Straciła nogę w wypadku. Nie stać jej na protezę
Jeszcze trzy lata temu pani Jadwiga była pełna sił. Zajmowała się domem. Nie sprawiało jej trudności noszenie drewna do pieca, robienie zakupów, zmywanie podłóg i mycie okien. Teraz bez kul nie potrafi się poruszać, a większość domowych zajęć wykonuje na siedząco z wózka inwalidzkiego. - Jestem skazana na pomoc - mówi z goryczą.
17 września 2014 r. jechała na rowerze do pracy w centrum wsi. Zatrzymała się na chwilę w sklepie, by zrobić zakupy. Rower oparła o ścianę budynku. Po kilku minutach wyszła i chciała odjechać. W tym czasie jeden z dostawców nagle cofnął samochodem na parkingu i potrącił ją.
Noga puchła w zastraszającym tempie, palce siniały. Już po kilkunastu minutach przyjechało pogotowie. Kobieta trafiła na oddział ortopedii gorlickiego szpitala ze względu na złamanie trójkostkowe, jedno z najbardziej rozległych złamań kości. Już następnego dnia została zoperowana. Zabieg wydawał się skuteczny.
- Wszystko ładnie się goiło, poruszałam się o kuli. Było dobrze do marca, gdy zespolenie, którym lekarze próbowali mi uratować nogę rozpadło się. Zgruchotane kości po prostu nie zrosły się. Śruby, pręty i płytki trzeba było usunąć – dopowiada.
Kolejny zabieg i kolejne cierpienie. Lekarze założyli na jej nogę gips, ale po sześciu tygodniach okazało się, że kości nawet nie zaczęły się zrastać. Co więcej kość przebiła skórę w okolicach kostki, z nogi lała się ropa z krwią. Ból był już nie do zniesienia.
Lekarze podjęli decyzję o usunięciu kostki w stopie. Noga pani Jadwigi znów nie chciała się goić. W listopadzie zapadła decyzja o przeszczepieniu skóry, by zagoić wielką ranę, która powstała w okolicy usuniętego stawu. Kolejne miesiące znów przyniosły ból i cierpienie. Noga była tak zdeformowana, że lekarze zaproponowali rekonstrukcję kostki.
- Jej powodzenie ocenili tylko na 20 procent. Mimo to nadzieję straciłam dopiero wtedy, gdy kończyna zaczęła robić się czarna. W Krakowie mówili, że prawdopodobnie może dojść u mnie do zatoru, który byłby zabójczy przy i tak bardzo małym przepływie krwi w żyłach nogi – tłumaczy. Konieczna była amputacja nogi.
Teraz całym światem pani Jadwigi są dwa pokoje, po których może się w miarę swobodnie poruszać. Szansę na powrót do aktywności i samodzielności daje zakup protezy, która kosztuje 19 500 zł. Niestety, pani Jadwigi nie stać na tak kosztowny sprzęt, ponieważ utrzymuje się tylko z 700 zł renty i 153 zł zasiłku.
Każdy, kto tylko zechce wesprzeć panią Jadwigę może to zrobić na zorganizowanej zrzutce. Wspólnie uda nam się zebrać potrzebne pieniądze.
[email protected], fot. zrzutka.pl