Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Sobota, 20 kwietnia. Imieniny: Agnieszki, Amalii, Czecha
25/07/2014 - 14:01

Ludowcy nie chcą sztandarów PSL. Co to za partia?

Andrzej Potoniec, syn zmarłego przed czterema laty znanego działacza sądeckiego PSL - Władysława Potońca, bezskutecznie monituje ludowców w Nowym Sączu i Krakowie o odebranie dwóch sztandarów partyjnych, którymi jego ojciec się opiekował.
- Nie zależy im na sztandarach, to co to za partia?! - dziwi się pan Andrzej. Dzwonił w tej sprawie do siedziby PSL w Nowym Sączu przy Jagiellońskiej i wysłał mejla do krakowskiego PSL. - Bez odzewu, nikt się nie zgłosił po odbiór sztandarów - mówi.

Dzisiejszy PSL w prostej linii jest spadkobiercą ZSL, sojusznika PZPR, choć odwołuje się do przedwojennych tradycji ruchu ludowego i mikołajczykowskiego PSL, rozbitego przez komunistów.

Jeden ze sztandarów przechowywanych u Potońców pochodzi prawdopodobnie z czasów PRL, gdyż ma orła bez korony i hasło: "Postęp- Dobrobyt-Wolność-Sprawiedliwość". Drugi sztandar bez wątpienia powstał po transformacji ustrojowej w 1989 roku, gdyż orzeł ma koroną, wyhaftowano napis "PSL", "Zarząd Wojewódzki w Nowym Sączu", a hasło brzmi: "Ojczyzna - Pokój- Demokracja". Na obu proporcach widzimy zieloną koniczynkę.

Śp. Władysław Potoniec to był jeden z ostatnich prawdziwych ludowców na Sądecczyźnie, pochodził z Podegrodzia, mieszkał na Helenie w Nowym Sączu, spoczywa na miejscowym cmentarzu. Póki mu zdrowie pozwalała, chodził ze sztandarem PSL na różne uroczystości patriotyczne i religijne. Przed śmiercią zdążył opublikować swoje ciekawe wspomnienia, ale nie zdążył przekazać dwóch sztandarów w godne ręce. Mieli je przejąć koledzy Wł. Potońca z pocztu sztandarowego, ale oni po kolei też umarli i tak minęły cztery lata.

- Moja mama, która ma 87 lat, ciągle mnie pyta, czy oddałem już peeselowcom sztandary, z którymi "Dziadek" chodził na uroczystości, a ja nie mogę spełnić jej prośby - martwi się Andrzej Potoniec.
Dlatego, zdesperowany, za pośrednictwem naszego portalu apeluje do serc i sumień obecnych działaczy PSL o odbiór dwóch sztandarów partyjnych, bo to tradycja i historia ruchu ludowego na Sądecczyźnie.

- Czy ja mam dzwonić do Pawlaka, albo Piechocińskiego? - pyta retorycznie pan Andrzej.

O dalszym ciągu tej niezwykłej historii nie omieszkamy powiadomić naszych Czytelników.

(HSZ), fot. Andrzej Potoniec







Dziękujemy za przesłanie błędu