Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
10/04/2016 - 13:00

Energetyczne bezpieczeństwo Sądecczyzny to fikcja!

Część gmin bez gazu, główne sieci energetyczne bez połączeń awaryjnych, brak geologicznej mapy regionu to realna wizja sytuacji energetycznej, którą przedstawił podczas Eko-Targów w Brzeznej inżynier Andrzej Zarazka.

Zarazka to koordynator Sądeckiego Klastra Energii Odnawialnej. Krótki wykład, który zaprezentował pt.: „Środowisko naturalne – atut czy przeszkoda w rozwoju Sądecczyzny” brzmiał co najmniej alarmująco. Okazuje się sieci elektryczne w regionie nie mają żadnych zabezpieczeń, alternatywnych sieci na wypadek awarii. Stąd i po kilka tysięcy gospodarstw odciętych od prądu choćby po wichurach.

Nie lepiej jest z siecią gazową, w której wielu upatruje jedyny ratunek dla pogarszającej się jakości powietrza. W Muszynie i Piwnicznej sieci gazowniczych nie ma wcale. W innych gminach nadal są białe plamy na mapie sieci i nic nie wskazuje na to aby ta sytuacja się zmieniła. Jak zaznacza Zarazka ostatnio jedynie w Nawojowej rozciągnięto kolejne kilometry instalacji.

Zaskoczenie wzbudziła też informacja, że mimo wielu powtarzających się doniesień, że Sądecczyzna obfituje w złoża gazu i wód mineralnych, tak naprawdę mapa geologiczna, szczegółowa mapa podparta badaniami, kończy się na Limanowej. Sądecczyzna i pobliskie ziemie gorlickie – choć to tu narodził się przemysł naftowy, to biała plama. Do tej pory wszystkie odwierty badawcze związane z energią geotermalną kończyły się na głębokości 1 tysiąca metrów. Mowa o badaniach na ternie gminy Krynica. - Dopiero zaledwie kilka miesięcy temu badacze zeszli na głębokość 2 kilometrów 300 metrów – zaznacza Zarazka.

Po co o tym się mówi? Bo by rzeczywiście korzystać z potencjału, który daje nam natura, potencjału turystycznego, musimy uporać się ze smogiem i rosnącym deficytem wody.

To szalenie złożony problem w naszym regionie. Kapryśność wiatrów uniemożliwia nam korzystanie ze standardowych elektrowni wiatrowych. Podobnie jak kaprysy naszych rzecz nie dają szans na optymalne korzystaniem z energii wody. Jedna powódź zniszczyła podobna elektrownię we Florynce. W  świniarsku z kolei, zanim skończono budowę tutejszej elektrowni, Dunajec zdążył zmienić swój średni poziom. Elektrownia może tym samym korzystać z silniejszych turbin. Szkopuł w tym, że już od kilku lat trwają biurokratyczne zabiegi, by zainstalować tu mocniejsze turbiny.

Co to wszystko oznacza w praktyce? Mieszkańcy Sądecczyzny powinni zacząć się poważnie zastanawiać nad kompleksowymi rozwiązaniami energetycznymi, które jednocześnie pozwolą na przeskoczenie restrykcyjnych przepisów odnośnie ochrony środowiska. Bo na razie to, co jest naszym atutem gospodarczym jest jednocześnie – o ironio – naszą największą rozwojową kulą u nogi.

Warto przy okazji przytoczyć słowa wójta Nawojowej Stanisława Kiełbasy z dnia podpisania międzysamorządowego porozumienia „Kotlina Sądecka w zdrowej atmosferze”. - Szanowni państwo, ja myślę, że bardzo ważną rzeczą jest, że podpisaliśmy to porozumienie, bo jak wiemy - jakość powietrza jest u nas zła. Natomiast chciałbym zwrócić uwagę na to, że samą edukacją i tymi działaniami organizacyjnymi  bez wsparcia finansowego, to my nie jesteśmy w stanie uzyskać wiele. Jeżeli nie będzie programów, które będą wspierać starania mieszkańców, to nasze działania mogą być w wielkim stopniu utrudnione i zniweczone. Doskonały przykład to program Kawka, który na dzień dzisiejszy obejmuje tylko miasta - zastrzegał wójt.

Kiełbasa nawiązywał do obostrzenia przepisów, które uniemożliwiają małym gminom i miejscowościom korzystanie ze środków na wymianę pieców. Według założeń programu „ Kotlina Sądecka w czystej atmosferze” zrzeszone gminy będą starać się o te środki jako jeden podmiot, zdecydowanie liczniejszy niż wynika to ze wspomnianych obostrzeń.

ES [email protected]

Fot.: ES







Dziękujemy za przesłanie błędu