Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
09/10/2022 - 11:55

Maleje liczba rozwodów. Nie uwierzycie co teraz scala skłóconych małżonków

Czy czeka nas fala rozwodów? Taki czarny scenariusz jeszcze na początki roku kreśliły niektóre kancelarie adwokackie, na które szturm przypuścili skłóceni małżonkowie pragnący zakończyć wspólne życie, bo podzieliła ich pandemia. Czy teraz ta tendencja się odwraca? Według danych z sądów okręgowych, w pierwszej połowie tego roku liczba złożonych pozwów rozwodowych była mniejsza niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Powód? W czasach kryzysu hipotecznego pary najbardziej scala kredyt.

Miało być rozwodowe tsunami

Ile par zdecydowało się na rozstanie w Nowym Sączu w ubiegłym roku? Z danych  urzędu  stanu cywilnego miejskiego magistratu wynika, że miłość skończyła się w stu pięćdziesięciu siedmiu małżeństwach. Przez Polskę przetoczy się fala rozwodów?  W tym roku może ich być nawet dwa razy więcej. Ten czarny scenariusz kilka miesięcy temu na łamach serwisu kancelaria.obligo.pl kreślił adwokat Stanisław Zawadowski.

Czy teraz ta tendencja się odwraca? Z danych udostępnionych przez 47 sądów okręgowych wynika, że w połowie tego roku  wpłynęło do nich ponad 38,7 tys. pozwów rozwodowych. To o 0,2 proc. mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku, kiedy było ich nieco ponad 38,8 tys. W opinii prawnika rodzinnego Pawła Budrewicza, liczba rozwodów rok do roku  jest porównywalna. Rozwodzą się pary zarówno z niespełna rocznym, jak i z 35-letnim stażem małżeńskim. Według eksperta, jakkolwiek formalne przyczyny obejmują duże spektrum zdarzeń, to faktycznie źródło problemu jest niemal zawsze to samo czyli zły wybór partnera.

czytaj też Wstrząsające wyznanie samobójcy z Nowego Sącza. Kiedy się to czyta, chce się płakać

Kredyt hipoteczny silniejszy od braku miłości

Z kolei ekonomista Marek Zuber zwraca uwagę na to, że w czasach kryzysu hipotecznego pary niestety najbardziej scala kredyt. Nawet, jeśli małżonkowie chcą się rozejść, to często żadnej ze stron nie stać na to, żeby spłacić drugą osobę. W tym celu trzeba zaciągnąć nowe zobowiązanie.

– Osoby łączące się w pary prawdopodobnie zdają sobie sprawę z tego, że odsetek rozwodów jest spory, a liczba ludzi rozczarowanych małżeństwem – jeszcze wyższa. My natomiast nie wierzymy, że ta sytuacja dotyczy nas statystycznie tak samo. Jest to swego rodzaju zniekształcenie poznawcze, którym kierujemy się, dokonując wyborów – komentuje psycholog Michał Murgrabia z platformy ePsycholodzy.pl.

czytaj też Tak bieda docisnęła właścicieli małych firm. Pracownikom to nie wróży nic dobrego 

Na początku jest hurraoptymizm

Według mecenasa Budrewicza, można zauważyć pewną tendencję wśród rozwodów osób urodzonych w latach 90. Na początku jest hurraoptymizm, a potem szybkie ostudzenie emocji, głównie wskutek zderzenia z rzeczywistością małżeństwa. Związek małżeński to duże emocjonalne wyzwanie dzielenia z kimś życia, a nie tylko romantyczne spacery i szepty do ucha. Zdaniem eksperta, kiedyś małżeństwo stanowiło w większym stopniu inwestycję i było bardziej osadzone w tradycji. W opinii Marka Zubera, obecnie niestety również decydują względy ekonomiczne. Parom łatwiej jest utrzymać gospodarstwo domowe niż jednej osobie. I dotyczy to też tych, którzy posiadają własne mieszkania czy domy, bez obciążeń kredytowych, nie mówiąc już o wynajmowanych lokalach. 

– Na początku relacji pary są zazwyczaj chętne do pogłębiania związku, rozwoju więzi, unikając kłótni czy innych sytuacji, które mogłyby skończyć się negatywnie. Z biegiem czasu motywacja ta maleje, również w kontekście unikania konfliktów. Wyzwaniem, z jakim możemy mierzyć się w relacji, jest też przechodzenie od idealizowanego obrazu związku i partnera do ich realnych postaci. W tym wszystkim towarzyszą zwykłe obowiązki dnia codziennego, m.in. praca czy sprzątanie – mówi Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl.

czytaj też Jak to w sobie rozpoznać, zanim będzie za późno? To może wykończyć każdego 

Odkładanie rozwodów na lepsze czasy

Jego zdaniem trudno powiedzieć, jak sytuacja rozwodów będzie wyglądała w przyszłości. Pozwy do sądów to jedno, a czymś trochę innym jest jakość związków. Jeśli dochodzi do konfliktu w małżeństwie, to dobrzy partnerzy skupiają się na różnicy zdań, a nie na krytykowaniu drugiej strony. Małżonkom zależy na szybkim poradzeniu sobie z trudnościami i nie czekają, aż problem będzie narastał. Warto też dodać, że nie spełniły się czarne scenariusze części ekspertów, którzy twierdzili, że przez pandemię będziemy mieli do czynienia z dużą eskalacją tego problemu. Z obserwacji Marka Zubera wynika, że obecnie Polacy starają się oszczędzać na każdym kroku. Natomiast podjęcie decyzji o rozwodzie może wiązać się z wysokimi kosztami, zwłaszcza w przypadku bardziej skomplikowanych spraw. Dlatego część osób, nawet chcąc się rozstać, może odkładać decyzję o rozwodzie na lepsze czasy.

– Jeśli nie zmieni się prawo, to w 2023 roku rozwodów będzie o 2 proc. mniej lub o 2 proc. więcej w porównaniu z 2022 rokiem, chyba że rząd powróciłby do pomysłu wprowadzenia w życie przepisów utrudniających rozwody. Wówczas w ciągu co najmniej trzech miesięcy poprzedzających wejście w życie takiej zmiany należałoby się spodziewać wzrostu rozwodów o kilkadziesiąt procent, a tym samym – całkowitego zapchania i tak już niewydolnych sądów. Przykładowo, w Warszawie można czekać na pierwszą rozprawę rok, a nawet sporo dłużej – podsumowuje prawnik rodzinny Paweł Budrewicz. ([email protected]) fpt.jm







Dziękujemy za przesłanie błędu