej, niezachwianej wiary.
Na koniec spotkania gość z Rybnika odpowiadał na pytania z sali i podpisywał swoją książkę, mającą formę wywiadu rzeki. Ciekawa lektura.
**
Spotkanie prowadził Paweł Bogdanowicz z Wielogłów, prezes Stowarzyszenia „Ojcowie w obronie dzieci i integralności rodziny” . Bogdanowicz zaprosił obecnych na sali ojców i kandydatów na małżonków na trzydniowe rekolekcje (13-15 maja) w Domu Pielgrzyma „Opoka” w Starym Sączu. – Żebyśmy mogli przez te trzy dni przyjrzeć się naszemu ojcostwu i umocnić się w wierze – zachęcał pan Paweł.
(HSZ)
Fot. własne