List od sołtysa Jazowska. Rozdzielą dzieci romskie?
Zasadniczym postulatem rodziców - zaznaczamy, nieromskich dzieci – jest skierowanie części romskich dzieci do szkoły podstawowej w Jazowsku. Przybyłym na naradę rodzicom idzie o te dzieci, które udadzą się po raz pierwszy do szkoły w 2018 r., czyli te najmłodsze.
Stąd nasuwa się zapytanie, czy ktoś zapytał te maluchy, ich rodziców, czy chcą zostać oddzielone od swojej macierzy szkolnej? Od swoich rówieśników, koleżeństwa i rodzin. Czy radna gminna Elżbieta Majerska pozyskała opinie matek dzieci cygańskich, które radna popiera ekspediować do Jazowska.
Zauważmy, że Cyganie osiedli w Maszkowicach przed ponad półwieczem. I tam udali się do szkoły, gdzie uczęszczają do dzisiaj. Ale z kompletnie niezrozumiałych względów, gwałcąc wszelkie historyczne przesłanki, urzędnicy gminni w latach 90. minionego wieku zmienili przebieg granicy Maszkowice - Jazowsko, doprowadzając do rozdzielenia osady romskiej na części. I od tamtej pory rozpoczęły się najróżniejsze próby wypchnięcia formalnego Romów z Maszkowic. Dodano na domostwa romskie numerację obrębu sołectwa Jazowsko. Następnie fragment osady znalazł się w obwodzie szkoły podstawowej w Jazowsku.
Jak dotąd – pomimo formalnego obwodu szkolnego szkoły w Jazowsku – dzięki uprzejmości władz obydwu szkół – nie dzielono mniejszości romskiej na części. W całości dzieci uczęszczały do szkoły w Maszkowicach. Właśnie w tej szkole wykształcił się na przestrzeni lat odpowiedni system edukacji, przystosowany do nauczania dzieci z osady cygańskiej. Można powiedzieć, że cała tradycja edukacji dzieci romskich w gminie Łącko oparta jest o szkołę podstawową w Maszkowicach.
Jak więc wytłumaczyć to, że małe dziecko romskie, 6-latek, 7-latek, ma iść do szkoły podstawowej do Jazowska, gdzie uda się w osamotnieniu, w oderwaniu od rodzeństwa, które uczęszcza do szkoły w Maszkowicach? Która matka zgodzi się, aby jej potomstwo, zamiast iść i uczyć się wraz z kuzynostwem i sąsiadami, ma skierować swoje małe nóżki do dalej położonej szkoły w Jazowsku, zupełnie mu obcej? Nawet dla rodziców takiego dziecka może to być doświadczenie niesympatyczne, znajdując się w odosobnieniu, w placówce dotychczas nieznanej.
Przecież do szkoły w Maszkowicach uczęszcza zwarta, zżyta grupa dzieci, dzieląca na co dzień podwórze i domostwa zintegrowanej enklawy w obszarze gminy.
A kwestia powszechnych zebrań szkolnych: matka miałaby jechać na zebranie starszego dziecka do Maszkowic, a młodszego do Jazowska? Wydaje się to co najmniej nierozważne.
Nasuwa się pytanie: czy za rok, może dwa, znowu część dzieci romskich zostanie wysłana do innych placówek na terenie gminy?
Zorganizowane spotkanie, co prawda na prośbę rodziców dzieci z Maszkowic, lecz jednak z władzami gminnymi, miało charakter wysłuchania jednej ze stron. W tym momencie konieczne wydaje się wysłuchanie drugiej ze stron, czyli mieszkańców wsi Jazowsko, do której przed dwoma dekadami osadę cygańską wcielono. A najważniejsze – należy zorganizować spotkanie publiczne radnych i wszystkich zainteresowanych z przedstawicielami, rodzicami społeczności cygańskiej z osady.
Decydowanie o losie i edukacji dzieci cygańskich bez udziału ich rodziców jest pewnym nadużyciem. Nawet przejawem pewnej dyskryminacji. Jaki jest powód próby organizowania dwóch placówek w gminie z nauczaniem dzieci romskich, zamiast jednej? Tym samym organizowania dwóch oddzielnych dowozów dzieci w zupełnie przeciwnych kierunkach?
Pomysł ten budzi nie tylko moralne, etyczne wątpliwości – z punktu widzenia dzieci, ale także pojawiają się wątpliwości natury ekonomicznej. Na marginesie jawią się protesty mieszkańców Jazowska, których dzieci nigdy nie dzieliły klas z dziećmi romskimi.
Czy namnażanie konfliktów na linii mieszkańców rdzennych i Romów jest w interesie władz gminy? Bo z pewnością podobne zabiegi nie pomogą załagodzić wspólnych sporów i kwestii, a przyczynią się do zaognienia drażliwych tematów, a co więcej – do powstawania nowych punktów zapalnych, rodzących społeczne napięcia i niepotrzebne waśnie.
Nadto można zauważyć, że władze gminne od lat nie radzą sobie z niekontrolowanymi nowo przybywającymi obcymi mieszkańcami osady, z zagrażającymi życiu ludzkiemu zabudowaniami, z fatalnymi warunkami sanitarnymi. Czy więc nagłe niespodziewane dzielenie grupy dzieci szkolnych na części, poprawi byt ludności romskiej w osadzie?
Grzegorz Olszewski (autor jest sołtysem Jazowska, przyp. red.)