Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
13/03/2018 - 16:30

Hyundai Kona: to się podoba. Redakcyjny test najnowszego SUV-a Hyundaia

W Polsce kupujemy prawie pół miliona nowych aut rocznie. I w większości to auta osobowe. Nic dziwnego, że o swoje miejsce na tym rynku chce walczyć też Kona, czyli najnowszy, kompaktowy SUV Hyundai'a. Sprawdziliśmy, jak się nim jeździ.


Hyundai Kona test redakcyjny

Jedne auta zwracają na siebie uwagę ostentacyjnym luksusem, inne niecodziennymi liniami nadwozia. Projektantowi Kony najwyraźniej udało się stworzyć kształty przyciągające wzrok, bo jak zauważyłem, auto zwraca uwagę pieszych i kierowców. Czym jeszcze, poza wyglądem, Hyundai Kona może nas do siebie przekonać albo... zniechęcić? Próbowałem to sprawdzić w trakcie testu Kony, użyczonej przez salon  Hyundai Wikar w Nowym Sączu przy ul. Węgierskiej.

Na początek parę faktów. Testowany model napędzał wciąż niedoceniany u nas, litrowy ledwie, benzynowy, trzycylindrowy, ale turbodoładowany silnik o mocy 120 KM z manualną, 6-biegową skrzynią i napędem na przednią oś. Dla dociekliwych: numer konfiguracji to HW-C27AG02380-2018-00092. Cena najtańszego Kony to 69 990 zł, a testowego modelu: 81 990 zł, plus 2,2 tys. zł za lakier i dwukolorowe nadwozie  (to ostatnie jako dodatek fabryczny). Gwarancja obejmuje 5 lat bezpłatnej kontroli stanu technicznego, 5 lat gwarancji bez limitu kilometrów i 5 lat Assistance. Hyundai Kona test redakcyjny


Co jeszcze mamy za te pieniądze? Całkiem sporo, m.in. boczne i kurtynowe poduszki bezpieczeństwa, systemy kontroli trakcji i stabilizacji pojazdu - VDC (ESC/ESP), system utrzymania toru jazdy (LKAS), kontroli zjazdu i podjazdu (DBC i HAC), monitorowanie poziomu skupienia kierowcy (DAA), kluczyk zbliżeniowy, przycisk start/stop, podgrzewaną kierownicę i przednie fotele, elektryczną regulację podparcia lędźwiowego kierowcy. I 17-calowe opony na aluminiowych obręczach.

Jak on za-SUV-a! Redakcyjny test Forda Ecosport

Jest też tempomat z ogranicznikiem prędkości, lusterko fotochromatyczne, klimatyzacja automatyczna, czujnik deszczu, czujniki parkowania, kamera cofania, nawigacja z rozpoznawaniem znaków na 8-calowym monitorze z radiem DAB i 8 głośników.

Ok. A jak to wszystko działa?

Zanim się przekonałem, wpierw obejrzałem sobie auto dokładnie. Zwraca uwagę przede wszystkim przód, z wielkim grillem i trzema poziomami świateł. Te, do jazdy dziennej świecą intensywnie dopiero po ruszeniu z miejsca, więc wszelkie próby przystawania i sprawdzania czy działają, na nic się zdadzą : ) Sznyt terenówki nadają zwłaszcza plastikowe, czarne nadkola i interesująco zaaranżowany tył auta.

W środku sporo miejsca z przodu, czytelnie rozmieszczone przyciski, także te, uzupełniające dotykowy panel, regulowana kierownica i zaskakująco wysoki skok foteli w pionie. Dzięki temu za kółkiem Hyundaia Kona mogą zasiąść kierowcy o najróżniejszym wzroście. Fotele wygodne. Gdy wysiadłem by zrobić zdjęcia, usłyszałem dźwięk komunikatu że przy włączonym silniku kluczyk znajduje się poza kabiną - pomocne. Dzięki kluczykowi nie musiałem korzystać z pilota - gdy podchodziłem, drzwi otwierały się po dotknięciu przycisku na klamce. Gdy korzystałem najpierw z klapy bagażnika, drzwi boczne pozostawały zablokowane. Kona może też pochwalić się sporym prześwitem podwozia - to 21 centymetrów.

Ok, ruszamy. Wychłodzony na mrozie silnik potrzebował nieco czasu by złapać równe obroty i przestać hałasować, ale po paru minutach niemal przestałem go słyszeć. Dynamika - właściwie bez zarzutu, choć - czując jak pracuje dość twardo zestrojone zawieszenie - odnosiłem wrażenie, że siedzę w aucie o wyraźnie sportowych, ale nie do końca spełnionych ambicjach.

Ford Fiesta siódmej generacji: nowy, większy i pełny eletroniki

Kto bardzo ceni sobie sportowe doznania może zdecydować się na znacznie żwawszy benzynowy silnik 1.6 T-GDI o mocy 177 KM. Towarzyszy mu w dodatku dwusprzęgłowa, automatyczna skrzynia biegów i napęd na obie osie. W tym roku na wyposażenie Kony trafi również trzeci silnik - będzie to Diesel 1,6 CRDI. Hyundai Kona test redakcyjny - silnik

W moim aucie najbardziej ciekawił mnie aktywny system LKAS, bo do tej pory nie miałem okazji z niego skorzystać. Trzeba było jednak wpierw wyjechać poza Nowy Sącz, by znaleźć choć jeden dłuższy odcinek porządnie wymalowanych pasów jezdni...

Zanim dojechałem za Wielogłowy, zwróciłem jednak uwagę na coś zupełnie innego i zwyczajnego: dźwięk włączonego kierunkowskazu. Wydawałoby się - co to ma to znaczenie, jak pika/puka/tyka kierunkowskaz? A jednak... Ten, w Konie, brzmi jakoś zauważalnie miło.

Znalazłem pasy na jezdni, przyciskiem na wysokości lewego kolana włączyłem kierowany radarem system utrzymania toru jazdy. Kierownica zaczęła poruszać się sama, korygując kierunek. Nie było żadnych gwałtownych zwrotów czy "odbijania się" od lewej do prawej. System trzymał auto niemal idealnie pośrodku pasa.

Oczywiście, nie ma mowy by na dłużej zdjąć dłonie z kierownicy, bo gdy próbowałem "jazdy bez trzymanki" system ostrzegł, że zaraz się wyłączy. Wyłącza się też bez ostrzeżenia, gdy pasy zanikają lub giną np. pod śniegiem.

Jadąc tym autem ma się szerokie pole widzenia w każdym kierunku. Pozwala na to słusznych rozmiarów tylna szyba i wystarczająco duże lusterka wsteczne. Hyundai Kona test redakcyjny Gdy wróciłem do miasta, przyszło mi zaparkować przed budynkiem starostwa. Kamera cofania w jaką wyposażony jest Hyundai Kona ma naprawdę szeroki kąt widzenia, dzięki temu wyjeżdżając tyłem na ulicę widziałem nie tylko co się dzieje za autem, ale też spory odcinek ulicy z prawej i lewej strony, co pozwala - nawet bez systemów obserwacji ruchu poprzecznego - radzić sobie całkiem dobrze.  Hyundai Kona test redakcyjny

Jaki ma apetyt na paliwo?

Szeroki kąt widzenia przydaje się także w garażach marketów. A właśnie - jak market to zakupy, jak zakupy to torby, które wypadałoby zawieźć do domu. A w bagażniku udało mi się znaleźć tylko jeden haczyk, warto więc od razu pomyśleć o zamontowaniu siatki. Objętość bagażnika to 361 litrów.

 hyundai=

Czy ten samochód ma same zalety? Pewnie nie. Jeśli miałbym się czepiać, dość wolno nagrzewa się kierownica, odważniej nachyliłbym też wyświetlacz centralny ku kierowcy, bo to on najczęściej z niego korzysta. Dobrze, że nie brakuje schowków, łącznie z górnym, na okulary. Spory jest też – akurat to moje ulubione miejsce wrzucania wszelkich gratów - schowek pod podłokietnikiem. 

Testowy Hyundai dobrze się spisał. Litrowy silnik dał dowody, że radzi sobie też z wyższymi prędkościami i nie ma przy tym szczególnie dużego apetytu na paliwo. Jazda autostradą z prędkością... no, powiedzmy, że maksymalną dozwoloną, nie sprawia mu kłopotu. Przez trzy dni udało mi się pokonać 350 kilometrów, a średnie spalanie wyniosło 7,6 litra. Kona to z polotem zaprojektowane, starannie wykończone i świetnie prowadzące się auto, które z czasem oferowane pewnie będzie w większej liczbie wariantów wyposażenia. Wtedy jeszcze łatwiej będzie dobrać sobie coś w największym stopniu dopasowanego do naszych preferencji. Masz inne zdanie? O coś chcesz spytać? Napisz: [email protected]







Dziękujemy za przesłanie błędu