Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
29/05/2012 - 13:02

Kopalnia w Klęczanach ma 27 tysięcy właścicieli?

Bernad Stawiarski, wójt Chełmca zarzeka się, że nigdy nie przyjąłby propozycji kandydowania do zarządu jakiejkolwiek spółki, która nie należy do gminy.- Miałem takie propozycje, ale odmawiałem, bo wiedziałem czym to pachnie – zarzeka się wójt, który sam zasiada w Radzie Nadzorczej kopalni w Klęczanach.
Wójt Korzennej został członkiem Rady Nadzorczej Gminnej Spółdzielni wbrew zapisom ustawy, która zabrania łączenia obu tych funkcji. Piszemy o tym: 
  http://archiwum.sadeczanin.info/gospodarka/wojt-zaluje-ale-moze-stracic-posade-wybory-do-3-miesiecy,34473#.T8TIrNV7os4 .
Nasi Czytelnicy pytają na internetowym forum, czy bycie wójtem można łączyć z rządami w spółce, tak jak to się dzieje w Chełmcu. Sprawdziliśmy. Okazuje się, że owszem, można ale… niekoniecznie trzeba.

W 1992 r. gmina Chełmiec przejęła majątek kopalni „Klęczany” i utworzyła tzw. gospodarstwo pomocnicze. Dwa lata poźniej przeszktałcono ją w w spółkę prawa handlowego z ograniczoną odpowiedzialnością: Kopalnia Surowców Skalnych Klęczany. - Jednak w 100 proc. należy ona do gminy, a to znaczy, że nie ma konfliktu interesów . Wprost przeciwnie - jest ich zbieżność, bo gmina tylko na tym korzysta. Dzięki działalności kopalni do budżetu wpływa ok.5,6 mln zł – zapewnia wójt Stawiarski.
Oprócz niego najważniejszymi osobami w spółce są:  prezes Zbigniew Zasowski i  jego zastępca Rafał Mordarski. Wraz ze Stawiarskim, Małgorzatą Mrowcą i Januszem Łukasikiem tworzą Radę Nadzorczą.
Wójt przyznaje jednak, że ma tu najwięcej do powiedzienia. - Do składania oświadczeń i podpisywania umów w imieniu spółki wymagane jest współdziałanie dwóch członków zarządu lub też jednego członka łącznie z prokurentem. Ja, jako przedstawiciel gminy, czyli właściciela mam głos decydujący – wyjaśnia.
Dr Kazimierz Bandarzewski z Uniwersytetu Jagiellońskiego, specjalista w dziedzinie prawa administracyjnego i samorządowego uważa jednak, że nie ma takiego przepisu, który by mówił, że to akurat wójt musi reprezentować gminę w zarządzie spółki.
- Może to być dowolna osoba wskazana przez samorządowe władze – tłumaczy Bandarzewski.
Stawiarski przyznaje, że zastanawiał się nad taką opcją. -  Myślałem na poważnie o sekretrzu gminy, który z wykształcenia jest ekonomistą, jednak jak się okazało nie ma doświadczenia w pracy w zarządzie. Ja natomiast zdałem chyba już 10 lat temu egzamin, który mi to umożliwia. Jest jeszcze kwestia odpowiedzialności za majątek gminy, wolę po prostu sam wszystkiego dopilnować - mówi wójt.

Powtarza, że to sytuacja zupełnie inna od tej, do której doszło niedawno w Korzennej. - Tam Gminna Spółdzielnia ma ograniczoną liczbę właścicieli, a w Klęczanach jest nimi tak naprawdę 27 tys. ludzi, czyli wszyscy mieszkańcy naszej gminy – dodaje.

BOS
Fot: arch. spółki
 






Dziękujemy za przesłanie błędu