Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
06/03/2017 - 09:15

Siedem Dolin. Złoty środek na sądecki biznes i nowe miejsca pracy?

Wielkim orędownikiem uczynienia z Sądecczyzny narciarskiego kurortu na wzór tych we Francji, Austrii we Włoszech czy Szwajcarii są młodzi ludzie związani z Fundacją Pomyśl o Przyszłości. W obszernym opracowaniu na temat Siedmiu Dolin, dowodzą, że to inwestycja, która spełnia wymogi nadrzędnego interesu społecznego. Narciarski kompleks, przekonują, stałby kręgosłupem gospodarczym całego regionu.

- Projekt Siedem Dolin zakłada uruchomienie blisko dziesięciu nowych wyciągów narciarskich. Szacuje się, że jeden wyciąg umożliwia jazdę bez kolejki średnio trzystu osobom dziennie - wylicza Bożen Damasiewicz. - Dziesięć nowych wyciągów to o trzy tysiące . narciarzy więcej. Przyjmuje się, że jeden turysta tworzy jedno miejsce pracy. Ale przecież kompleks narciarski jest kołem zamachowym dla wszelkiego rodzaju usług w branży turystycznej. To oznacza nie tylko zatrudnienie przy obsłudze tras i wyciągów. To również praca dla instruktorów, trenerów i służby zdrowia. Także w hotelach, stołówkach, restauracjach i handlu, budownictwie, rolnictwie, handlu, transporcie, kulturze i w administracji.

 Przeczytaj też Zrobię wszystko, aby wykazać, że ta inwestycja może powstać na naszym terenie  

Siedem Dolin, przekonuje Damasiewicz, stanie się kręgosłupem gospodarczym całego regionu. Nakręci lokalny biznes, zdrowy mechanizm konkurencji, popytu i podaży, co także przełoży się na zamożność mieszkańców regionu.

Ile pieniędzy zostawią na Sądecczyźnie krajowi zagraniczni amatorzy białego szaleństwa, którzy ciągnęliby do Siedmiu Dolin?

Fundacja Pomyśl o Przyszłości wylicza, że przeciętny narciarz na karnety wydaje co najwyżej dwadzieścia procent kwoty, jaką przeznacza na cały pobyt w regionie. Reszta to wydatki na wspomniany okołoturystyczny biznes.

Przeczytaj też Ekolodzy: Projekt "Siedem Dolin" zagraża przyrodzie Beskidu Sądeckiego 

- Niestety bez sieci wyciągów nie będzie ani tych dwudziestu procent wydawanych na karnety, ani tych pozostałych osiemdziesięciu - konstatuje szefowa Fundacji. - Z badań ruchu turystycznego w Małopolsce prowadzonych w 2016 roku przez urząd marszałkowi wynika, że turysta zagraniczny wydaje podczas pobytu średnio 1484 złote, a krajowy 848. Te pieniądze mogłyby trafić na Sądecczyznę. Utworzenie dodatkowych miejsc pracy w ramach projektu Siedem Dolin zahamuje proces emigracji zarobkowej mieszkańców. Ci, którzy wyjeżdżają do pracy za granicę, będą mogli w sezonie zimowym tutaj znaleźć zatrudnienie i powrócić do rodzin. W ten sposób nie będą musieli na trwale opuszczać kraju i regionu.

Bożena Damasiewicz przekonuje, że Sądecczyzna to nieoszlifowany turystyczny diament, bo ma w sobie ogromny, ciągle niewykorzystany biznesowy potencjał związany ze sportami zimowymi. Jednak turysta jest dziś bardzo wymagający. Pojedzie tam, gdzie oferta jest kompleksowa i na dobrym poziomie. Nie tylko w Europie Zachodniej, ale w ogóle na całym świecie, biura turystyczne kuszą wyjazdami w te regiony, w których jest co najmniej kilkadziesiąt, a nawet kilkaset wyciągów narciarskich połączonych w jedną sieć.

- Ci, którzy decydują się wydać na zimowy urlop swoje pieniądze, oczekują liczącej kilkadziesiąt kilometrów sieci wyciągów tras do narciarstwa zjazdowego, biegowego i skiturowego, po których mogliby się poruszać bez zdejmowania nart - tłumaczy szefowa Fundacji. - Oczekują też torów saneczkowych i tras trikke-ski. Wszystko to chcą przejechać na jednym karnecie. Wymagają też dobrego połączenia komunikacyjnego z ośrodkami narciarskimi i łatwego dojazdu z hotelu do sieci wyciągów, bez konieczności stania w ulicznych korkach. Amator sportów zimowych chce też oferty dodatkowej w postaci basenów, hal sportowych, tenisowych, najlepiej przy hotelach i możliwości pozostawienie pod opiekę małych dzieci na czas jazdy na nartach.

Jak na razie stacje narciarskie w naszym regionie niestety nie spełniają tych oczekiwań. Nic więc dziwnego, że jak wskazują badania, odwiedzający Małopolskę turyści nie postrzegają naszego regionu jako ośrodka narciarskiego. Tylko 9,9 proc. ankietowanych wskazało jako cel przyjazdu do Małopolski narciarstwo zjazdowe.

- Gdyby powstało Siedem Dolin, z czasem mielibyśmy produkt turystyczny najwyższej jakości, wokół którego można by budować silną, ekskluzywną narciarską markę. Wtedy te dane statystyczne mogłyby wyglądać zupełnie inaczej - mówi Bożena Damasiewicz.

Jak podkreśla prezes Fundacji, interes publiczny przy realizacji projektu Siedem Dolin dostrzegają lokalni samorządowcy i parlamentarzyści. Projekt popiera też społeczność zainteresowanych gmin, na terenie których miałaby być realizowana inwestycja. Już w 2006 roku wśród mieszkańców wsi Łosie, Szczawnik, Złockie wykonano sondaż badający ich nastawienie do realizacji projektu. Prawie wszyscy jednoznacznie opowiedzieli się za potrzebą realizacji inwestycji. Nikt nie był przeciwny projektowi. Emanacją zainteresowania społeczeństwa projektem jest powołanie Społecznego Komitetu Wspierającego Budowę Stacji Narciarskich Siedem Dolin, który aktywnie uczestniczy w jego promocji.  

- Tak znaczne poparcie mieszkańców dla projektu dowodzi, że lokalnej społeczności zależy na swoim losie oraz możliwości zatrudnienia. Obecnie można odnieść wrażenie że państwo oraz reprezentujący go urzędnicy bardziej troszczą się o wilki niż o dobrobyt mieszkańców tych terenów - mówi Bożena Damasiewicz.

Agnieszka Michalik, fot. Fundacja Pomyśl o Przyszłości 







Dziękujemy za przesłanie błędu