Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Czwartek, 25 kwietnia. Imieniny: Jarosława, Marka, Wiki
27/02/2014 - 08:00

Pokłosie afery: wyłożył drogę nagrobkami, naraził się duchownym

Nagrobne płyty z krzyżami, z inskrypcjami, nazwiskami zmarłych a nawet elementy zniszczonej kapliczki posłużyły rolnikowi z Moszczenicy Niżnej (gmina Stary Sącz) do utwardzenia prywatnej drogi. - Użyłem ich, bo były za darmo – tłumaczy mężczyzna, który nie ukrywa swojego żalu do dziennikarzy (za nagłośnienie sprawy) oraz duchownych (za to że go publicznie skrytykowali).
Po wczorajszej publikacji sądeckiego oddziału Gazety Krakowskiej pan Adam, jeden z najbardziej znanych gospodarzy ze wsi Moszczenica Niżna pod Starym Sączem, jest zrozpaczony.
Gospodarzy  tu od lat na ok 30 ha i to, jak mówią okoliczni mieszkańcy, z sukcesami. Potwierdza to sądecki KRUS. Pan Adam przed rokiem wygrał organizowany przez tą instytucję konkurs na najbardziej „Bezpieczne Gospodarstwo Rolne”. Teraz na kolejne wizyty dziennikarzy gospodarz reaguje jednak coraz bardziej nerwowo. Jest podejrzliwy. Zaznacza, że nie życzy sobie, by jego wypowiedzi rejestrować dyktafonem. Twierdzi,że ma dość pismaków „ węszących” po jego gospodarstwie. Dobrej chwili trzeba by zgodził się spokojnie porozmawiać.

Środowe popołudnie. Na stoliku w obejściu leży wtorkowy numer gazety, gdzie bohaterem jednego z większych tekstów jest właśnie pan Adam. Rozmowa z nim nie jest łatwa, bo rozmówca z trudem nad sobą panuje. Po chwili jednak, już bardziej spokojnie, tłumaczy, że ma powody by tak się zachowywać.
- Kogo oni ze mnie zrobili?! Dziś nawet ksiądz do mnie przyszedł w tej sprawie! Robi się ze mnie jakiegoś szaleńca, który niby bezcześci święty krzyż. Przecież to, o czym mowa, to zwykły gruz ze zlikwidowanych nagrobków. Dla mnie to zwykły materiał. To, co się w gazecie o mnie napisało to świństwo. Niszczą człowieka - grzmi w kierunku naszego reportera pan Adam - Nie tylko ja tak robię, nawet w Nowym Sączu widziałem coś takiego. I co? I nic! A ze mnie się robi świętokradcę! To jest prawdziwy skandal! – dodaje.
Rolnik wyjaśnia, że elementy których użył potrzebne mu były do utwardzenia drogi, która prowadzi od jego gospodarstwa w kierunku pól. Część fragmentów płyt nagrobnych już leży w ziemi, reporter Sądeczanina, oprowadzany przez gospodarza, co chwilę stawał zatem na czymś, co przypominało znak krzyża. Pozostałe elementy leżą obok, oparte o płot. Właściciel posesji pokazuje nam nawet fragmenty jakiejś kapliczki, które zapewne trafiły tu z reszta płyt, ale sam nie wie jeszcze co z nimi zrobić, bo po tym jak sprawę opisano w gazecie, jak twierdzi, zaczęła się nagonka.

Prace, które wykonuje, są jego zdaniem konieczne, bo z racji tego, że dom i zagroda położone są na stromym zboczu, podczas większych opadów drogą idzie prawdziwy potok.
– Woda wtedy wszystko niszczy, zalewa mi gospodarstwo, garaże. Co miałem robić, na kogo liczyć? Gmina mi nie pomoże, sam musiałem o to zadbać. Jak była powódź to worki ustawiałem, nie patrzyłem na nic, pomagałem i co mnie za to spotkało? Gdzie oni wszyscy wtedy byli? Teraz nagłaśniają jakieś bzdury, a poważnymi problemami nikt się nie zajmuje – irytuje się rolnik.
Jego zdaniem, szum wokół tego, co robi na swoje prywatnej posesji jest niepotrzebny i niema w nim nic, oprócz szukania taniej sensacji. Nie przekonuje go sugestia, że krzyże lub inskrypcje należało wcześniej z dawnych nagrobków usunąć.
– Czy ważniejsze są nagrobki czy ziemia, w której zmarłych pochowano? Czy jeśli narysuję sobie palcem na ziemi dwa patyki to to już będzie święty krzyż? – pyta filozoficznie.
Pyta nie bez powodu, bo nietrudno odnieść wrażenie, że zabolała nie tylko sama publikacja w gazecie, ale też przytaczane w tekście Pawła Szeligi pt. „Z nagrobków zrobił drogę. Zszokowany jest proboszcz i kuria”  wypowiedzi duchownych:
Miejscowy proboszcz, ks. Tadeusz Brzeziński z parafii pw. św. Mikołaja Biskupa powiedział: ”Znam tego człowieka, widuję go często na mszy, jest wierzący.Nigdy bym go nie posądził o chęć sprofanowania krzyża czy obrażenia uczuć religijnych”
Rzecznik diecezji tarnowskiej ksiądz Ryszard Nowak dodał natomiast, że pierwszy raz spotyka się z czymś takim a „nagrobki nie są wprawdzie obiektami sakralnymi, ale nie ma wątpliwości, że chrześcijanin powinien mieć szacunek do krzyża i osób zmarłych”. 

Na dodatek, po nagłośnieniu sprawy na działce pojawili się też gminni urzędnicy. Sprawdzono czym dokładnie pan Adam utwardza swoją drogę.
- Na pewno nie są to nagrobki z naszego cmentarza. Po wizji lokalnej przekazałem burmistrzowi swoje uwagi. Na pewno nie ma podstaw, by tego pana ukarać. Moim zdaniem krzyże i inskrypcje powinny zostać wcześniej z tych gruzów usunięte. Nie mamy jednak podstaw by w jakikolwiek sposób tu interweniować – powiedział nam po wizji lokalnej Ryszard Niejadlik, dyrektor Miejskiego Zakładu Gospodarki Komunalnej w Starym Sączu, administrator komunalnego cmentarza. Jakieś efekty misja dyrektora jednak przyniosła: jak  wczoraj zauważyliśmy, po wizytacji urzędnika z płyt nagrobnych usunięto nazwiska zmarłych.

Czy pan Adam może ponieść jakieś konsekwencje swoich działań? Teoretycznie tak, ale długa do tego, nomen omen, droga.
Stać mogłoby się tak tylko wtedy, gdy ktoś uzna, że obrażono tym jego uczucia religijne lub zbezczeszczono miejsca spoczynku zmarłych i złoży stosowne zawiadomienie – wyjaśnia Maciej Janik z krakowskiej kancelarii prawnej.
Grozi za to grzywna i dwa lata pozbawienia wolności, jednak, przynajmniej jak do tej pory, nikt na policję się nie zgłosił. 
- Uwzięli się na chłopa. Inni też tak robią. Wiele tymczasowych krzyży metalowych idzie na złom, drewnianych na śmietnik a kamienne płyty na drogi . I co w tym złego? Ktoś „życzliwy” musiał z tym pójść do dziennikarzy jakby nie było większych problemów, a księża jak zwykle przesadzają – komentuje jeden z mieszkańców Moszczenicy, którego spotkaliśmy wczoraj przed kościołem. – Rozpętano aferę, jakby to był film „Pokłosie”, co go w kinie widziałem – mówi.
* Przypomnijmy, że w głośnym filmie Pasikowskiego główny bohater naraził się mieszkańcom wsi, którzy „bezcześcili” miejsca spoczynku Żydów.

Bogumił Storch
Fot: arch.
 






Dziękujemy za przesłanie błędu