Ludzie w Nowym Sączu ruszyli po walutę. W co inwestujemy na wojeny czas?
- Nieprzemyślane działanie szczególnie, kiedy chodzi o pieniądze, może przynieść więcej szkody niż pożytku – mówi Andrzej Chronowski właściciel jednego z sądeckich kantorów i były minister skarbu w rządzie Jerzego Buzka.
Po wybuchu wojny na Ukrainie, także w Nowym Sączu, niektórzy ulegli panice i ruszyli do banku po oszczędności, a potem po walutę do kantorów. – Najczęściej kupowali po kilka tysięcy dolarów. W większości byli to emeryci i Ukraińcy – zdradza Chronowski i dodaje, że amerykańska waluta jest co prawda pewna i stabilna, więc ulokowanie w niej części oszczędności może zwiększyć poczucie finansowego bezpieczeństwa, ale wywołany wojenną paniką wysoki kurs jest oderwany od rzeczywistości.
Czytaj też To łamie serce. Dworzec jak wielkie koczowisko ukraińskiego nieszczęścia
- Ta walutowa górka nie daje szansy na wysokie zyski i tak naprawdę nie zabezpiecza kapitału przed kryzysem i inflacją. Przez pierwsze dwa, trzy dni po wybuchu wojny na Ukrainie cena za jednego dolara, doszła do 4,60 złotych. Tak wysokiego kursu nie było od osiemnastu lat! - dodaje Chronowski. - Zanim Rosja napadła na Ukrainę za dolara trzeba było płacić niewiele ponad 4 złote. Rekordowe notowania osiągnął też frank szwajcarski i euro, którego cena na początku ubiegłego tygodnia przekroczyła 5 złotych.
To były czarne dni dla polskiego złotego, który teraz odrabia straty i zaczyna się umacniać. Jak tłumaczy były minister skarbu, wynika to między innymi z interwencji Narodowego Banku Polskiego, który wypuścił na rynek część rezerwy walutowej.
Czytaj też Lekarze z Ukrainy będą nas leczyć w sądeckim szpitalu? Mogą teraz szybko znaleźć pracę
- Sytuacja na rynku walutowym wkrótce wróci do normy – prognozuje Chronowski. Teraz cena dolara kształtuje się na poziomie 4,30 – 4,31 złotych, cena euro spadła do 4,71-4,72 zł. Za franka szwajcarskiego trzeba płacić 4,57 – 4,58 złotych.
Przeciętny zjadacz chleba w sytuacji zagrożenia najbardziej wierzy w moc dolara, jednak trzymanie oszczędności w obcej walucie to nie jest remedium na słabnący kurs złotego – wskazuje były minister. - Kiedy stopy procentowe zaczęły rosnąć, droższe stały się kredyty gotówkowe, ale od kilku miesięcy można zarobić więcej na lokatach. Najwyżej w polskich bankach są oprocentowane depozyty w złotówkach. Oprocentowanie lokat walutowych raczej nie przekracza jeden procent w skali roku - dodaje.
Czytaj też Będą podatkowe ulgi dla tych, którzy pomagają uchodźcom z Ukrainy
Najlepszym wyjściem z sytuacji jest zachowanie spokoju i niereagowanie na niesprawdzone informacje – radzą eksperci. Co prawda wojna na Ukrainie rykoszetem uderzyła w kurs złotego, ale Narodowy Bank Polski ma rezerwy walutowe, które sięgają już 145 mld dolarów. (jagienka.michalik@sadeczanin,info) fot.jm, wideo pixabyu