Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
06/08/2012 - 12:09

Handel. Po alkoholu ze stacji benzynowych znikną leki?

Po senackim pomyśle ograniczenia sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, branża aptekarska, żąda od ministra zdrowia ograniczenia pozaaptecznych punktów sprzedaży leków na stacjach benzynowych i w sklepach spożywczych.
 Pod koniec lipca prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz wystosował pismo do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza dotyczące pozaaptecznego obrotu lekami.

„W imieniu samorządu aptekarskiego chciałbym zwrócić uwagę Pana Ministra na problem rozszerzania pozaaptecznego obrotu lekami” – pisał . - „Zjawisko to stanowi bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia polskich pacjentów. Tolerowanie, a nawet w niektórych przypadkach promowanie, nieprofesjonalnej formy wydawania produktów leczniczych, bez odpowiedniej informacji o ich stosowaniu i działaniu, stanowi kolejny przejaw bezmyślnego komercjalizowania sfery, która powinna być zastrzeżona wyłącznie dla farmaceutów, których wiedza i posiadane wykształcenie predestynują do tej roli.”

Zapytaliśmy kierowców tankujących na stacji benzynowej przy ul. Tarnowskiej, co o tym sądzą. O ile w przypadku alkoholu zdania były podzielone, z przewagą opowiadających się za sprzedażą, tak w przypadku leków, nikt z pytanych nie kwestionował ich obecności na stacjach. Raczej wskazywano plusy łatwej dostępności.

- Wolałbym, żeby można było kupić leki na stacji. Często z nich korzystam, przeważnie kupuję leki przeciwbólowe. Są dostępne o każdej porze dnia i nocy. Nie trzeba szukać apteki całodobowej – mówi Tomasz Baziak z Woli Kosnowej.
- Takie, które pomagają kierowcom w trakcie jazdy, które nie grożą konsekwencjami powinny być dostępne, choć jeszcze z nich nie korzystałem - dodaje Zenon Szymczak z Nowego Sącza.
- A to są leki, które tutaj sprzedają? Ja myślałam, że środki zapobiegawcze – uśmiecha się Agnieszka Stanisz z Nowego Sącza – Nie widzę problemu.
 - Nie mam zdania na ten temat. Nie kupuję leków, jestem zdrowy – rzuca w przelocie Marcin Weinbrenner z Sącza.
 Sprzedawcy na stacji przekonują, że leki nie sprzedają się w znaczących ilościach. W weekendy wzrasta może jedynie sprzedaż alkoholu.
 Grzegorz Kucharewicz, szef Naczelnej Rady Aptekarskiej w piśmie do ministra wprost wskazuje wroga: „Nie jest dopuszczalne, aby podmioty właściwe do zaspakajania potrzeb ludności w zakresie dostępu do takich towarów jak benzyna, żywność czy też napoje alkoholowe prowadziły obrót produktami leczniczymi”. Zarzuca pracownikom tych punktów brak kompetencji do wydawania leków. Idąc tym tropem wywodzi, że obowiązująca, jego zdaniem, zbyt liberalna ustawa dopuszczająca niektóre leki do sprzedaży pozaaptecznej, sprzyja samodzielnemu ordynowaniu sobie leków przez pacjentów, a przedsiębiorcom przynosi znaczne zyski. Wskazuje, że liczba placówek pozaaptecznych jest zbyt duża, aby stosowne władze mogły sprawować nad nimi kontrolę, zarówno w kwestiach wydawania, jak i przechowywania produktów leczniczych.
 - Lek to nie przysłowiowa bułka z masłem czy guma do żucia – mówił w telewizji Grzegorz Kucharewicz prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.

Anna Pawłowska
fot. ANP

 Cytat z pisma do ministra i wypowiedź Grzegorza Kucharewicza prezesa Naczelnej Rady Aptekarskiej pochodzi ze strony internetowej Naczelnej Izby Aptekarskiej www.nia.org.pl






Dziękujemy za przesłanie błędu