Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
18/05/2015 - 14:45

Debata straconych szans

Wczoraj wreszcie odbyła się zapowiadana debata dwóch kandydatów na prezydenta. Zawiedli się z pewnością ci, którzy oczekiwali, że Duda przypieczętuje swoją kampanię wyborczą i zmiażdży Komorowskiego. Ale i zawiedli się ci, którzy liczyli, że Komorowski odbije się od dna i potrafi być ostry w debatach.

Obydwaj kandydaci starali się w sposób kulturalny i spokojny przedstawiać swoje opinie. lepiej moim zdaniem wychodziło to Dudzie, przy czym miał on trudniejsze zadanie, bo cały czas musiał walczyć z oskarżeniami o oszołomstwo i psucie polityki prze jego partię. Ale to właśnie Komorowski częściej wchodził mu w zdanie, i przerywał jego wypowiedzi, co było złamaniem reguł debaty, bo jak przekonywali prowadzący dziennikarze, komitety ustaliły, że każdy ma ściśle określony czas i nie ma miejsca na wchodzenie w polemikę z kontrkandydatem.

Komorowski starał się być bardziej agresywny, co pewnie było pokłosiem oceny ekspertów, że jego kampania jest miałka i nijaka. Ale nie ustrzegł się kilku wpadek. Pierwsza to taka, że na samym początku debaty stwierdził, że polska armia jest jedną z najnowocześniejszych w Europie. Miał też pozawerbalne wpadki, gdy kilka razy zdarzyło mu się, że podczas wypowiedzi zaschło mu w gardle i musiał przerwać swoją wypowiedz, aby przełknąć ślinę i dopiero po tym kontynuować swoją wypowiedz. Generalnie takie zdarzenia kojarzy się z nerwowością i napięciem u mówiącego.

Oczywiście Duda, nie był idealny. Jak wspomniałem musiał walczyć z oskarżeniami o oszołomstwo w swojej partii co raczej wychodziło mu średnio. Nie potrafił odeprzeć ataków na Macierewicza, a można było to zrobić w łatwy sposób. Po prostu odpowiedzieć, że my mamy Macierewicza, a wy macie Niesiołowskiego i doprawdy trudno stwierdzić, który z nich jest większym oszołomem. Nie potrafił też odpowiedzieć poza ogólnikami, gdy Komorowski stwierdził, że to on jest prezydentem zgody i pojednania. Znów trzeba było sięgnąć po Macierewicza i zapytać jakiej zgody oczekuje, skoro wybranego przez wyborców posła stawia się poza nawias debaty, a Niesiołowskiego zaprasza do wszystkich stacji telewizyjnych. Więc o jakiej zgodzi mówi Komorowski?

Generalnie można stwierdzić, że Komorowski kierował swój przekaz to tych wyborców, którzy są zadowoleni 25-letnim okresem III RP, gdy Duda starał się kontestować, jeśli nie wszystkie osiągnięcia, to przynajmniej okres ostatnich 8 lat. Tego można się było spodziewać. Na plus Dudy można zapisać wypominanie Komorowskiemu pełnienie licznych funkcji w państwie przez ostatnie lata, choć brakło bardziej ciętego podsumowania moim zdaniem. Na plus dla Komorowskiego można zapisać jego wywody, gdy udowadniał jak Duda wypowiadał się odmiennie w sprawach górnictwa i in vitro. A już zupełnie zaprowadził Dudę do narożnika, gdy zapytał się czy blokuje na uczelni miejsce dla młodych. Pytanie jest czy sprawami in vitro interesuje się przeciętny wyborca oglądający debatę, czy raczej znów będzie oceniał wystąpienia kandydatów bardziej po swoich odczuciach niż po merytorycznych wypowiedziach kandydatów.

Politycy też się uczą. Po prezydencie Wałęsie już żaden nie wtrąca się za bardzo w bieżącą politykę, bo wie, że Polacy lubią spokój, a nie kłótnie. Po prezydenturze Kwaśniewskiego wiadomo, że Polacy są w stanie wybaczyć wiele wpadek. Po Kaczyńskim wiadomo, że nie tylko prezencja się liczy i nawet wyśmiewany polityk jest w stanie sięgnąć po ten urząd. Po pierwszej kadencji Komorowskiego już wiadomo, że Polacy wprawdzie nie lubią jak się prezydent wtrąca za bardzo w politykę, ale też nie chcą, żeby nic nie robił.

Martinoff z Londynu



**
„Martinoff” to pseudonim Marcina Kościsza, młodego mieszkańca Biegonic, przebywającego na saksach w Londynie, skąd bacznie śledzi sytuację w rodzinnym mieście i w Warszawie. Bloger publikuje m.in. w portalu Salon24.pl.