Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
08/04/2022 - 11:10

Terroryści i rozwścieczone kobiety. Rozbrajanie śmieciowej bomby w Nowym Sączu

- Traktujemy was jak terrorystów. Chcecie nam smrodzić i w środku osiedla postawić prywatną spalarnię śmieci! - Te ostre słowa usłyszał prezydent Nowego Sącza podczas spotkania z przeciwnikami inwestycji Newagu, który przy Nawojowskiej chce budować elektrociepłownię wytwarzającą energię z odpadów. Ludomir Handzel argumentował, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, a najlepszą drogą do zakończenia tej spornej kwestii będzie referendum, w którym to mieszkańcy miasta zdecydują, jak rozwiązać śmierdzący, śmieciowy problem.

Nie chcemy żyć w smrodzie, potrują nas  … po raz kolejny mieszkańcy osiedla przy Nawojowskiej wykrzyczeli, że nie chcą słyszeć o budowie w pobliżu swoich domów spalarni, która odpady ma przetwarzać na ciepło i energię elektryczną. Tym razem te argumenty musiał wziąć na klatę prezydent Ludomir Handzel, który pojawił się na spotkaniu z przeciwnikami inwestycji w hali sportowej szkoły podstawowej numer piętnaście. 

Czytaj też Rośnie w mieście wielka budowla. Stawiają to w ekspresowym tempie [ZDJĘCIA]

Problem gospodarki odpadami, które nie nadają się do recyklingu to śmierdząca bomba, jaką trzeba rozbroić. Ponad osiem lat temu do wszystkich polskich miast przyszła śmieciowa rewolucja. Narzucone przez unijne dyrektywy nowe regulacje, na samorządy przeniosły obowiązek odbioru odpadów od mieszkańców. Miasta wiedziały, że prędzej czy później trzeba będzie segregować śmieci.  To oznaczało, konieczność rozwiązania problemu odpadów zmieszanych, niedających się do recyklingu.

Jedyna droga do ich likwidacji to utylizacja. Niektóre polskie miasta, wśród nich między innymi Kraków, Konin i Bydgoszcz zdecydowały się na budowę spalarni. W Nowym Sączu taką inwestycję chce realizować Newag.

Czytaj trż

To jeden ze sposobów rozbrojenia sądeckiej, śmierdzącej bomby. Są jeszcze inne możliwości, które wyliczał podczas spotkania z mieszkańcami osiedla prezydent Ludomir Handzel. To powiększenie składowiska śmieci, zmiana jego lokalizacji, albo wywożenie odpadów poza Nowy Sącz.

Czytaj też Szybciej dojedziemy z Sącza do Krakowa. Zbudują łącznik dróg wojewódzkich

- To ostatnie rozwiązanie, pewnie byłoby najlepsze, ale to oznaczałoby, że kilkakrotnie wzrosłyby koszty odbioru śmieci. Na razie polityka miasta jest bardzo racjonalna i mamy jedną  z najniższych cen zagospodarowania odpadów na południu Polski, ale musimy też patrzeć w przyszłość – tłumaczył prezydent.

-  Nie wiadomo, co się będzie działo za trzy,  cztery lata. Na razie te rozwiązania leżą na stole i rozmawiamy o tym w radzie miasta. Te decyzje powinny być podejmowane przy udziale mieszkańców, co czynią radni. Dyskusja będzie się nadal toczyć - podkreślał Handzel i  przypomniał, że zaproponował przeprowadzenie w tej sprawie referendum. - Zajmująca się tym komisja już rozpoczęła pracę. W przyszłym tygodniu ma być spotkanie w sprawi ustalenia terminu czy też przygotowania referendum.

Jak do tych argumentów odnieśli się mieszkańcy osiedla przy Nawojowskiej?

- Obecnie stawka za wywóz odpadów segregowanych to 19 złotych miesięcznie od osoby.  To co jest do spalenia, czyli frakcja odpadów, nienadających się do recyklingu, już jest wywożona z Nowego Sącza do Mielca i to w ogromnych ilościach. Nie rozumiem, dlaczego jest mowa o tym, że śmieci będą droższe – mówiła Ewa Stasiak, przewodnicząca komitetu społecznego „Stop spalarni”.

- Przez ostatnie dwa lata przetoczyła się niesamowita fala podwyżek i to w całej Polsce, co ma związek z dwoma elementami.  Ustawowe rozwiązania spowodowały uszczelnienie systemu. Coraz mniej śmieci trafia do pieca, a więc ich ilość drastycznie się zwiększyła – wskazywał Handzel.

Czytaj też Cuda? Praca szuka ludzi w Nowym Sączu. Dają zarobić nawet jedenaście tysięcy!  

Jak zaznaczał, nie ma mowy o żadnej gwarancji na stabilizację cen. Wręcz przeciwnie,   tendencja jest wzrostowa. -  Już wiem, że będziemy musieli dopłacić z budżetu miasta 1,9 mln złotych, żeby zbilansować system. W naszej dyskusji, która przecież ciągle się toczy, chodzi o to, żeby wszyscy przed podjęciem ostatecznej decyzji otrzymali informacje na temat konsekwencji takiego, a nie innego rozwiązania problemu.  

Niektórzy mieszkańcy podkreślali, że nie wykluczają budowy spalarni jednak nie zgadzają się na jej usytuowanie w centrum miasta.

- Czy pan wie, gdzie są zlokalizowane spalarnie w Krakowie czy Koninie?  To panu powiemy. Zostały wybudowane na ich obrzeżach – mówili zdenerwowani i wskazywali, że za inwestycją nie idą rozwiązania komunikacyjne.

Jak wy te śmieci chcecie przyjmować, jak będą składowane! Robicie teraz remont Nawojowskiej, żeby ją potem zatkać tirami, które do Newagu będą wozić śmieci?

Czytaj też U nas to zbudują? Pojechali z Sącza do Konina oglądać spalarnię śmieci [WIDEO]

- Nie pójdziemy do przodu, jeżeli nie będziemy mieli gwarancji bezpieczeństwa – zapewniał Handzel. - Zdrowie i bezpieczeństwo całego systemu jest najważniejsze. Stąd dyskusja i rozmowa.  Poza tym inwestor deklaruje, że 80 procent odpadów ma dotrzeć koleją,  hermetycznymi wagonami.

Choć prezydent kilkakrotnie powtarzał, że budowa spalarni nie jest jeszcze przesądzona, to i tak usłyszał od jednego z dyskutantów, że „sprawa jest już klepnięta.” - Newag zyska na inwestycji na czysto 50 mln złotych. Skoro tak, to czy miasto ma zamiar podpisać z firmą jakąś umowę,  żeby część zysku przeznaczyć na rozwój naszego osiedla? Jeśli tę spalarnię tu wybudują, to chcemy coś z tego mieć!

- Biznesplanu nie widziałem.To jest sprawa inwestora. Nie wiem też jaka jest stopa zwrotu kapitału.  Żadna decyzja nie zapadła – jak mantrę powtarzał to zdanie Ludomir Handzel.

Prezydenta próbowała przypierać do muru jedna z mieszkanek osiedla.

- Wie pan, jaka jest różnica pomiędzy rozwścieczoną kobietą a terrorystą? Z terrorystą można negocjować. My was traktujemy jako terrorystów, którzy chcą wejść do naszego osiedla, postawić w środku prywatną spalarnię i nas zasmrodzić. Ta spalarnia nie załatwi żadnego problemu. I tak trzeba będzie składować te śmieci i jeszcze prawdopodobnie wywozić te, których spalić nie można.

- Nie jestem specjalistką,  ale przecież na zachodzie odchodzi się od takich rozwiązań.  To jeden z najbardziej drogich sposobów utylizacji śmieci. Można o tym poczytać nawet w Internecie.  I podobno jeszcze będą do spalenia przywozić śmieci z całego regionu! Jak wy nas do tego chcecie przekonać, nie mam pojęcia – dodała kobieta, której wypowiedź została przyjęta owacjami i oklaskami.  

Ja mam panią przekonywać? – odparł Handzel.  - Ja chcę panią przekonać jedynie do tego, że problem odpadów trzeba rozwiązać. Właśnie dlatego toczą się rozmowy. Wypowiadają się też w tej kwestii radni, naukowcy, fachowcy,  specjaliści od ochrony środowiska.  Trzeba o tym dyskutować jak o każdym problemie i bardzo ważne jest to, że dzisiaj rozmawiamy, szkoda tylko, że już będę musiał państwa opuścić – mówił Handzel po trwającej pół godziny wymianie zdań i tłumaczył, że musi zdążyć na kolejne, umówione spotkanie.

Ale mieszkańcy nie pozwolili tak szybko wyjść prezydentowi. Jeszcze rzutem na taśmę padło kolejne pytanie. - Mówi pan o rozwiązaniu gospodarki śmieciowej i chce pan sprowadzić tutaj dziewięć razy tyle śmieci, ile produkuje sam Nowy Sącz - stwierdził jeden z dyskutantów.  

- Co pan mi tu imputuje - mówił Handzel. -  Ja nic nie chcę sprowadzać. Rozmawiamy o różnych rozwiązaniach dla Nowego Sącza i dlatego zaproponowałem, żeby w tej sprawie mieszkańcy wypowiedzieli się w referendum. 

- To ma być 90 tys. ton! – drążył sprawę jeden z mieszkańców.  Pytanie, do jakiej sortowni odpady przyjadą? Z tego co mówił wiceprezydent Bochenek, jest tylko jedna, która obsługuje miasto. Wszystko to będzie jechało na Tarnowską, a stamtąd śmieci będą dopiero tutaj przewożone i składowane. Co pan z tym zrobi? Zawali pan miasto śmieciami?

Dlaczego pan mówi, że to ja? – denerwował się Handzel, próbując przekrzyczeć pohukiwania z sali, która atakowała prezydenta kolejnymi pytaniami. 

- Czy pan zastanawiał się albo zlecił swoim pracownikom poszukanie innej lokalizacji?

- Miasto nie ma własnych działek o takim areale. Wysłałem do wszystkich zarządów osiedli z pytanie, gdzie widzą lokalizację nowego składowiska. Tylko jeden zarząd wskazał miejsce – odpowiadał prezydent.  

- Rozesłał pan pytania. A ja zadam panu dwa. Może pan odpowiedzieć tak albo nie -  nie odpuszczali mieszkańcy osiedla przy Nawojowskiej. \

- Mieszka pan w Nowym Sączu?  Tak – odpowiedział Handzel. - A gdyby taka spalarnia miała zostać wybudowana w odległości 150 metrów od pana domu, to też by pan odpowiedział „tak”,  po tych wszystkich zapewnieniach naukowców, że to takie bezpieczne? 

- Nie mam jeszcze na tyle wiedzy w tym zakresie. …Mam nadzieję, że państwo wszystko wiedzą, bo ja nie.

Po tej odpowiedzi prezydenta sala gruchnęła śmiechem i rozległy się oklaski.  Handzel starał się zachować spokój i konkludował. - Ta dyskusja jest cenna, dziękuje za zaproszenie.  Mam nadzieję, że rada miasta podejmie decyzję, która pozwoli państwu wypowiedzieć się w tej kwestii w referendum,  bo to jest najlepsza droga. (jagienka.michalik@sadeczanin info) fot.jm

Prezydent Handzel w krzyżowym ogniu pytań mieszkańców osiedla przy Nawojowskiej




Kolejna odsłona wojny o budowę spalarni w Nowym Sączu






Dziękujemy za przesłanie błędu