Kiedy noc spadających gwiazd? Pesreidy 2017 już niedługo
To, co zwykliśmy poetycko określać mianem spadających gwiazd to meteory, które tak naprawdę są śladami przejścia w atmosferze po drobnych ciałach kosmicznych, nazywanych meteoroidami. To pozostałości po kometach bądź asteroidach w postaci okruchów i ziarenek, często milimetrowej wielkości.
Kiedy wpadną do atmosfery ziemskiej – z prędkościami rzędu kilkudziesięciu kilometrów na sekundę – parują gwałtownie, kreśląc przy tym na niebie jasny ślad, czyli właśnie meteor.
- Meteory wlatując z dużą prędkością w atmosferę ziemską momentalnie rozgrzewają się do tysięcy stopni Celsjusza i płoną. Dają błysk jasnego światła przez bardzo krótki czas tłumaczył na antenie Polskiego Radia astronom Tomasz Kisiel.- Im mniejszy obiekt, tym słabiej widoczny i tym szybciej ulega całkowitemu spaleniu -
- Maksimum roju Perseidów przypada na ok. 12 sierpnia. Nie do końca można idealnie przewidzieć, czy to będzie noc poprzedzająca, czy następna, ale specjaliści przewidują, że w tym roku będzie to noc z 12 na 13 sierpnia. Aktywność Perseidów jest co roku różna. - Jeśli chodzi o maksimum Perseidów, to przypuszczalnie będzie to w tym roku ok. 120 obiektów na godzinę. Choć tak naprawdę jest to loteria - dodał Kisiel.
Sądeczanie też szykują się do obserwacji meteorytów. Najlepiej szukać miejsc się z dala od świateł miejskich, gdzie zanieczyszczenie światłem w naszej okolicy jest najmniejsze. Agnieszka Żak wybiera się z grupą znajomych na do schroniska Chatka pod Niemcową.
- Byłam tam w ubiegłym roku, właśnie z 12 na 13 sierpnia. To świetne miejsce do obserwacji, bo wokół nie ma żadnych domów, panuje więc niemal idealna ciemność. Leżeliśmy w śpiworach na karimatach i widzieliśmy prawdziwy deszcz Perseidów. To było niesamowite. Po prostu poezja i wrażenie zatopienia się czasoprzestrzeni. W tym roku również się wybieramy.
Gdzie trzeba wypatrywać spadających gwiazd? Trzeba odnaleźć radiant, czyli miejsce, z którego wydają się wylatywać meteory. W wypadku Perseidów znajdziemy go nad północno-wschodnim horyzontem – w gwiazdozbiorze Perseusza.
- Wbrew pozorom nie należy jednak patrzeć w kierunku radiantu, bo im bliżej niego, tym ślady meteorów są krótsze. Najlepiej patrzeć prostopadle do tego kierunku - radził w polskim Radiu astronom. Tomasz Kisiel.-
Deszcz meteorów, a właściwie skalnych odłamków, które ciągną się za kometą Swift-Tuttle co rok możemy obserwować na przełomie lipca i sierpnia. Im dalej jesteśmy od łuny miast, tym piękniejsze nas czekają widoki.
(ami) fot. NASA