Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
21/09/2018 - 10:50

Stawiarski versus radni, których nazwał „płatnymi zdrajcami”. Ugody nie ma

Dziś odbyła się pierwsza rozprawa w procesie z powództwa radnych, których wójt Bernard Stawiarski w grudniu zeszłego roku nazwał publicznie m.in. zdrajcami i płatnymi pachołkami ratusza. Sprawa odbyła się z wyłączeniem jawności, ale nieoficjalnie wiadomo, że do ugody nie doszło, ale nie ma też wyznaczonego kolejnego terminu rozprawy.

- Jeżeli by tak było, że radni tak zrobili, to są PZPR-owcy, płatni zdrajcy, pachołki ratusza, sądecka piata kolumna – tymi słowami na antenie Radia Kraków Bernard Stawiarski skomentował fakt, że radni mieli zastrzeżenia co do trybu, w jakim Chełmiec miał zostać miastem i podzielili się nimi oficjalnie z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji.

Do incydentu doszło w grudniu zeszłego roku po tym jak okazało się, że Chełmiec na prawa miejskie musi zaczekać jeszcze rok.

O jakich radnych chodziło? Rafała Kmaka, Jakuba Ledniowskiego – obaj w najbliższych wyborach będą walczyć o fotel wójta, Józefa Bajdla, Włodzimierza Marszałka, Zbigniewa Kużmę, Józefa Włodarczyka  oraz Tadeusza Lisa.

O sprawie pisaliśmy szczegółowo w publikacjach 

Chełmiec: Radni opozycji będą tłumaczyć się w prokuraturze ze swoich wątpliwości w sprawie referendum? 

"Płatni zdrajcy” i „pachołki ratusza”? Bernard Stawiarski głośno milczy o swej skandalicznej wypowiedzi

Radni nie chcieli wtedy odnosić się do obelg ze strony wójta, ale zastrzegali, że sprawy tak nie zostawią. Złożyli wniosek o zniesławienie. Dziś w Sądzie Rejonowym w Nowym Sączu odbyła się pierwsza rozprawa w tej sprawie. Wójt stawił się w asyście radcy prawnego gminy Anety Grzegorzek. Ósemkę radnych, obecnych na posiedzeniu, reprezentował  radca prawny Grzegorz Szczapa.

Sprawę prowadziła Renata Wajda, która wyprosiła media tłumacząc, że tego typu sprawy z urzędu odbywają z wyłączeniem. Niewiele dłużej na sali gościli sami uczestnicy postępowania. Gdy po wyjściu poprosiliśmy ich o komentarz okazało się, że sędzia zabroniła pozwanemu, powodom i ich reprezentantom udzielania  jakichkolwiek informacji mediom pod rygorem odpowiedzialności karnej.  

Czas, który był zarezerwowany na wokandę to aż trzy godziny a wszystko trwało w sumie z dziesięć minut po czym wnioskować można, że do ugody nie doszło. Nieoficjalnie wiemy też, że nie wyznaczono nowego terminu rozprawy.

ES [email protected] Fot.: ES







Dziękujemy za przesłanie błędu