Nowak nieugięty: niech WIOŚ udowodni, że zakłady z Jagodowej trują
Około 500 osób z ulicy Dunajcowej w Nowym Sączu i sołectwa Rdziostów podpisało protest przeciwko funkcjonowaniu przy ulicy Jagodowej dwóch zakładów produkujących masy bitumiczne. Według okolicznych to – cytując dosłownie - „trucieciele”. Ale miejscowi nie chcą zamknięcia zakładów a jedynie takiej ich modernizacji, by emisja pyłów i hałas był ograniczony do minimum.
Zobacz też: Rdziostów/Nowy Sącz: 470 osób twierdzi, że przy Jagodowej działają truciciele! [FILM]
Dyskutowaliśmy na ten temat w TVP Kraków, gdzie Małopolski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska Paweł Ciećko zapytał wprost: kto pozwolił, by dwa takie zakłady działały koło siebie i zastrzegł, że rozstrzygnięcia w sprawie należą do Urzędu Miasta w Nowym Sączu, który wydał w tej sprawie zgodę.
Sołtys Rdziostowa Grzegorz Mróz już na początku listopada wysłał podpisy mieszkańców do wspomnianego Urzędu Miasta, podobnie jak – zgodnie z właściwością terytorialną - Urząd Gminy Chełmiec. Odpowiedzi nie ma.
Do telewizji oprócz przedstawicieli mieszkańców – wspomnianego sołtysa i reprezentanta mieszkańców Nowego Sącza zostali zaproszeni właściciele obu firm: Zakładów Budowy Dróg i PRDM, ale się nie stawili i ograniczyli do przesłania oświadczeń.
Zakłady Budowy Dróg i PRDM robią nocne kontrakty m.in. przy budowie dróg w Nowym Sączu i właśnie w nocy pracują. A WIOŚ robi badania tylko w dzień. I to budzi największe rozgoryczenie okolicznych mieszkańców – chcą by testy zanieczyszczeń i hałasu zrobić w nocy. Paweł Ciećko wyjaśnił sprawę krótko: WIOŚ nie ma kompetencji do takich kontroli na gorąco a działalność zakładów jest i tak monitorowana całodobowo za pomocą specjalistycznej aparatury. Średniodobowe wyniki są bardzo dobre – oba zakłady emitują pyłów zdecydowanie mniej niż by mogły, podobnie jest z normami hałasu.
Zobacz też: Tylko Warszawa interesuje się tym, co tak naprawdę dzieje się przy Jagodowej w Nowym Sączu?
Ciećko zastrzegł jednak, ze inspektorzy przyjrzą się sprawie z innej strony: wezmą pod lupę tzw. emisję niezorganizowaną, czyli tą krótkotrwałą, ale za to najintensywniejszą i najbardziej szkodliwą. Inspektor zwrócił też uwagę na inną rzecz: nawet niewielki hałas, ale za to trwający kilka godzin też urasta do rangi uciążliwego a tym samym niedopuszczalnego.
Kolejna ważna rzecz: oba zakłady zostały założone w czasie, gdy do uruchomienia takiej działalności nie trzeba było pozyskiwać tzw. decyzji środowiskowych. Co to jest? W dużym skrócie: każda działalność produkcyjna oddziaływuje na otoczenie i by to zjawisko ograniczyć do minimum (hałas, emisja pyłów, zrzut ścieków itp.) właściwe instytucje – w tym wypadku UM w Nowym Sączu – wydają po zebraniu wszystkich danych wskazania, jak dana działalność może być prowadzona: czy konieczne są na przykład ekrany dźwiękochłonne, jaka musi być wysokość kominów i czy dany zakład w ogóle może być uruchomiony, jaka jest dopuszczalna skala produkcji itd.
By zakłady przy Jagodowej mogły zostać przebudowane czy zmodernizowane ich właściciele musieliby właśnie o takie decyzje się wystarać.
Ale jeszcze przez wejściem na wizję Ciećko tłumaczył: – WIOŚ jest jedynie od kontroli a nie od wydawania decyzji administracyjnych. I znów wracamy do punktu wyjścia – kontrole przeprowadzane są w odniesieniu do decyzji administracyjnych wydanych przez Urząd Miasta. To Urząd Miasta może wydać nakaz uzyskania decyzji środowiskowych dla obu zakładów. I być może okazałaby się, że normy emisji obecnie dla nich dopuszczalne nijak się mają do aktualnie obowiązujących regulacji i zaludnienia okolicy. Protestujący chcą, by Urząd Miasta pozyskania takich decyzji nakazał z urzędu.
O stanowisko w sprawie zapytaliśmy zatem bezpośrednio prezydenta Ryszarda Nowaka. – Wiem, że obecnie prowadzone są w obu zakładach szczegółowe kontrole. Nie będę wyręczał ochrony środowiska – mówi zdecydowanie samorządowiec.
Zobacz też: TVP Kraków kręci nasz temat: zakłady mas bitumicznych z Jagodowej znów pod lupą
Jednocześnie zastrzega, że zgody na działanie obu zakładów zostały wydane w latach siedemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, na długo przed objęciem przez niego urzędu i gdy domów mieszkalnych w tej okolicy niemal nie było. Zaznacza jednak, że Urząd Miasta nie będzie w sprawie bierny – jak tylko WIOŚ zrobi swoje, na postawie wniosków sformułowanych przez inspektorów do akcji wkroczą urzędnicy.
ES [email protected] Fot.: KS