Nowy Sącz: Miało być o bocianie, będzie o kociej masakrze w Skansenie
Kulisami akcji ratunkowej z czarnym bocianem dzieliliśmy się z Wami w publikacji Chełmiec - Nowy Sącz: jak ratowaliśmy czarnego bociana. Choć łatwo nie było
Wtedy stanęło na tym, że na ratunek chronionemu ptakowi wyruszyli Strażnicy Miejscy z Nowego Sącza tyle, za nim dojechali na miejsce, ptak zdążył się przenieść na inną parcelę. Dziś rano o jego los podpytałam weterynarza Mariusza Jankisza, do którego ów bociek miał trafić.
Okazuje się, że ptak akurat do doktora jechał, ale jak zapewnił Jankisz – od piątku cały czas był pod obserwacją. Dlaczego pozostawiono go na wolności? Bo specjaliści nie dostrzegli by coś bezpośrednio zagrażało jego życiu. Jednocześnie sezon na odloty bocianów do ciepłych krajów trwa i nikt nie chciał, by nasz bohater pochopnie został pozbawiony możliwości dołączenia do towarzyszy.
Dziś rano zapadła jednak decyzja, że bocianowi jednak potrzebna jest pomoc ze strony człowieka. Z gabinetu weterynarza odbiorą go specjaliści zajmujący się bocianami z ośrodka w Miłkowie.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że podobne sytuacje nie należą do rzadkości. Nie tak dawno doktor Jankisz zajmował się bocianem ze złamanym skrzydłem. Bocian był biały i wymagał natychmiastowej pomocy. Z miejsca też było wiadomo, że będzie musiał zimować w Polsce.
Ale najbardziej zaskoczyła nas wiadomość, że do miejskiego weterynarza znów trafił zwierzak postrzelony z wiatrówki. Do incydentu doszło trzy dni temu a kociak został raniony aż ośmioma śrutami.
Zobacz też:
Ktoś znów strzela do zwierząt, tym razem zabił psa! [DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
Postrzelił kota, wkurzył weterynarza i będzie miał kłopoty [UWAGA! DRASTYCZNE ZDJĘCIA]
Ostatnio o podobnych incydentach było głośno jesienią ubiegłego roku – ktoś najpierw zranił kota w Nowym Sączu i dwa psy w okolicy Nawojowej. Jednego z czworonogów nie udało się uratować. Okazuje się, że nadal w naszym mieście nie jest bezpiecznie.
ES [email protected] Fot.: Czytelnik