Nowy Sącz: Dlaczego łatają dziury w godzinach szczytu?
Nie trzeba było długo czekać na odzew Czytelników na wieść o tym, że sądeccy drogowcy łatają dziury. Wszyscy się cieszą, że miasto działa, tyle, że w godzinach, w których dezorganizują życie mieszkańców.
- Ja się bardzo cieszę, że łatają dziury. Tylko dlaczego robią to w godzinach szczytu? Wczoraj na przykład łatali je na Bulwarze Narwiku koło godziny 15-ej - alarmował Czytelnik. - Takie rzeczy powinny być robione wczesnym rankiem albo wieczorem a nie wtedy, gdy ludzie wracają z pracy.
- Właśnie przejeżdżałam przez Aleje Piłsudskiego. Łatają tu dziury na wysokości Hali Gorzkowskiej i przy salonie Renault. W ogóle nie są zabezpieczeni, słupki fruwają po ulicy. Ktoś w końcu wjedzie drogowcowi w tyłek - brzmiał kolejny sygnał. Sprawdziliśmy, pół godziny od telefonu na Alejach ekipy już nie było, były za to znaki ostrzegawcze: kierowco zwolnij.
- Wieczorem jest za zimno. Pracownicy musieliby najpierw wycinać dziury, odjeżdżać a potem do nich znowu wracać - tłumaczy Grzegorz Mirek, szef MZD. A tak się po prostu nie da, drogowcy muszą utrzymać pewną sekwencję robót, by ekipy mogły sprawniej i szybciej działać. Po konieczności wracania dwa razy w to samo miejsce, to po prostu niemożliwe - ruch trzeba by było blokować dwa razy.
Fot.: ES archiwum sadeczanin.info