Tłumy na Zjeździe Sądeczan. Super zabawa, eksplozja folkloru i pyszności kuchni regionalnej [ZDJĘCIA]
Lucyna i Wiesław Śledziowie mieszkają w sąsiedztwie Starego Sącza, w Mostkach. Na Zjeździe Sądeczan są po raz piąty.
- Od początku uczestniczymy w tej wspaniałej imprezie. Traktujemy to jako prawdziwe święto tych, którzy kochają nasz region. Tak jak my.
- To nadzwyczajne, że mamy taki wspaniały folklor. Cieszy, że jest tu tylu młodych ludzi w regionalnych strojach. Serce rośnie - mówi Teresa Michalik z Nowego Sącza.
Jak zawsze, hitem Zjazdu była degustacja potraw regionalnych. Małgorzata Król i Monika Bednarz z Koła Gospodyń Wiejskich Nowa Ziemia Zagorzyn zwijały się jak w ukropie.
- Nie możemy nadążyć z układaniem smakołyków. Znikają w błyskawicznym tempie.
Wszystko jest przepyszne- mówi Lucyna Sledź, tylko jak to wszystko zmieścić w żołądku?
Kaszanka, pasztetowa, salceson, kiełbasa i chleb ze smalcem. Kwaśnica z golonką... Wszystko swojskie i według tradycyjnej receptury z czasów prababek.
- Pieczołowicie zbieramy przepisy na wszystkich rodzinnych spotkaniach od babć, ciotek i znajomych. Cieszymy się też, że nasze córki garną się do gotowania tradycyjnych potraw - mówi Monika Bednarz z Koła Gospodyń wiejskich Krasne Potockie.
Ci , którzy pyszności degustują, nie zawsze wiedzą, co jedzą.
- Co to za dziwne placuszki - pytają o pieczone na blasze proziaki, które kiedyś królowały w lachowskiej kuchni.
Wielkim wzięciem cieszy się też kwaśnica i ciasto ze śliwkami, które na deser jadają łąccy górale.
Nie brak też chętnych, żeby zdobyć przepisy na potrawy. Ale z tym już jest już trudniej.
To nasze rodzinne tajemnice - śmieje się Krystyna Olesiak z Koła Gospodyń Wiejskich.
Pogoda była piękna, więc wszyscy "walili drzwiami oknami " do Starego Sącza. Także mocna ekipa motocyklistów.
Agnieszka Michalik, fot. A.M