Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Piątek, 19 kwietnia. Imieniny: Alfa, Leonii, Tytusa
12/02/2019 - 13:20

Tylicz: psy nie będą więcej mordować, bo ich właściciel dostał mandat?

Właściciel psów, które zaatakowały sarnę w Tyliczu został ukarany mandatem. Ale czy to wystarczy, by zdziczałe czworonogi nie stanowiły dla nikogo zagrożenia w przyszłości? Dlaczego Straż Miejska czuje się urażona krytyką świadków zajścia?

 - Strażnicy nie zlekceważyli interwencji tylko z własnego doświadczenia, a mieszkają blisko obszarów leśnych i mają do czynienia ze zwierzętami dzikimi, wywnioskowali, że zwierzę się męczy, więc lepiej skrócić cierpienie niż dawać mu jabłuszka do jedzenia!. Jakoś nikt „rozczulający” się nad zwierzęciem tego nie wziął pod uwagę, że zwierzę cierpi (ale tym miał się zająć leśniczy). W artykule też o tym ani słowa – rzuca inne światło na cały problem.

Ale na tym nie koniec uwag Szyszki, który uważa, że w artykule powinien zostać położony nacisk przede wszystkim na to, że właściciel agresywnych psów został ukarany. - Strażnicy z wielką determinacją podjęli się znalezienia właściciela psów i udało się to zrobić. Wykonali swoje czynności profesjonalnie i skutecznie. I to powinno być najważniejsze. (…) Mało tego, jeden ze strażników podczas tych czynności poślizgnął się i uszkodził bark. Jest na zwolnieniu lekarskim na razie 3 tygodnie i nie wiadomo kiedy wróci do pracy.  Pytanie, czy te osoby zdają sobie sprawę, że swoim nieprofesjonalnym zachowaniem przyczyniły się do większego cierpienia tego zwierzęcia (nie wspomnę o legalności przewożenia zwierzęcia i innych czynności) – pisze Szyszka.

Wracając jednak do psów. Niby pogłosek o podobnych incydentach jest więcej, to Straż Miejska w Krynicy-Zdroju formalnie odebrała tylko jedno zgłoszenie, to z 9 lutego z Tylicza. W związku z tym sprawę – formalnie – można potraktować jako incydentalną. Trudno w tej sytuacji oczekiwać, że psy od razu zostaną zabrane. Czy jednak nadal stanowią one zagrożenie dla innych zwierząt a przede wszystkim ludzi?

Zobacz też: Dziki z Falkowej wykurzą ziemniaki i ludzki pot? Bo na pewno nie krwawica

Co na to wszystko nadleśniczy  Piwnicznej-Zdroju Stanisław Michalik? Według niego kluczową dla całej sprawy, dla rozwiązywania podobnych problemów jest identyfikacja właściciela psa, a bez obowiązkowego czipowania jest to bardzo często - szczególnie na wsiach - utrudnione lub wręcz niemożliwe. Jest nawet projekt stosownej ustawy, ale nie wiedzieć czemu nie jest ona do dziś wprowadzana w życie. – Druga część to sterylizacja. Na terenach pasterskich, gdzie w jednym gospodarstwie jest po kilka psów i rozmnażają się one w sposób niekontrolowany, to prawdziwe utrapienie. A rangę problemu najlepiej obrazuje sytuacja, jaka miała miejsce w Kamionce kilka lat temu, gdzie w lesie mieszkało stado zdziczałych psów, które zagrażały nie tylko zwierzynie, ale również ludziom. Co ma czipowanie i sterylizacja wspólnego ze skutecznym zapobieganiem podobnych historiom, jak ta w Tyliczu?

Otóż leśnicy sprawą puszczonych luzem psów mogą zajmować się dwojako. W lesie sami mogą namierzyć właściciela puszczonego luzem psa i wystawić mu mandat do 500 zł, ale już poza lasem posiłkują się pomocą policji. Ta z kolei – w obrębie zabudowanym - działa już na mocy innych przepisów kodeksu wykroczeń i może ukarać właściciela psa, który biega luzem bez smyczy grzywną do 5 tys. zł. Mało tego, właściciel ten będzie musiał – jeśli pies poczyni szkody na czyimś mieniu, na przykład na zwierzętach gospodarskich, albo skrzywdzi samego człowieka – zapłacić odszkodowanie z powództwa cywilnego. I tu kwoty są niebagatelne. Niebagatelne więc skuteczne, ale nie można ich nałożyć na właściciela psa, jeśli się go jednoznacznie nie zidentyfikuje. I tak wracamy do punktu wyjścia – obowiązkowego czipowania.

Stanisław Michalik na dowód skuteczności wspomnianych kar przytacza dwa zdarzenia z Wierchomli i Kosarzysk, gdzie ogrodzenia były tak „kulawe”, że psy swobodnie opuszczały zabudowania. W jednym przypadku po otrzymaniu kary pies trafił do woliery, w drugim – ogrodzenie zostało tak uszczelnione, że czworonóg choćby chciał, to poza płot się nie wydostanie…

ES [email protected] Fot.: Oliwa Pękała







Dziękujemy za przesłanie błędu