Wielkie sprzątanie po nawałnicy w Dąbrowie i Wielogłowach [ZDJĘCIA]
Wokół domu krząta się cała rodzina. Wszędzie jest pełno gęstego, szarego błota, które trzeba zebrać łopatami, a potem wymyć szlauchem oblepioną nim kostkę brukową.
- Wszystko trwało jakieś pól godziny - opowiada Genowefa Brotoń - Miałam takie wrażenie, jakby ktoś lał wodę z wiadra. To wyglądało jak oberwanie chmury. Woda z potoku zamieniła podwórko w rwącą rzekę. Na szczęście nie wlała sie do domu, bo mamy specjalnie uszczelnione drzwi.
Brotoniów zalało nie po raz pierwszy. Wszystko przez racjonalizatorskie pomysły jednego z sąsiadów, który swoją działkę ogrodził od potoku wielkimi, starymi oponami. Przy większej ulewie nieprzytwierdzone opony porywa woda, zatykają przepust, robi się zator i wylewa na ich działkę. - Próbowaliśmy w tej sprawie interweniować, ale jak dotąd nieskutecznie - mówią.
U sąsiadów z naprzeciwka też trwa wielkie sprzątanie.
Woda płynęła tędy - pokazuje Józef Tokarz. któremu woda - również przez zapchany przepust - zalała całe podwórko. - To wszystko wokół domu pływało. Jak przestało lać, woda szybko opadła. Teraz wszędzie jest pełno błota.
Mieszkaniec Dąbrowy opowiada, że jechał do domu samochodem od strony Jelnej, kiedy lunął deszcz.
- To była ściana wody. Wycieraczki chodziły na najszybszych obrotach, a ja prawie nic nie widziałem. Jezdnia po prostu zamieniła się w rzekę. Po drodze myślałem, że pewnie potok wyleje. Nie myliłem się. Szczęście, że skończyło się tylko na zalaniu obejścia. Mogło być gorzej. Ale coś z tymi przepustami trzeba zrobić. Tak dalej być nie może - mówią mieszkańcy Dąbrowy.
[email protected] fot. TK