Debata Sądeczanina: czy możemy wymyślić nasz region na nowo?
Dyskusja nad przyszłością regionu odbędzie się 23 marca z udziałem autora, Ludomira Handzla, prezydenta Nowego Sącza, Witolda Kozłowskiego, marszałka Małopolski i Zygmunta Berdychowskiego, szefa Rady Programowej Forum Ekonomicznego.
Podobnie jak o życiu człowieka niewiele powiedzą nam jego pojedyncze decyzje i zachowanie w konkretnej sytuacji, a o talencie artysty jedno poznane dzieło, tak mało warte w dłuższej perspektywie są wnioski dotyczące historii wysnuwane z epizodów. Do takiej konkluzji doszli francuscy historycy tworzący tzw. szkołę „Annales” – jedno z najciekawszych naukowych środowisk XX wieku w Europie. Jeden z jego liderów, Fernand Braudel, stworzył pojęcie „longue durée” – „długiego trwania”, czyli rozgrywających się na przestrzeni stuleci procesów cywilizacyjnych, często nieuświadamianych i niezauważanych przez pojedyncze generacje, ale mających największy wpływ na losy świata, a z perspektywy historiografii, na rozumienie całości dziejów.
Cierpimy na niedostatek tego typu badań historycznych, zarówno w kontekście ogólnopolskim (choć tu jest lepiej), jak i regionalnym. Na sądeckim rynku wydawniczym nie pojawiła się dotąd ani jedna taka praca.
Usprawiedliwiając badaczy należy zaznaczyć, że taki rodzaj historiografii jest bardzo trudny, wymaga sporego talentu i rozległej wiedzy z zakresu różnych dziedzin humanistycznych, pochłania wiele czasu i nie zawsze znajduje popularność wśród czytelników, preferujących publikacje przybliżające przebieg poszczególnych wydarzeń lub losy konkretnych postaci (najlepiej własnych przodków, czy znajomych rodziny), niestroniące od obyczajowej anegdoty – czyli to, co wspomniany Braudel nazywał „historią zdarzeniową”, która z perspektywy „długiego trwania” jest mniej istotna.
Spójna i całościowa wizja
Ale nie o historiografii i metodologii będzie mowa. Powyższy wstęp był mi potrzebny, by zwrócić uwagę na sprawę zupełnie teraźniejszą i wcale nie nową, bo sam wzmiankowałem o niej w różnych tekstach. Od kilku lat stoimy na Sądecczyźnie przed problemem braku spoistej wizji rozwoju naszego regionu. Zwłaszcza rozumianego jako pewna całość, a nie zbiorowisko pojedynczych gmin. Uzasadnień tego całościowego spojrzenia znalazłoby się kilka:
- aspekt geograficzny (Kotlina i Beskid Sądecki), wynikający z niego aspekt komunikacyjny (z całego regionu wydostać się możemy jedną drogą na północ, jedną na linii wschód-zachód i dwiema na teren zaprzyjaźnionej Słowacji),
Co zaniedbały władze Nowego Sącza? Jaka przyszłość czeka miasto? Przeczytaj w marcowym miesięczniku "Sądeczanin" najnowszy tekst Jakuba M. Bulzaka:
- kontekst etnograficzny (pokrewna kultura Górali i Lachów), wielowiekowa ciążenie okolicy w stronę Nowego Sącza, jako centrum administracyjnego, gospodarczego i kulturalnego (zauważalne „zaludnienie” Nowego Sącza między godziną 7, a 17 i równoczesne „wyludnienie” mniejszych miejscowości w tym samym czasie).
Mówiąc o spójnej wizji rozwoju całego regionu znów możemy przywołać francuskich annalistów z ich ideą napisania historii całego świata. Wspomniana wizja powinna objąć wszystkie możliwe zagadnienia: od administracyjnych, przez społeczne, gospodarcze, komunikacyjne, aż po kulturę, edukację, turystykę, wszak każdy organizm to system naczyń połączonych, wymagający podejścia holistycznego. I znów nawiązanie do Braudela, postulującego porzucenie opisu pojedynczych wydarzeń na rzecz tzw. „historii totalnej”, czyli analizy całokształtu zjawiska: wpływu klimatu, otoczenia społecznego, stanu gospodarki, stopnia rozwoju cywilizacyjnego itp.