Willa Potok w Krynicy-Zdroju otworzyła drzwi dla turystów. Wbrew zakazom
Przedsiębiorcy z branży turystycznej w całym kraju mają dość obostrzeń i decydują się na rebelianckie kroki. 18 stycznia to data, kiedy część restauratorów, hotelarzy i właścicieli stoków narciarskich, zdecydowała się otworzyć obiekty, wbrew rządowym restrykcjom. Od poniedziałku czynna będzie również Willa Potok w Krynicy-Zdroju.
Właściciel pensjonatu, Korneliusz Hildebrandt, zdecydował się na przyłączenie do „Góralskiego Veta”, ponieważ nie widzi już innego rozwiązania, które powstrzymałoby jego firmę przed upadkiem.
- Krynica funkcjonuje tylko dwa razy w roku: w okresie letnim i w zimowym – tłumaczy. – Sezonu letniego nie było, bo obowiązywała strefa czerwona. Na święta i ferie rząd zamknął naszą branżę. To jest ostatni moment, żeby coś zrobić. Zostaje nam tylko turysta, który przyjedzie na stok narciarski.
Czytaj również: Czy dla krynickiej turystyki jest jeszcze nadzieja? "Może da się to odkręcić"
Jak na razie, stoki narciarskie pozostają zamknięte, a jeszcze żaden z właścicieli takiego obiektu w regionie nie zdecydował się na dołączenie do akcji #otwieraMY. Właściciel Willi Potok nie liczy już na reakcję rządu. Nadzieję pokłada w przedsiębiorcach, którzy, podobnie jak on, stwierdzą, że nie ma na co czekać.
- W całej Polsce działa to lawinowo. Jedna restauracja deklaruje otwarcie i kolejna zaraz za nią. Mam nadzieję, że u nas będzie to działało w podobny sposób i już niedługo otworzy się więcej miejsc na Sądecczyźnie – mówi Korneliusz Hildebrandt. Jak na razie rewolucja dzieje się głównie w Zakopanem, a w Nowym Sączu jeden z klubów muzycznych zadeklarował otwarcie od przyszłej soboty. – Ludzie są zastraszeni. Chociaż dobrze było widzieć tyle osób na proteście w Krynicy-Zdroju.
Czytaj więcej o tym wydarzeniu: Krynica i "Góralskie Veto". Protest przed pijalnią i szybka reakcja radnych
Czy właściciel pensjonatu nie boi się konfrontacji z policjantami i pracownikami sanepidu? Jak przyznaje pan Korneliusz, obaw nie brakuje, ale decydując się na otwarcie pensjonatu jest przygotowany na taki rozwój wydarzeń.
– Mam nadzieję, że policjanci i pracownicy sanepidu będą nastawieni do nas tak samo jak my do nich, czyli pokojowo. Rozumiem jak najbardziej, że jest to ich praca. Tak jak oni muszą pracować, tak i my musimy – mówi właściciel Willi Potok.
Chociaż góralski cechuje energiczność i porywczość, pan Korneliusz starannie przemyślał przyłączenie się do „Góralskiego Veta”. Willa nie będzie funkcjonować normalnie, lecz z zachowaniem restrykcji sanitarnych. W pensjonacie będzie obowiązywała obsługa bezkontaktowa, właściciel obiektu zrezygnował z recepcji, a indywidualny kod wejścia do budynku goście dostaną poprzez SMS. Tak Willa Potok funkcjonowała w marcu i system ten zdawał egzamin. Klienci mogą zapłacić za wizytę przez internet. Poza tym w pensjonacie będą również dostępne środki do dezynfekcji.
Jak mówi Korneliusz Hildebrandt, motywujące są wiadomości od turystów, którzy wspierają przedsiębiorców w tych trudnych czasach i trzymają za nich kciuki. Właściciel pensjonatu liczy więc, że klienci niedługo pojawią się w Krynicy-Zdroju, a pozostali restauratorzy i hotelarze również zdecydują się na buntowniczy krok. Zdaniem pana Korneliusza, akcja #otwieraMY, która ma swoich zwolenników od Podhala aż po Pomorze, zwróci uwagę rządzących na przedsiębiorców, którzy nie mają już nic do stracenia.
- Lubię to miasto i jego mieszkańców, chodź nie jestem stąd. Nie oszukujmy się, jeśli Krynica nie zacznie teraz normalnie funkcjonować to stanie się drugim Żegiestowem. Po prostu umrze. Uważam, że trzeba walczyć o to miasto - mówi właściciel Willi Potok. ([email protected], fot. KH)