Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
05/01/2013 - 12:34

Ubywa studentów, w akademikach mieszkają robotnicy

Wynajęcie mieszkania studentom przez wiele lat było interesem, co prawda ryzykownym, ze względu na rozrywkowy styl życia żaków, ale za to zapewniało stały dochód. Teraz w Nowym Sączu nie tylko sale wykładowe świecą pustkami, ale i akademiki. Ich właściciele ratują się wynajmując pokoje wszystkim zainteresowanym, m.in. młodym rodzinom i pracownikom fizycznym z ościennych miejscowości.
„Kawalerkę” w bloku na jednym z sądeckich osiedli można wynająć już za 400-450 zł. Nie brakuje też ofert M3 za 700-900 zł. Ceny najmu spadają, bo z rynku nieruchomości znika stały klient - student.
Wszystkie uczelnie w Polsce zmagają się z niżem demograficznym i sądeckich uczelni WSB - NLU i PWSZ też to nie ominęło. Na pierwszy rok WSB-NLU zapisało się w tym roku akademickim 400 osób w październiku przyjęto najpierw 400 osób a ostatecznie w tym roku akademickim, po naborze na studia uzupełniające przyjęto w sumie 750 osób., a około 1600 osób na PWSZ. Przyjezdni to zaledwie 20 proc. wszystkich studentów. Odbiło się to też na tych, którzy do tej pory na studentach zarabiali.
Nawet za 250 lub 300 zł można już wynająć pokój w mieszkaniu lub prywatnym akademiku. Za 500 zł mamy pokój o podwyższonym standardzie z łazienką i z wliczonymi wszystkimi możliwymi opłatami. Mimo to prywatne akademiki stoją prawie puste.
- Problemy zaczęły się tak mniej, więcej trzy lata temu. Od tego czasu młodych ludzi, którzy przyjeżdżają w październiku do Nowego Sącza rozpocząć studia jest coraz mniej. Gdybym chciał wynajmować akademik tylko im, to już teraz poszedłbym z torbami. Dlatego wynajmujemy nasze pokoje i mieszkania każdemu chętnemu, nikt tu nie pyta o indeks – przyznaje pracownik jednego z największych w Nowym Sączu prywatnych akademików.
Podobnie jest w innym, nieco mniejszym akademiku, zlokalizowanym w pobliżu WSB- NLU. Mimo tego, że ceny nie wzrosły tu od dawna, nadal wolnych pokoi jest sporo.
- My sobie radzimy wynajmując pokoje i mieszkania osobom prywatnym i firmom. Sporo zapytań jest z firm budowlanych, które mają w mieście zlecenia. Są to także osoby z podsądeckich wsi, którym się nie opłaca codzienny powrót do domu lub po prostu chcą mieszkać w mieście. To drugie dotyczy przede wszystkim młodych kobiet, np. kasjerek z marketów – opowiada właściciel budynku.
Innym ratunkiem dla wynajmujących może być tegoroczna zmiana zasad rządowego programu „Rodzina na Swoim”, po której trudniej jest otrzymać dopłatę. Wiele młodych rodzin w takiej sytuacji najprawdopodobniej decydować się będzie właśnie na wynajem.
Jeśli przyjezdnym uda się coś odłożyć, to nie chcą już wynajmować i myślą o kupnie własnego „ M”, a te w Nowym Sączu tanieją z powodu zastoju na rynku nieruchomości. Jednak na rynku wtórnym, chociaż ceny zaczynają się już od 2 tys. zł za metr kwadratowy, więcej jest sprzedających niż kupujących. To wynik m.in. tego, że rosną wydatki, pensje od kilku lat są na tym samym poziomie, a banki zaostrzyły warunku udzielenia kredytu.

BOS
Fot: arch
 






Dziękujemy za przesłanie błędu