Pracownicy sądeckich Biedronek będą protestować w długi, majowy weekend
Dlaczego się zbuntowali? To - jak tłumaczy przewodniczący „Solidarności” w Biedronce Piotr Adamczak - protest przeciwko trudnym warunkom pracy i niskim płacom.
- Nie zamierzamy strajkować. Pracownicy dostaną jedynie specjalne naklejki informujące o proteście. W ten sposób chcemy zwrócić uwagę na naszą sytuacje, doprowadzić do rozmów z pracodawcą i rzetelnego dialogu.
Przeczytaj też Idą podwyżki w Nowym Sączu? Dyskonty ścigają się na pensje
Do protestu zamierzają się przyłączyć także pracownicy na Sądecczyźnie. - Ostatnio otrzymujemy dużo skarg z waszego regionu - dodaje Adamczak.
- Mamy dość - mówi prosząca o zachowanie anonimowości jedna z pracownic sieci w Nowym Sączu. - Firma dokłada nam coraz więcej obowiązków. W sklepie jest coraz większy asortyment, a nas jest coraz mniej. Czujemy się przeciążeni pracą, tym bardziej, że coraz więcej osób składa wypowiedzenia. Do tego dochodzą niskie zarobki. Media mówią o tym, że zarabiamy coraz więcej, ale te podwyżki tak naprawdę wcale nie są podwyżkami.
Przeczytaj też Czy kasjerki z "Biedronki" dostaną podwyżkę?
Przewodniczący „Solidarności” w Biedronce Piotr Adamczak też obrusza się na informacje o podwyżkach.
- Minimalna płaca pracownika na stanowisku kasjer-sprzedawca została podniesiona w Biedronce do poziomu 2450 zł brutto. Ale prawda jest taka, że 350 zł z tej kwoty to nagroda za stuprocentową frekwencję pracownika w danym miesiącu. A to przecież nie jest podwyżka zasadniczego wynagrodzenia. W sklepach pracują przede wszystkim kobiety, często matki, które wychowują małe dzieci. Dla nich ta nagroda będzie często nieosiągalna.
Pracownicy Biedronki skarżą się też na nowe zasady przyznawania premii.
- To taki pokrętny pomysł, bo mało kto taką premię dostanie. Gdy na przykład do danego sklepu nie dotrze cały zamówiony towar, nie wyrobimy planów sprzedażowych i premię nie z naszej winy stracimy - mówi kasjerka z sądeckiej Biedronki.
Właściciel sieci, portugalska firma Jeronimo Martins, wypowiedzi szefa Solidarności i pracowników Biedronek” na Sądecczyźnie nie chce komentować.
- Prowadzimy stały i otwarty dialog z organizacjami związkowymi i przedstawicielami pracowników w formule wypracowanej wspólnie przez ostatnie lata. Nie chcemy komentować wypowiedzi przedstawicieli związków zawodowych w mediach - czytamy w e-mailu przesłanym do redakcji Sądeczanina przez centrum prasowe polskiego oddziału Jeronimo Martins.
- Podkreślamy, że Biedronka od lat sukcesywnie podnosi wynagrodzenia pracowników. Naszym celem jest to, by pakiet wynagrodzeń i świadczeń pozapłacowych oferowany pracownikom Biedronki był zawsze konkurencyjny na tle branży, dlatego regularnie dokonujemy przeglądu sytuacji na rynku i wprowadzamy modyfikacje - informuje biuro prasowe. W ciągu ostatniego roku firma Jeronimo Martins Polska podniosła wynagrodzenia trzykrotnie - od 1 kwietnia 2016 roku, od 1 października 2016 roku i od 1 kwietnia 2017 roku.
Właściciel sieci odnosi się do zarzutów, dotyczących premii frekwencyjnej dla kasjerów-spedawcówm, która - jak czytamy - stanowi 14 procent najniższego, wynagrodzenia pracownika rozpoczynającego pracę w Biedronce na pełen etat wynoszącego 2450 zł brutto.
- Według danych z ostatnich 12 miesięcy, blisko 80 proc. naszych pracowników otrzymuje ten dodatek. Ponadto zdecydowana większość sprzedawców-kasjerów otrzymuje również premie miesięczne związane z realizacją celów sprzedażowych. Pracownikom oferujemy także jeden z najatrakcyjniejszych na rynku pakietów świadczeń pozapłacowych - czytamy w e-malu przesłanym do "Sądeczanina".
Protest pracowników „Biedronki” ma się odbyć 2 maja.
Agnieszka Michalik [email protected] fot. archiwum sądeczanin.info