Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
21/02/2017 - 10:30

Bałwan zamiast misia. Biznes się nie kręci na krynickim deptaku?

Kiedyś zdjęcie z misiem na krynickim deptaku było „kultową” pamiątką z uzdrowiska. Dziś misia zastąpił bałwan, a na pamiątkową fotografię chętnych brak. - Takie czasy. Dziś wszyscy mają swoje aparaty, wzdycha Mirosław Wachna, któremu fotograficzny biznes słabo się kręci.

Swoje złote lata krynicki fotograf Mirosław Wachna miał na deptaku w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Na robieniu pamiątkowych zdjęć w uzdrowisku minął mu kawał życia. Ale dziś biznes słabo się kręci. I nie pomogło przebranie misia za bałwana.

Przeczytaj też Najazd turystów na Krynicę. Kurort w oblężeniu [ZDJĘCIA]

- Czasy się zmieniły. Dziś zdjęcie może zrobić każdy. Wszyscy mają, własne cyfrowe aparaty, nie wspominając już o robieniu zdjęć telefonem komórkowym. Czasem ktoś jeszcze się zatrzyma i zrobi u mnie fotkę, ale to naprawdę rzadkość. Jeśli już, to raczej małe dzieci garną się do bałwana.  

Choć w okresie zimowym deptak jest wypełniony ludźmi, bałwan i fotograf stoją samotnie. Ale tłoku nie ma także u tych, którzy chcą zarobić przy ulicznej sprzedaży.

- Ludzie częściej oglądają, niż kupują - narzekają uliczni sprzedawcy. Jak jest śnieg, to najlepiej „schodzą” plastikowe sanki i jabłuszka do zjazdu z górki. Lepiej też radzą sobie ci, którzy handlują żywnością.

Asortymentowy rozrzut ulicznych sprzedawców jest naprawdę szeroki, czemu dziwi się turysta z Pomorza.

- To, że u was można kupić ciupagi, to rozumiem, ale rycerskie chełmy? Jakoś z uzdrowiskiem zupełnie się nie kojarzą.


(ami), fot.A.M

Handel na krynickim depatku










Dziękujemy za przesłanie błędu