Węgierskiej Bis jeszcze nie ma a już trafi do sądu. Wielka awantura na sesji!
By Czytelnicy mieli pełny obraz sytuacji przypomnijmy.
Zobacz też: Mieszkańcy Wólek: Węgierska BIS pod dyktando Fakro! [FILM]
12 października 2016 roku podczas spotkania m.in. z mieszkańcami prezydent Ryszard Nowak zadeklarował, że nie wyraża poparcia dla propozycji firmy FAKRO i nie zgodzi się aby ten wariant przyjęto.
Tymczasem w maju mieszkańcy dowiedzieli się, że mimo wniesionych również przez nich uwag, wariant proponowany przez FAKRO został przyjęty. A ta jest zdecydowanie na ich niekorzyść. Dlaczego mówią: propozycja FAKRO? Bo tak to było napisane na oficjalnych dokumentach, które udostępniły władze miasta.
Ponad 1200 osób z dzielnicy podpisało petycje o odrzucenie tej propozycji i przyjęcie tej, w myśl której Węgierska Bis Będzie przebiegać z dala od ich domów. Nie przyjęli argumentacji FAKRO, że ta droga jest ekonomiczniejsza, bo o 300 metrów krótsza i że będą zainstalowane ekrany akustyczne. Równie sceptycznie odnieśli się do formalnego stanowiska zarządu FAKRO zamieszczonego na portalu Sądeczanin.info, w którym czytamy:
Zobacz też: FAKRO w sprawie Węgierskiej Bis: będą ekrany akustyczne, będzie bezpieczniej, taniej i ekologiczniej
1) Nowe, czwarte rozwiązanie proponuje wykonanie drogi w linii najbardziej zbliżonej do linii prostej, a przez to krótszej. Krótsza droga oznacza z kolei niższe wydatki na etapie budowy (niższe koszty wykupu gruntów, niższe koszty budowy) oraz niższe koszty podczas jej eksploatacji. W naszych wyliczeń wynika, że budowa w tej wersji będzie około 1 milion złotych tańsza, a mieszkańcy Nowego Sącza i okolic zaoszczędzą rocznie kolejny 1 milion złotych na jej użytkowaniu. Mamy tu na myśli koszty paliwa, amortyzacji samochodów.
2) Poprowadzenie drogi w linii prostej, bez zbędnych łuków i zakrętów, poprawia bezpieczeństwo jej użytkowników.
3) Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że krótsza droga oznacza niższą emisję spalin, a więc polepszenie jakości powietrza w naszym mieście, które jak wszyscy wiemy jest zanieczyszczone.
Mieszkańcy dalej domagali się twardo spotkania z władzami miasta i szefem Miejskiego Zarządu Dróg. Chcieli otwartej dyskusji, w której przedstawiliby w końcu swoje obawy. Termin spotkania był kilka razy przekładany, ostatecznie do niego nie doszło.
To telegraficzny skrót. Przechodząc do sesji. Protestujący pojawili się na niej i za zgodą przewodniczącej rady miasta, zgodnie z przysługującym im prawem, chcieli zabrać głos w dyskusji jeszcze przed głosowaniem nad studium. Przewodnicząca Bożena Jawor oddała jednak prowadzenie obrad w ręce radnego Tomasza Cisonia.