O czym marzy milioner Ryszard Florek i co co mają krowy do sukcesu Sandecji?
Wieczorne Sądeczan Rozmowy, które są nieformalną inauguracją dorocznego Zjazdu Sądeczan to już tradycja. Spotkanie prowadzone przez Zygmunta Berdychowskiego, zawsze odbywa się w doborowej obsadzie. Tak było i tym razem. Bohaterami spotkania byli Ryszard Florek, założyciel i prezes firmy Fakro, Antoni Malczak, dyrektor Małopolskiego Centrum Kultury Sokół w Nowym Sączu, Jerzy Giza, pedagog, publicysta i historyk, proboszcz parafii św. Małgorzaty ks. Jerzy Jurkiewicz, wiceminister zdrowia Józefa Szczurek, prezydent Ryszard Nowak i Andrzej Danek, prezes zarządu Klubu Sportowego Sandecja.
Na pierwszy ogień poszedł Ryszard Florek. Rozmowa była o biznesie i o… marzeniach milionera. Czego pragnie potentat światowej branży okien dachowych?
- Chce mieć święty spokój i wolny czas. Tego właśnie mi brakuje - zdradził przedsiębiorca, który wspominał też skromne początki swojej drogi do sukcesu.
- Zaczynałem w Tymbarku od zakładu stolarki budowlanej. Florad. Już wtedy myślałem o produkcji okien dachowych, ale na realizację przedsięwzięcia trzeba było najpierw zarobić - wspomina Ryszard Florek. - Razem z przyjacielem ze studiów zabraliśmy się za produkcję drzwi, boazerii, podłóg i szaf wnękowych. Takie było zapotrzebowanie rynku. Wszystkie zarobione pieniądze inwestowaliśmy w rozwój zakładu.
Potem była garażowa produkcja pierwszych okien dachowych i narodziny firmy Fakro, która na początku lat 90-tych stała się właścicielem niewielkiego budynku należącego do upadłych Sądeckich Zakładów naprawy Autobusów. Dziś jest międzynarodowa korporacją z firmami produkcyjnymi i dystrybucyjnymi niemal na cały świecie.