Możesz dalej leczyć się w kiosku
Przywykliśmy już do widoku całych regałów w sklepach tonących w lekach: na katar, na przeziębienie, na grypę, na ból gardła, przeciwbólowych, przeciwskurczowych a ilość samych aptek na przykład w Nowym Sączu jest ogromna. Chorujemy więcej? Nie, ale ktoś musi zasilać koncerny farmaceutyczne. Łatwiej jest sięgnąć po „lepszy”, „jeszcze skuteczniejszy lek” niż znaleźć czas na wizytę u lekarza. Inna rzecz, że często zanim się do tego lekarza dostaniemy, to zdążymy wyzdrowieć. Nikt się jednak nie zastanawiał do nie dawna nad konsekwencjami. Społeczeństwo powoli uzależnia się od leków. To dramat, bo by były skuteczne trzeba ich brać coraz więcej. Łatwo sobie tez wyobrazić stan naszych nerek i wątrób. A na przykład w Irlandii nigdzie poza apteką nie kupimy środka przeciwbólowego. Gdy pacjenci wychodzą od lekarza w aptece już czeka wystawione przez niego zlecenie. Możliwość mataczenia przy receptach jest wyeliminowana.
W Polsce już od dłuższego czasu trwają dyskusje na ten temat. Pojawiła się nawet propozycja, by iść w ślady Irlandii czy innych krajów europejskich.
- Niektóre leki, stosowane doraźnie, powinny być dostępne w innych miejscach niż tylko apteki. Planowane jest natomiast ograniczenie listy medykamentów dostępnych w obrocie pozaapteczym – ze względu na ryzyko nadmiernego spożywania ich przez chorych bez konsultacji z lekarzem. Ograniczenie to dotyczyłoby przede wszystkim leków, których nie wolno sprzedawać w warunkach niezgodnych ze standardami (m.in. zbyt intensywne nasłonecznienie czy zbyt wysoka temperatura), rozważana jest także możliwość zmniejszenia opakowań leków (np. przeciwbólowych i przeciwbiegunkowych) - czytamy w oficjalnym komunikacie MZ.
Fot.: archiwum sadeczanin.info