Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
03/03/2013 - 16:30

Bezprzetargowa afera w DPS? Płacą za leki, same ich nie kupują

Aptekarz poskarżył się w Ratuszu na Dom Pomocy Społecznej w Nowym Sączu. Dyrekcji zarzuca m.in. działanie na niekorzyść mieszkanek tej placówki, bo gdy ta kupuje im leki, to robi to bez przetargu. – Wszystko jest zgodne z przepisami, a mnie publicznie obrażono – twierdzi Marian Morański, dyrektor ośrodka, który ma siedzibę przy ul. Nawojowskiej 155.
Właściciele jednej z sieci aptek zarzucają dyrektorowi DPS przy ul.Nawojowskiej w Nowym Sączu, że przy zakupie leków naruszył interes publiczny i działał na niekorzyść mieszkanek tej placówki, głównie starszych, schorowanych kobiet. Powód? DPS z Nawojowskiej, jako najprawdopodobniej jedyny w mieście, kupuje leki bezprzetargowo. Już jutro, w poniedziałek (4 marca) szef DPS Marian Morański będzie tłumaczył się z tego dyrektorowi miejskiego wydziału zdrowia, ale specjalnie dla naszego portalu już teraz postanowił rozwiać wszelkie wątpliwości. 

O co dokładnie chodzi? Otóż o leki pełnopłatne, za które płacić muszą z własnych kieszeni chorzy znajdujący się pod opieką DPS. To pokłosie nowych przepisów wprowadzonych niedawno w życie przez Ministerstwo Zdrowia.
Pracownicy DPS przy ul. Nawojowskiej, chcąc wyręczyć swoje podopieczne, kupują te leki w ich imieniu. Tłumaczą, że w ten sposób chcą pomóc tym mieszkankom, które przede wszystkim z przyczyn zdrowotnych nie są w stanie same pójść do apteki. Najpierw więc zbierają od nich zamówienia na konkretne lekarstwa, a potem w sądeckich aptekach sprawdzają i porównują ceny. Dopiero potem jest czas na zakupy. Pewnego dnia, pracownicy DPS, wysłani przez dyrekcję na cenową sondę, trafili do jednej z aptek, należących do Pani Doroty i Pana Romana (nazwisko do wiadomości redakcji), tyle tylko, że zakupów tu nie zrobili.

Właściciele apteki uważają, że dyrekcja DPS z siedzibą przy ul. Nawojowskiej 155 w postępowaniu „o udzielenie zamówienia w trybie zapytania o cenę”, wybrała dla swoich podopiecznych leki droższe, innymi słowy, z niewiadomych powodów za nie przepłaciła, a właściwie przepłaciły panie zamieszkujące ten ośrodek, bo DPS działał tu w roli pośrednika – czy też pomocy. Miało do tego dojść podczas zamawiania leków i innych artykułów medycznych na lata 2013/2014.

-" Według informacji udzielonej przez zamawiającego nasza apteka przedstawiła najbardziej konkurencyjną cenowo ofertę.Wbrew temu wybrano inną, mniej korzystną.(...) Obiektywne argumenty przegrały z subiektywną oceną zamawiającego, która musi nasuwać uzasadnione wątpliwości co do uczciwości i wiarygodności. Z tych względów nasza firma będzie domagać się szczegółowej weryfikacji zasadności wyboru oferty przez niezależne organy (...) – piszą w skardze oburzeni aptekarze, którzy dowiedzieli się też, że w innych DPS- ach zasady zakupu leków są bardziej przejrzyste a różnice w oferowanych cenach czasem bywają ogromne. – "W innym sądeckim DPS, tym z siedzibą przy ulicy Emilii Plater, wygrała oferta, która była niższa od pozostałych o około 60 procent, a jedynym kryterium zgodnie z ustawą o zamówieniach publicznych była cena" – podkreślają.

Właściciele apteki twierdzą, że choć wcześniej starali się całą sprawę wyjaśnić z dyrekcją DPS-u, to niewiele wskórali. –„Zostałem poinformowany, że nie interesują go ceny leków pełnopłatnych, bo za nie płacą pacjenci, a ceny urzędowe są wszędzie jednakowe. Sądzę, że otrzymałem wszystkie niezbędne informacje do stwierdzenia, że rozstrzygnięcie zapytania o cenę leków doprowadziło do wyboru droższej oferty z krzywdą dla pacjentów i naruszeniem interesu publicznego" – piszą w liście skierowanym do prezydenta Nowego Sącza, Ryszarda Nowaka.

Pismo niezadowolonych z takich praktyk aptekarzy trafiło również m.in. do sądeckiego randnego Artura Czerneckiego, który postanowił interweniować.
– Forma zakupu stosowana przez tą instytucję może sugerować, że reguły są niejasne, a ktoś postronny może nawet nabrać podejrzeń, że nie wiadomo o czyj tak naprawdę interes tu chodzi i kto komu dał zarobić – mówi radny. - Nie chodzi tylko o to, że wybrano droższe leki. Nie rozumiem także, jak to możliwe, że DPS przy Nawojowskiej nie ogłasza przetargów, które pozwoliłyby na transparentność całego postępowania i dały jasne reguły gry. Dlatego złożyłem w tej sprawie interpelację i czekam na wyjaśnienia dyrektora DPS i władz miasta – dodaje Czernecki.

Naszemu reporterowi udało się namówić na rozmowę Marka Morańskiego, dyrektora DPS przy ul. Nawojowskiej. Potwierdził on, że tzw. rozpoznanie cenowe leków, w tym tych nierefundowanych, za które płacą z własnej kieszeni mieszkanki DPS, przeprowadza jego pracownik. Morański zarzeka się, że przetarg w obu tych przypadkach nie jest potrzebny, bo jeśli chodzi o leki nierefundowane to DPS–y, zgodnie z przepisami nie muszą ich ogłaszać, a co do leków refundowanych to tryb przetargowy też jest zbędny gdy kwota zakupów nie przekracza wartości 14 tys. euro.
- Mam żal do radnego Czerneckiego, że nie wysłuchał racji drugiej strony, tylko zarzucił mi takie rzeczy. I to publicznie, na sesji Rady Miasta, transmitowanej przez telewizję. Leki pełnopłatne kupujemy dla tych mieszkanek naszej placówki wtedy, gdy one same z różnych powodów nie są w stanie udać się do apteki. Leki refundowane mają ustawowo stałą cenę we wszystkich aptekach, lub przynajmniej powinny mieć – wyjaśnia Morański. - Nam chodzi po prostu o to, żeby pomóc potrzebującym nabyć leki możliwie najtańsze. Jeśli do wyboru są dwie apteki i jedna oferuje ten sam asortyment, ale z większymi rabatami, to warto to wykorzystać. Nigdy nie jesteśmy natomiast w stanie przewidzieć na jaki lek wypisze lekarz receptę i na co zachoruje mieszkanka DPS. Na razie w tej konkretnej sprawie nie podjęliśmy zresztą żadnej decyzji, bo nadal sondujemy propozycje cenowe aptek – tłumaczy dyrektor.

Gdy pytamy o to, jak pozostałe sądeckie DPS-y rozwiązują ten problem Morański nie ukrywa, że tam takie przetargi są jednak przeprowadzane, ale w rozmowie z nami zasugerował, że te placówki robią to niepotrzebnie, bo przepisy tego nie wymagają. – Każdy DPS bowiem w takich sytuacjach ma swoją procedurę dokonywania zakupów – stwierdził.

Już jutro dyrektor Morański będzie musiał się tłumaczyć ratuszowym urzędnikom, bo do nich też trafiła skarga aptekarzy.
- Wstępnie zapoznałem się z tym pismem. Porozmawiam w poniedziałek z dyrektorem Morańskim i będziemy tę sprawę wyjaśniać. Nie chcę niczego przesądzać – powiedział nam Grzegorz Chochla, dyrektor wydziału Zdrowia i Polityki Społecznej nowosądeckiego Urzędu Miasta. To on zdecyduje, czy doszło do rażącego naruszenia przepisów i wykorzystywania złego stanu zdrowia podopiecznych DPS, czy też może mamy do czynienia z nieuzasadnionymi pretensjami niezadowolonego przedsiębiorcy.

BOS
Fot: arch, BOS
 






Dziękujemy za przesłanie błędu