Domy na piasku i na skale. Powodziowe katastrofy mamy u nas na własne życzenie?
- Mój dom jest klasycznym przykładem tego, jak nie powinno się budować na działce w pobliżu potoku – mówi Łukasz Stojda z sądeckiego osiedla Zawada. - Miejsce jest bardzo malownicze, ale skutki moich decyzji są opłakane. Stojda przyznaje, że architekt odradzał mu piwnice, ale go nie posłuchał. - Żona chciała mieć pralnię i spiżarnię, no i zawsze potrzebna jest jakaś graciarnia. Uparłem się – tłumaczy. - Jakby tego było mało, podjazd do garażu wiedzie w dół.
Za swoje decyzje Stojda płacił za każdym razem, kiedy potok wylewa. Woda błyskawicznie wdziera się do garażu i zalewa piwnice. Tak zresztą dzieje się przy każdej większej nawałnicy. W pomieszczeniach ciągle jest wilgoć, unosi się zapach stęchlizny, a ściany zaatakował grzyb.
- Mogę gorzko powiedzieć, że mądry Polak po szkodzie. Po tym wszystkim sąsiadowi, który budował się obok poradziłem, żeby piwnic nie budował i postawił wyższe fundamenty. Posłuchał. Jemu woda z potoku wylewa się tylko na działkę i nawałnic się nie boi.
Jakie są zatem optymalne rozwiązania w przypadku domów na terenach górskich, gdzie ciągle dochodzi do powodzi, a działki najczęściej usytuowane są w pobliżu rzek i potoków, albo na górskich zboczach? Co się dzieję z gruntem nieustannie zalewanym wodą? Dlaczego nie słuchamy rad fachowców? Odpowiedzi na te pytanie można znaleźć w najnowszym sierpniowym wydaniu miesięcznika „Sądeczanin” ([email protected])