Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Wtorek, 23 kwietnia. Imieniny: Ilony, Jerzego, Wojciecha
21/11/2017 - 06:55

Marginesy

i chodzenie całą szerokością

Minister Błaszczak mówi, że hasła faszystowskie niósł „margines marginesów”. No, dobrze. Zawsze staram się brać pod uwagę opinie politycznego przeciwnika. Skoro jednak tak, to nie wątpię, że owe pozostałe 59 tysięcy 900 uczestników marszu 11 listopada zorganizuje wkrótce marsz (lub staropolski wiec) przeciw owemu marginesowi. Bo chyba to obciach chodzić razem z przestępcami?

Proponuję dla tej zdrowej większości hasła: „margines do…” A właśnie, dokąd wysłać ów margines? Na Madagaskar? Tak, się zgadzam. Dajmy szowinistom pół litra księżycówki, do tego 500+ i niech spieprzają na jakąś wyspę. Jeśli im towarzystwo na Madagaskarze nie odpowiada, są do zaludnienia jakieś fragmenty Nowej Gwinei czy wyspa Urup.

Jest też niedaleko Mały Krzek, niezamieszkany. Mogliby tam Krzeczeć swoje hasła. Mogliby założyć nowy Jomsborg i walić się po łbach czym popadnie. A my byśmy szli, Błaszczak obok mnie, dalej Beata Kępa, Cymański, no, zresztą wielu z prawa, ze środka i nawet z lewa (bez lewaków może, choć kto wie). Szlibyśmy jezdnią i dwoma chodnikami, jako że jesteśmy różni, alz znośnie różni.

Tu jeszcze jedna uwaga. Minister Błaszczak uważa, że kto niesie czerwony sztandar (podobno była taka manifestacja), to jest komunistą. Otóż to się prosi o lekcję historii. Czerwone sztandary nieśli proletariusze wszystkich kontynentów. Socjaliści. Buntownicy.

Źródło tej czerwieni wiadome: krew. Nie ta, którą wysączymy z naszych wrogów, ale ta, którą sami krwawimy. No, tyle, bo może też upraszczam. Dzisiaj to zresztą też jakby margines polityczny. Choć bliższy mi niż ów sławetny, a nienawistny „margines marginesów”. Idę jezdnią bliżej lewego chodnika.

Skopią mnie tam? Skopie mnie margines, a zdrowa większość ominie obojętnie skopanego?