Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 29 marca. Imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona
04/02/2017 - 10:30

Z sądu do mediatora. Ostatnia wizyta Miernika w Sączu?

Mediator z listy prezesa Sądu Okręgowego w Krakowie spróbuje doprowadzić do ugody pomiędzy Zygmuntem Miernikiem a policjantem, którego rzekomo oskarżony poturbował podczas manifestacji 27 września 2013 roku pod nieistniejącym już pomnikiem Armii Czerwonej przy al. Wolności w Nowym Sączu.

Gdy sędzia Anna Serwin - Bajan ogłaszała dzisiaj w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu to postanowienie, to na jej udręczonej twarzy malowała się wielka ulga. Mediacja daje nadzieję na zakończenie procesu, który nie przynosił chluby nowosądeckiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Promieniał prokurator Tomasz Tabaszewski z Prokuratury Rejonowej w Nowym Sączu, wnioskodawca mediacji. Zadowolony był także obrońca oskarżonego, mec. Konrad Firlej z Krakowa.  

Miernik tym razem nie wzbraniał się przed postępowaniem mediacyjnym, choć do końca utrzymywał, że w tym zdarzeniu to on był ofiarą a nie napastnikiem. Mówił, że przyjazdy na rozprawy do Nowego Sącza rujnują mu zdrowie i kieszeń. Po panu Zygmuncie widać półroczne uwięzienie, postarzał się.

Jedyny "wiezień polityczny w III RP", jak twierdzili jego koledzy, przed dwoma tygodniami został warunkowy zwolniony z  Zakładu Karnego w Wojkowicach, gdzie odsiadywał 10-miesięczny wyrok za tzw. proces tortowy.   

Przed rozprawą Miernik otrzymał w dowód uznania patriotów sadeckich z rąk Mariusza Szewczyka paczkę małych pączków, którymi później wszyscy się zajadali, w tym kilkunastu  "kibiców", przeważnie opozycjonistów z lat. 80 ub. stulecia, przybyłych na proces z Krakowa (Te "pączusie" z piekarni Andrzeja Danka robią furorę na Wólkach, także w redakcji "Sądeczanina").

Na początku rozprawy Krzysztof Bzdyl, prezes Związku Konfederatów Polski Niepodległej, ponowił wniosek o dopuszczeniu stowarzyszenia do postępowania sądowego. Nieoczekiwanie, pani sędzia tym razem przyjęła wniosek, ze względu na "ważny interes społeczny", jak uzasadniała.  

Na koniec Bzdyl złożył sążniste oświadczenie. Dowodził m.in, że podczas pamiętnej manifestacji pod pomnikiem Armii Czerwonej demonstranci stali na straży konstytucji RP, zabraniającej gloryfikacji symboli totalitaryzmu, a przestępstwa dopuścili się policjanci, ochraniający ruski pomnik. Publiczność zgromadzona na sali sądowej klaskała.

Podczas przerwy w rozprawie niepodleglościowcy tradycyjnie dali lekcję historii najnowszej prok.Tabaszewskiemu. Młody mężczyzna w todze ze spuszczoną głową wysłuchiwał tyrad patriotów spod Wawelu o tym, czym był komunizm i jaka jest rola prokuratury w niepodległej Polsce. Ile z tego zostało w głowie prokuratora?

Niepodleglościowcy byli świetnie przygotowani do procesu. Pośród zebranych krążyły plansze ze zdjęciami policjantów, którzy pacyfikowali demonstrację przed trzema laty, także - klatka po klatce film - jak funkcjonariusze powalili Miernika na ziemię i próbowali walić jego głową o kant ruskiego pomnika, co mogło zakończyć się tragicznie.

Wśród publiczności na korytarzu kręciło się z początku paru policyjnych tajniaków, ale gdy zostali zauważeni, to szybko ulotnili się z budynku sądu przy ulicy Strzeleckiej.   
(HSZ), fot. własne

Proces Zygmunta Miernika










Dziękujemy za przesłanie błędu