Pomidory po 4,99 zł, ogórki gruntowe po 4,55 zł za kilogram. Sezonowy dołek cen warzyw w sklepach i na targowiskach
Sieci dyskontowe wykorzystują to, że ciągle jesteśmy jeszcze szoku po cenach warzyw z pierwszej części roku i teraz wykorzystują ogórki i pomidory zwłaszcza, do swoich promocji cenowych mających przyciągnąć klientów na poważniejsze zakupy.
Pomidory i ogórki tanie już w maju: co się dzieje z cenami
Weekend, a zwłaszcza soboty, gdy nie ma niedzieli handlowej i handel w większości dużych sklepów jest zakazany to ten czas kiedy można na cały tydzień zaopatrzyć się w świeże warzywa dla całej rodziny nie nadwerężając zanadto budżetu domowego.
Co prawda trzeba odwiedzić w tym celu kilka sklepów – w ten weekend rekordowo niskie ceny pomidorów są w Biedronce, a ogórków w Lidlu – ale ten trud bardzo się opłaci.
Tak więc ogórki i pomidory w promocjach zajęły miejsce papieru toaletowego i cukru, któe niedawno były ulubionymi przez handlowców produktami do mega promocji. Oba te produkty jednak mają cenowy trend odwrotny do nowalijek – ich ceny ciągle idą w górę.
Po cenach pomidorów i ogórków potanieje cała żywność?
Oczywiście te pomidory wciąż pochodzą głównie z krajów południowej Europy, gdzie słońce grzeje szybciej i nie trzeba tyle energii – ta zresztą na rynkach światowych też potaniała – do ich ogrzewania. Na początku roku były bardzo drogie, bo wyjątkowo w tym roku ogrodnikom i plantatorom nie sprzyjała aura. Nawet na południu było zimno, a na dodatek coraz mocniej daje o obie znać susza, w tym susza klimatyczna, co objawiło się między innymi falą nietypowych dla tej pory upałów chociażby w Hiszpanii.
Mamy jednak już także polskie ogórki, w tym nawet gruntowe spod folii – jest ich na tyle dużo, że o ceny możemy być spokojni, niskie będą nie tylko w sezonie ogórkowym.
Jednak do pewności, że to już koniec z szaleństwem cenowym na zielonym rynku, jest wciąż daleko. Wszystko przez to, że pandemia i inflacja rozchwiała rynki, które stabilizowały się przez dekady. Teraz też nie da się wykluczyć kolejnego skoku cen energii w górę czy kataklizmów pogodowych.
Do tego dochodzą problemy wysokich kosztów pracy w ogrodnictwie i rolnictwie – plony są obfite, ale coraz trudniej o osoby do ich zbioru, a nie wszystkie prace da się zmechanizować.
Teraz czekamy też na stabilizację, a najlepiej równie spektakularne obniżki, w cenach innych rodzajów żywności. To pozwoli nam rozsądniej gospodarować domowymi budżetami, bo dodatkowo ceny żywności są kluczowe dla inflacji – gdy one wyhamują i być może zaczną się cofać, tym szybciej ona spadnie, pozwalając i konsumentom, i całej gospodarce wrócić do równowagi z początków tej dekady bieżącego wieku. fot.pixabay © Materiał chroniony prawem autorskim