Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
14/01/2021 - 20:45

Otwarte miejsca w zamkniętych galeriach walczą o przetrwanie. To może być koniec

Wydawałoby się, że prawdziwe szczęście mają ci przedsiębiorcy, którzy nie musieli zamykać swojej działalności. Nic bardziej mylnego. Kiedy wszystko wokół jest zamknięte - tak, jak ma to miejsce w galeriach handlowych - w otwartych boksach trwa prawdziwa walka o przetrwanie. O trudnej sytuacji rozmawiamy z właścicielką salonu stylizacji paznokci.

- Jestem właścicielką salonu stylizacji paznokci w Galerii Trzy Korony. Niestety, przez ciągłe obostrzenia mamy coraz mniej klientów. Wiadomo, że mało kto odwiedza obecnie galerię, skoro czynna jest w niej właściwie tylko część spożywcza i jedzenie na wynos. Opłaty za czynsz są ogromne, a niestety na ten moment nie widzę żadnej perspektywy zapowiadającej polepszenie naszej sytuacji – relacjonuje właścicielka salonu OPI Atelier, Katarzyna Bielak.

- Przed tym, jak galeria została objęta obostrzeniami, nie narzekaliśmy na ruch. Wiadomo – zdarzały się słabsze miesiące, ale dawaliśmy radę. Naszą specjalnością jest stylizacja paznokci oraz pielęgnacja dłoni i stóp. Oprócz stałych klientek zawsze wpadał ktoś przy okazji robienia zakupów – wyjaśnia właścicielka.  - Wielu mieszkańców nie ma pojęcia, że salony takie jak nasz są otwarte. Salon jest czynny od poniedziałku do soboty w godzinach od 9 do 21. Obecnie przez te wszystkie dni pierwsze piętro galerii świeci pustkami. Nikt tutaj nie zagląda, bo naprawdę nie ma po co. Wszystko oprócz nas jest zamknięte.

Czytaj też: Sądecki przedsiębiorca buduje u nas nową, wielką galerię handlową

Rzeczywiście, sytuacja najemców w galeriach handlowych jest trudna. – Sporo osób sądzi, że w większości lokale zajmują zagraniczne sieciówki, jednak nie zdają sobie sprawy, że duża część najemców to osoby prywatne, tak jak ja – dodaje pani Katarzyna.

Czy z tej ciężkiej sytuacji jest w ogóle jakiekolwiek wyjście? – Na pewno dużo da zniesienie rządowych ograniczeń na stałe. Jednak na ten moment najkorzystniejszym rozwiązaniem byłoby obniżenie czynszu bez konieczności przedłużania umowy najmu, bo tak naprawdę nie wiadomo, co wydarzy się za kilka miesięcy. Przetrwaliśmy już wiosenny lockdown i późniejsze ograniczenia, ale na dłuższą metę tak się nie da. Rozważam również przeniesienie gabinetu w inną lokalizację. Nie jest kolorowo, ale walczymy. Życzę wszystkim dużo siły. Razem damy radę to przetrwać. ([email protected], fot. OPI Atelier)







Dziękujemy za przesłanie błędu