Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 18 kwietnia. Imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Goœcisławy
14/09/2021 - 12:00

Jedne drzwi zaraza zamknęła, inne otworzyła dla lokalnego turystycznego biznesu

Jedne drzwi się zamykają, drugie się otwierają. Tak do trudnych czasów pandemii podeszła branża turystyczna. Niektórzy dostrzegli zupełnie nowe, niedostrzegane wcześniej możliwości. Taka konkluzja płynie z jednej z debat organizowanych w ramach Salonu Przemysłu Turystycznego z udziałem między innymi szefa Polskiej Izby Turystycznej Rafała Szlachty.

Ile czasu potrzebuje branża turystyczna, która najbardziej ucierpiała w pandemii, żeby wróciła do stanu równowagi?
- Wszystko zależy od segmentu branży. Ta wypoczynkowa, miała szansę odrobić część strat podczas ubiegłorocznych i tegorocznych wakacji.  W najtrudniejszej sytuacji znalazły się firmy organizujące różne wydarzenia, na przykład sportowe, także konferencje, z czym wiąże się w ogóle turystyka biznesowa. Ciągle obowiązują obostrzenia. To właśnie oni będą potrzebować długiego czasu do powrotu do normalności.

Kiedy jedne drzwi się zamykają, inne otwierają. Czas pandemii sprawił, że niektórzy w tej trudnej rzeczywistości dostrzegli inne, nowe możliwości rozwoju.
- Tak się stało w turystyce biznesowej. Nie poddali się. Dość szybko, choć w małym wymiarze, wrócili do prowadzenia działalności poprzez wydarzenia online lub hybrydowe.  Przenieśli się do świata wirtualnego, gdzie mogli w jakimś stopniu spotykać się z ludźmi i organizować swoje kongresy i konferencje,  co pozwoliło im zachować finansową płynność.  To właśnie dowiodło kreatywności przedsiębiorców, umiejętności odnalezienia się w tym nieszczęściu i znalezienia sposobu na przetrwanie. 

Jak dodaje Rafał Szlachta,zyskali też mali przedsiębiorcy z gospodarstw agroturystycznych, miejscach oddalonych, które ludzie chętnie wybierali w czasie pandemii,  w sytuacji, kiedy nie mogli wyjechać za granicę. Ci, którzy mieli dobrą ofertę, mogą liczyć na to, że turyści do nich wrócą. Ważne było, żeby swój pomysł znaleźć, skorzystać na tym i zyskać nowych klientów.

Czytaj też Dobrze pożenili w Piwnicznej biznes ze sportowcami na Festiwalu Biegowym [WIDEO] 

O tym, że mocno ucierpiał w czasach zarazy Kraków mówiła Bożena Zaremba -Marcych z krakowskiego magistratu. -Miasto jest marką znaną na całym świecie i straciło głównie zagranicznych turystów. W 2020 roku było ich o 400 tysięcy mniej niż w latach ubiegłych. Najbardziej ucierpiała branża hotelarska.  

Straty poniosły także firmy zarabiające na organizacji biegów, co podkreślał Mirosław Bieniecki, prezes Fundacji „Bieg Rzeźnika.”

- Pandemia po prostu położyła naszą branże. Niektóre firmy zbankrutowały. My sobie poradziliśmy, ale musieliśmy zrobić prawdziwy szpagat, żeby naszą imprezę zorganizować. Ze względu na sanitarne obostrzenia, trwający trzy dni bieszczadzki „Bieg Rzeźnika”  rozłożyliśmy na dziewięć dni, co sprawiło, że wydaliśmy na to znacznie więcej pieniędzy.

Pandemicznej rzeczywistości musiał też stawić czoło Festiwal Biegowy, który na dodatek  wbrew swojej woli, musiał się wynieść z Krynicy, ale to otworzyło wielką szansę dla Piwnicznej, która dzięki temu może budować swoją markę.

Czytaj też Najpierw zaczął on, potem ona. Teraz nie może jej dogonić [ZDJĘCIA] 

Jak mówił Bieniecki, Piwniczna dostała gotowy produkt wypromowany przez dwanaście lat. Festiwal jest obecny we wszystkich ogólnopolskich mediach i ma sprawdzone, wypracowane schematy. W tym roku organizatorzy zdecydowali się na odważne połączenie aspektu sportowego i kulturalnego. Z Festiwalem Lachów i Górali.  

Organizatorzy  biegowych imprez górskich powinni iść  dalej i połączyć siły w promowaniu tego typu imprez za granicą. Czy to się uda? ([email protected]) fot. jm







Dziękujemy za przesłanie błędu