Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
14/03/2013 - 07:00

Interwencja: Gdzie wykonawców dwóch, tam błoto i dziury?

Nadal trwają prace związane z odbudową kanalizacji deszczowej i sanitarnej na ulicy Grunwaldzkiej w Nowym Sączu. Mieszkańcy muszą zmagać się z błotem i dziurami, bo końca prac na tej, jednej z najdłuższych sądeckich ulic, nie widać choć remontuje ją jednocześnie aż dwóch wykonawców.
"Czuję się jakbym mieszkał na placu budowy i trwa to już ponad rok. Było osiedlowe spotkanie z przedstawicielami władz miasta i obiecywano, że szybciej to pójdzie. Przy byle roztopach tu po prostu nie można żyć: tylko błoto i dziury. Na dodatek wszystko im się psuje. Ze studzienki na końcu ulicy Grunwaldzkiej zaczęła wylewać się ostatnio woda. Awarię tłumaczono nam tym, że kolektory zbierają wodę z kilku ulic. Nie znam się, może i tak jest, ale sposób prowadzenia remontu uważam za skandaliczny. Proszę o interwencję" – napisał do nas jeden z Czytelników.

Zakres prowadzonych prac obejmuje łącznie 1,5 kilometra drogi, czyli niemal całą ulicę Grunwaldzką oraz fragmenty ulic Orła Białego i Zielonej. Wcześniej Sądeckie Wodociągi montowały tu sieć wodociągowo–kanalizacyjną. Prace polegają na rozdzieleniu kanalizacji sanitarnej od deszczowej. Za pierwszą odpowiadają Sądeckie Wodociągi, za drugą Magistrat.
- Prace budowlane związane z budową kanalizacji sanitarnej wykonywane są w ramach Funduszu Spójności. Wymiana kanalizacji opadowej jest wynikiem stwierdzenia w czasie tych robót złego stanu technicznego kanalizacji opadowej – mówi Lesław Chełmecki z Wydziału Inwestycji i Remontów  w nowosądeckim Urzędzie Miasta.

Urzędnicy przyznają, że roboty na ul.Grunwaldzkiej prowadzone są na razie w ograniczonym zakresie, bo pracownicy muszą czekać na wyniki badań kanalizacji sanitarnej, prowadzonej przez Sądeckie Wodociągi. Podobno pierwsze pomiary wyszły źle i istnieje obawa, że rury mogłyby się zapaść i tym samym uszkodzić kolektory położone niżej. Z tego powodu opłacona przez UM firma zmuszona jest czekać na dalszy bieg wydarzeń.
- Warunkiem prowadzenia prac związanych z wymianą kanalizacji opadowej, ze względu, że jest ona układana powyżej kanału sanitarnego, jest prawidłowe wykonanie kanalizacji sanitarnej, w tym także uzyskanie normatywnych zagęszczeń - tłumaczy Chełmecki. - Do dnia dzisiejszego w ramach tego został wykonany kanał opadowy na odcinku od ul. Zielonej do ul. Zawiszy Czarnego oraz ok. 120 m kanału opadowego pomiędzy ul. Zawiszy Czarnego a wjazdem do Firmy „Rolgaz”. Wykonano również kanał opadowy w ul. Bohaterów Orła Białego – wylicza. 

Prezes Sądeckich Wodociagów wyjaśnia, że prowadzone badania są częścią procedury wykonawczej inwestycji. Zanim ulicę pokryje asfalt trzeba sprawdzić czy rury są połozone na odpowiedniej głębokości i posiadają odpowiedni spadek, specjalną kamerą wpuszczaną w kanał bada się czy nie jest on popękany, wykonywana jest też próba ciśnieniowa, ktora ma sprawdzić szczelność sieci.
Na koniec pracownicy Miejskiego Zarządu Dróg badają współczynnik zagęszczenia gruntu. Jeśli wszystkie procedury przejdą pomyślnie kontrole, można wylewać asfalt.
- Realizacja inwestycji przeciąga się tak naprawdę z dwóch powodów. Po wykryci złego stanu kanalizacji deszczowej musieliśmy czekać na rozstrzygnięcie ogłoszonego przez miasto przetargu. Po rozstrzygnięciu przetargu nasz wykonawca sukcesywnie przekazywał plac budowy firmie zajmującej się wykonaniem kanalizacji opadowej - przekonuje Janusz Adamek, prezes Sądeckich Wodociągów. - Pewną trudność stanowił też fakt, że istniejaca w ciągu ul. Grunwaldziej kanalizacja deszczowa służyła niektórym mieszkańcom także za kanalizację sanitarną. Nie można ich było pozbawić dostępu do sieci. Później niestety pogoda pokrzyżowała plany. Przy takich temperaturach minusowych jakie mieliśmy żaden inżynier nie zgodziłby się na prowadzenie prac - dodaje.

Adamek zaznacza, że ziemia w dalszym ciągu jest zmrożona i potrzeba kilku ciepłych dni, żeby można było ponownie zacząć prace. Nie kryje, że jest to sytuacja uciążliwa dla mieszkańców, ale prosi o jeszcze chwilę cierpliwości.
- Gdybyśmy nie patrzyli na pogodę i wykonywali roboty, stracilibyśmy pieniądze, bo po odwilży okazałoby się, że kanalizacja sanitarna, jak i deszczowa zbyłaby wadliwa - podkreśla prezes SW. - Jednak jesteśmy na takim etapie, że dwa miesiące ciagłych prac przy dobrej pogodzie pozwolą na wylanie nowego asfaltu - dodaje.

Nieoficjalnie robotnicy, z którymi udało się nam porozmawiać przyznają, że sytuacja, gdy plac budowy zajmują jednocześnie dwie firmy, który w praktyce tylko sobie wzajemnie przeszkadzają w pracy, jest nie do pozazdroszczenia.

BOS, ALF
Fot: BOS
 






Dziękujemy za przesłanie błędu