Jak za sprawą magistratu w „cudowny” sposób zniknął smog z Nowego Sącza
Czy w ogóle można ufać wskazaniom tego typu urządzeń? Okazuje się, że jakość czujników jakości powietrza wykorzystywanych przez niektóre samorządy badał Krakowski Alarm Smogowy. Jak wyjaśnia działacz organizacji Andrzej Guła, w ostatnich dwóch latach niezwykle wzrosła popularność czujników niskokosztowych służących do pomiaru zanieczyszczeń powietrza. Na rynku pojawiają się urządzenia, które nie zostały zweryfikowane pod względem jakości sporządzanych pomiarów.
Wskazania czujników oferowanych przez różnych producentów zostały porównane z wynikami certyfikowanych urządzeń Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska. Pomiary porównawcze prowadzone przez Krakowski Alarm Smogowy, we współpracy z Głównym Inspektorem Ochrony Środowiska i Akademią Górniczo-Hutniczą, były prowadzone w okresie zimowo-wiosennym w Rabce i Dobczycach.
Co się okazało? - Żadne z urządzeń nie spełniło wszystkich kryteriów, które dawałyby możliwość wykorzystania ich do oceny jakości powietrza w rozumienia prawa krajowego i Unii Europejskiej – czytamy w raporcie opublikowanym na stronie Krakowskiego Alarmu Smogowego.
- Oznacza to, że nie mogą one zastąpić oficjalnych stacji pomiarowych Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, aczkolwiek część urządzeń można wykorzystywać do celów edukacyjnych lub informacyjnych. Dzięki nisko kosztowym czujnikom możemy dowiedzieć się czy zanieczyszczenie powietrza jest w danym miejscu i czasie wysokie, średnie czy niskie. Bardziej precyzyjne dane liczbowe nie są jednak do końca spójne z danymi prezentowanymi przez WIOŚ – napisano w opracowaniu.
Czy to oznacza, że sądecki magistrat w ogóle zrezygnuje z dotychczasowych czujników?
- Na razie zostały zdjęte - mówi dyrektor wydziału ochrony środowiska Grzegorz Tabasz. - Sprawdzimy w jakim są stanie i czy da się coś zrobić oprogramowaniem. Dopiero potem podejmiemy decyzję. ([email protected])