Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
18/03/2020 - 09:45

Tomasz Maciak: Bieganiem odreagowuje pracę

– Od dawna marzyłem, żeby pobiec w rodzinnych okolicach, tym bardziej że Festiwal Biegowy stał się marką znaną każdemu biegaczowi i każdy chciałby tutaj być. Kiedy mówisz "jadę na festiwal do Krynicy", od razu masz większy szacun – uważa Tomasz Maciak, biegacz z Krakowa, który rokrocznie powraca w rodzinny Beskid Sądecki by chłonąć atmosferę krynickiego święta biegów.

Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się 4 lata temu. Praca za biurkiem z kolejnymi deadline'ami do późnych godzin wieczornych spowodowała, że potrzebowałem odreagować. Początkowo były to treningi siłowe. Zadziałało, rzeczywiście ten stres codzienny znikał po konkretnej godzinnej dawce aktywności. Z czasem wykonywanie tych ćwiczeń stało się dla mnie nudne i stwierdziłem: „a co tam zamiast 6 minutowej rozgrzewki na bieżni, spróbuję zrobić godzinny trening biegowy”. Liczba pokonanych kilometrów w godzinę mnie zaskoczyła i wywołała uśmiech na twarzy. Już wiedziałem co będę częściej robił.

Po 2 latach zdecydowałem się na pierwszy charytatywny półmaraton. Uśmiech na twarzy był jeszcze większy, a poziom szczęścia maksymalny po dobiegnięciu do mety. Po pierwsze dlatego, że mogłem pomóc dzieciakom w leczeniu ich serc, a po drugie, że poznałem siebie. To poznanie siebie polegało na walce ze sobą w głowie. Kolejne kilometry powodują rosnącą chęć rezygnacji, z którą uwielbiam walczyć i jak na razie udaje mi się wygrywać.

Niedawno przeczytałem książkę „Co ludzie sukcesu robią przed śniadaniem" i tam było bardzo dobre motto mówiące, że nasze życie składa się z godzin i to co osiągniemy zależy od tego, jak je spędzimy. Także mam nadzieję, że spędzacie swój czas w taki sposób, aby niekoniecznie osiągać nie wiadomo co, ale przynajmniej, żeby spróbować i później nie żałować straconych godzin na nicnierobieniu.

W moim życiu były dwa fajne okresy związane z Krynicą. Pierwszy, którego nie mam prawa pamiętać, wydarzył się ponad 30 lat temu w szpitalu dr Dietla gdzie się urodziłem, drugi natomiast to czas szkoły ponadgimnazjalnej. Od dawna marzyłem, żeby pobiec w rodzinnych okolicach, tym bardziej że Festiwal Biegowy w Krynicy stał się marką znaną każdemu biegaczowi i każdy chciałby tutaj być. Mówisz "jadę na festiwal do Krynicy" i już masz większy szacun u innych.

Wiedziałem, że będzie ciężko, bo to jednak nie jest bieganie na płaskim terenie, a mimo wszystko udało się osiągnąć lepszy czas niż w poprzednich biegach.

Przy okazji pozdrawiam pana, który biegał wzdłuż trasy półmaratonu z głośnikiem, nie wiem skąd miał tyle energii, ale dzięki niemu bardziej chciało się biec. Atmosfera jest ważna i to ona też podnosi rangę biegów. I tej aż tak dobrej atmosfery nigdzie indziej nie widziałem. Całe miasto jest zamykane na weekend dla ruchu samochodowego i wszędzie widać tylko biegających ludzi. No raj!

Od zeszłego roku Festiwal Biegowy stał się moim corocznym "must to be" (muszę tam być). Znów  wezmę udział w dwóch biegach. W sobotę "Życiowa dziesiątka" do Muszyny jako rozgrzewka i w niedzielę "Półmaraton" z morderczym podbiegiem pod Romę. Chcę powalczyć jeszcze raz z tą górą, bo za pierwszym razem mnie pokonała. Bardzo piękna trasa, mimo że znam te okolice, to miałem ochotę się zatrzymać i popatrzeć jak o godz. 8 rano budzi się nasz Beskid Sądecki.

AK







Dziękujemy za przesłanie błędu