Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 28 marca. Imieniny: Anieli, Kasrota, Soni
01/12/2022 - 15:40

Adam Wajrak - Jak pokochałem Arktykę

Na północ. Jak pokochałem Arktykę otwiera arktyczną trylogię Adama Wajraka, w której ulubiony dziennikarz przyrodnik Polaków, zabiera czytelników w podróż nie tylko na północne krańce kuli ziemskiej, ale też osobistą podróż w czasie.

Dlaczego pojechałem na Północ? Naczytałem się przygodowych książek o północy, napchałem sobie nimi mózg, wypełniłem duszę i serce. To one mną całkowicie zawładnęły i to one kazały ruszyć w drogę, kiedy tylko zdarzyła się okazja. Musiałem sprawdzić, czy na północy rzeczywiście jest tak fajnie i tak ciekawie, jak piszą. Okazało się, że jest jeszcze ciekawiej i fajniej, niż byłem w stanie sobie to wyobrazić. Zakochałem się w północy, zakochałem się w Arktyce. Zakochałem się w niej, bo choć wydaje się groźna, tak naprawdę jest bogata, przyjazna i – szczególnie dziś – bardzo krucha. – Adam Wajrak

Opis wydawcy

Na północ. Jak pokochałem Arktykę otwiera arktyczną trylogię Adama Wajraka, w której ulubiony dziennikarz przyrodnik Polaków, zabiera czytelników w podróż nie tylko na północne krańce kuli ziemskiej, ale też osobistą podróż w czasie. Wraca bowiem do swoich pierwszych arktycznych przygód – najpierw w Estonii, potem na Spitsbergenie. Opowiada o świecie, którego dziś już nie ma. Na północ czyta się tak, jakby słuchało się gawędy Adama – są tu i chłopackie przygody, i dużo wiedzy przyrodniczej, emocje, wzruszenia i zwroty akcji, a do tego galeria barwnych postaci. Wszystko to opowiedziane w charakterystycznym Wajrakowym tonie pełnym ciepłego humoru i bezpretensjonalności.

Fragment książki

(...) Miało być wspaniale, ale nie było. Było bardzo daleko od wspaniale. Było źle. Naprawdę źle. Tak, że myślałem, że to koniec. Umierałem, albo raczej: zdychałem. Na dodatek zdychałem paskudnie zarzygany. Nie wymiotowałem. Już nie. To było prawdziwe rzyganie. Z najgłębszej głębi trzewi. Gwałtowne, rwące i szarpiące. Miotające całym ciałem. Wymiotowanie, takie zwykłe, było na samym początku, wtedy gdy M/S „Norsel”, stary tankowiec o nieco pordzewiałych burtach, opuścił spokojne fiordy północnej Norwegii i wyszedł na pełne morze. Tuż po tym zaczął się koszmar, a później było już tylko gorzej.

W fiordach jeszcze wszystko się zgadzało. Było tak, jak powinno być. Tak jak sobie to wyobrażałem. Tak jak czytałem w tych wszystkich książkach o wyprawach. Jak u Czesława i Aliny Centkiewiczów, jak u Jacka Londona. W fiordach wiedziałem, że płynę na spotkanie wymarzonej polarnej przygody, która będzie piękna i szlachetna, bo jaka inna może być? Dopóki M/S „Norsel” z godnością pruł spokojną grantową wodę z dala od otwartego morza, nie miałem żadnych wątpliwości, że to jest właśnie moja wyczekana przygoda. Stałem oparty o barierkę na burcie i gapiłem się na krajobraz jak urzeczony. Z morza, którego gładką toń co jakiś czas przecinały skrzące się grzbiety wynurzających się morświnów, wyrastały góry. Wielkie. Majestatyczne i surowe. U podstawy pokryte żywą zielenią karłowatych brzóz i wierzb, która wyżej zamieniała się w szarość i czerń piargów oraz skalnych ścian. Czerń skał przecinały białe kreski wodospadów, a wyżej odcinały się od niej płaty śniegu. Śniegu, do diabła! Rozumiecie? 

Patrzyłem na te śnieżne płaty zachwycony. Przecież to był początek lipca. Gdzie leży śnieg w lipcu? Tylko w wysokich górach i w okolicach albo południowego, albo właśnie północnego czubka Ziemi. Nie miałem wątpliwości, że jestem w upragnionej Arktyce. Jeszcze bardzo południowej, ale przecież to już Arktyka. Wszystko, co położone jest na północ od koła polarnego przecinającego Laponię, jest przecież Arktyką. A my jeszcze na dodatek obraliśmy kurs na północ, więc z każdą milą pokonywaną przez „Norsela” byłem w Arktyce coraz bardziej. Oddychałem pełną piersią. Wciągałem to wyprawowe powietrze zachłannie, bo wszystko pachniało wyprawą i przygodą. Rześki zapach morza mieszał się z aromatycznym zapachem kawy z marynarskiej kuchni, ciężkim zapachem ropy i smarów wędrującym przez labirynt wąskich korytarzy z głębi maszynowni, w której miarowo burczał silnik. 

Adam Wajrak, Na północ. Jak pokochałem Arktykę, wydawnictwo Agora, 2022







Dziękujemy za przesłanie błędu