Trudne czasy nastały w sądeckich przedsiębiorstwach. Mówią, że niedługo ma być lepiej
Czytaj również: Co z fabrykami FAKRO na Ukrainie. Czy da się robić biznes na wojnie? [WIDEO]
Podwyżki cen prądu, gazu czy opału to nie jedyne problemy, jakie spadły na głowę małych i średnich przedsiębiorstw. Kolejna fala problemów ma przyjść już na jesień. Mowa o żądaniach płacowych pracowników.
- Firmy tego nie przetrwają – skomentował Cezary Kazimierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, podczas jednego z licznych paneli dyskusyjnych na tegorocznym Forum Ekonomicznym w Karpaczu.
W ostatnim czasie wzrost wynagrodzeń był niższy od inflacji. – Jest presja płacowa, w firmach już się zaczyna, zaczynają się agresywne żądania (…) Firmy tego nie wytrzymają, nie ma cudów – twardo obstawiał Kazimierczak.
Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju, potwierdził, że właśnie płace, a nie energia są kosztem, z którym firmy radzą sobie coraz trudniej. Prezes podał jako przykład sytuację piekarzy.
– W piekarniach dużo większe znaczenie niż energia mają płace (…). Z cenami energii jeszcze sobie damy radę, ale z płacami może być trudniej (…). Z perspektywy utrwalenia się inflacji w Polsce na pierwszym miejscu jest dostępność pracowników i presja płacowa – mówił Borys.
Prezes PFR nadziei na poprawę takiego stanu rzeczy dopatruje się w nowopowstałym zespole premiera, który ma zdiagnozować branże energochłonne, czyli te, które są najbardziej zagrożone wzrostem cen energii. Istnieje możliwość, że rząd zaproponuje dla nich jakieś wsparcie.
To może Cię zainteresować: Czy sądeccy sadownicy zalegalizują łącką śliwowicę i zarobią na kryzysie? [WIDEO]
– To nie jest normalny cykl biznesowy. W normalnym cyklu firmy nieefektywne znikają z rynku. Ale jeśli są szoki zewnętrzne, nieprzewidziane, w normalnym biznesie nie można oszacować takiego ryzyka (…). Rolą państwa w takiej sytuacji jest zapewnienie wsparcia – mówił Paweł Borys.
Zdaniem Kazimierczaka „tarcza” dla firm powinna być bardziej umiarkowana. – Trzeba pomagać firmom ale minimalnie. Nowa tarcza powinna dać środki na przetrwanie. Pozwolić im przetrwać ale na minimum socjalnym – powiedział.
Zdaniem prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju oraz instytucji, którą Borys reprezentuje kondycja polskiego sektora małych i średnich przedsiębiorstw jest dobra.
Paweł Borys przytoczył dane, że w okresie pandemii pomoc publiczną otrzymało 350 tysięcy firm, a tylko 10 procent działających w najbardziej poszkodowanych branżach zwalniało pracowników. Przeciętne przedsiębiorstwo z sektora małych i średnich firm miało przed pandemią rezerwę płynności na sześć tygodni, a na koniec zeszłego roku miało bufor wystarczający na 12 tygodni.
Nawet obecna sytuacja – pandemia, wojna i pesymistyczne dane makroekonomiczne – nie studzi optymizmu Pawła Borysa. Według jego przewidywań, po przejściowych trudnościach gospodarka wróci do równowagi już w przyszłym roku.
– W przyszłym roku ustabilizujemy gospodarkę, inflacja wyraźnie spadnie, nadejdzie ożywienie, rynek pracy będzie stabilny – prognozuje prezes PFR. (źródło: Forum Ekonomiczne, oprac. [email protected])