Płakać się chce. Tak bieda zagląda do blokowisk w Nowym Sączu
Nikt nie chce się przyznawać do biedy. To dlatego mieszkanka osiedla na Gorzkowie nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem. – Powoli nie daję rady. Coraz trudniej wiążę koniec z końcem, bo zarabiam tylko 2,5 tys. złotych na rękę. Jestem singielką, więc muszę utrzymać się sama. Inflacja pożera moją pensję, a ja od trzech lat nie dostałam podwyżki.
Jak to wiązanie końca z końcem wygląda? – Co miesiąc płacę ratę kredytu hipotecznego. Ostatnio poszła w górę, więc wychodzi teraz tysiąc złotych. Czynsz za mieszkanie to 600 złotych. No i jeszcze rachunki za gaz, prąd i telefon, zwykle wychodzi 200 złotych – wylicza nasza rozmówczyni. - Na życie zostaje mi ledwie 700 złotych. Oszczędzam na czym się da. Na ubraniach, na jedzeniu, na kosmetykach. Płakać mi się chce. Po prostu zaczyna u mnie piszczeć bieda.
Czytaj Będzie demolka domowych budżetów? Szykują się rekordowe podwyżki cen prądu
Bieda wyziera też z ogólnopolskich statystyk. Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie przedsiębiorstwa windykacyjnego Kruk, wynika, że zdecydowana większość Polaków ograniczyła swoje wydatki w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy. Tylko 31 proc. ankietowanych nie musiało zrezygnować z zakupu usług lub produktów.
Najczęstszym powodem rezygnacji z niektórych wydatków jest drastyczny wzrost cen – tak odpowiedziało 54 proc. badanych. Co trzeci ankietowany wskazał, że w ciągu ostatniego roku wzrosła jego świadomość konsumencka i uznał, że niektórych rzeczy nie musi kupować. Wśród powodów takich cięć na listach zakupów znalazło się też obniżenie wynagrodzenia w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy – tak wskazało 17 proc. Polaków.
Czytaj też Można się tylko łapać za głowę! Te produkty podrożały ostatnio najbardziej
- Niepokojące jest to, że na liście wydatków, z których Polacy rezygnują, znalazły się również opłaty za bieżące rachunki, tj. prąd, gaz czy telefon. Z naszego badania wynika, że nie opłaca ich na czas 11 proc. badanych. Z kolei 6 proc. zadeklarowało, że przestało spłacać raty pożyczek lub kredytów. Warto pamiętać, że takie zobowiązania prędzej czy później trzeba będzie spłacić – komentuje Agnieszka Salach, rzeczniczka prasowa firmy Kruk – Dlatego warto dokładnie przyjrzeć się naszym domowym budżetom i sprawdzić, czy są w nich wydatki, które możemy odłożyć na później lub takie, bez których możemy funkcjonować.
Z jakich wydatków rezygnują Polacy? Jak wynika z badania, najwięcej, bo 52 proc. ankietowanych zrezygnowało z zakupu nowej odzieży.
Z kolei 45 proc. badanych postanowiło zrezygnować z wakacyjnych podróży, a 42 proc. z wyjazdów na jakikolwiek wypoczynek. Inflacja sprawiła, że 38 proc. respondentów zadeklarowało, że wstrzymało się z zakupem sprzętu RTV lub AGD.
Czuyaj też Już wkrótce wielki przewrót w kodeksie pracy. Zatrudnienie i urlopy po nowemu
37 proc. zrezygnowało z zakupu droższych produktów spożywczych, w tym żywności ekologicznej. Co trzeci ankietowany postanowił ograniczyć wydatki na nowe obuwie, a także kosmetyki. Co czwarty zrezygnował z kupna samochodu, a co piąty postanowił ograniczyć korzystanie ze swojego prywatnego auta. Okazało się też, że 17 proc. wstrzymało się z zakupem mieszkania lub domu.
- Taka rezygnacja z niektórych wydatków może ustrzec nas przed problemem zadłużenia – wyjaśnia Agnieszka Salach reczniczka- Z naszych obserwacji wynika, że od czasu pandemii Polacy zaczęli rozważniej gospodarować swoimi wydatkami, o czym może też świadczyć nieznaczny wzrost średniego zadłużenia, jakie przypada na jedną zadłużoną osobę. Niewielki odsetek osób rezygnujących z terminowego wywiązywania się ze swoich zobowiązań finansowych może świadczyć o tym, że w kolejnych kwartałach sytuacja ta może się zmienić – dodaje.
Na koniec pierwszego kwartału tego roku średnie zadłużenie obsługiwane przez spółkę Kruk wyniosło 7163 zł i było wyższe od średniego zadłużenia z końca 4 kwartału 2021 roku tylko o 39 zł. ([email protected]) fot. jm