Sas upomina się o parking przy cmentarzu: "Wstyd jak wygląda!"
Interpelacji radnego SLD (lewicowy rodzynek w radzie) z kamienną twarzą przysłuchiwał się Grzegorz Mirek, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg, i pilnie coś notował.
Faktycznie, parking przy kaplicy cmentarnej na ul. Śniadeckich woła o pomstę do nieba. Plac nie jest wybrukowany, zwykła ubita ziemia, która podczas ulewy zamienia się w trzęsawisko. Dziś rano, choć słońce mocno przygrzewało, stały tam jeszcze wielkie kałuże, pamiątka po czwartkowym deszczu.
- Parkingiem rządzi ratusz, przydałaby się kostka, ale to będzie kosztowało - zauważyła starsza pani sprzedająca znicze.
Kazimierz Sas nie jest już najmłodszy, budował Polskę Ludową, a skrzydła rozwinął w Polsce niepodległej (poseł SLD w latach 1993-2005). W rozmowe z reporterem Sądeczanina Sas przyznał, że coraz częściej myśli o rzeczach ostatecznych. Jak przystało na każdego uczciwego polskiego komunistę [członek PZPR od 1972 r. do rozwiązania] w jesieni życia stał się pilnym słuchaczem Radia Maryja i na wiele spraw otworzyły mu się oczy, co sam przyznaje.
- Na Śniadeckich przyjeżdżają ludzi z Polski, a nawet zagranicy. Niedawno na pogrzebie śp. Artura Króla byłli Żydzi z Krakowa. To największa sądecka nekropolia, jakby nasz drugi dom, musimy o niego zadbać - tłumczył w kuluarach.
Dla pana Kazimierza i innych sądeczan mamy dobrą wiadomość. Trwa układania kostki wokół kaplicy cmentarnej, gdyż beton się wykruszył. Robotę zleciła słynna "pani Ania", wszyscy w Sączu wiedzą o kogo chodzi. Szefowa Zakładu Pogrzebowego od niepamiętnych czasów jest osobą "pierwszego kontaktu" w przypadku śmierci w rodzinie, a bywa, że i "ostatniego", wszak zapobiegliwi sądeczanie lubią wszystkie sprawy za życia załatwić. Być może po zakończeniu tej roboty, budowlańcy wezmą się za parking?
(HSZ), fot. własne