Jak z Muszynki zaszła do Cannes. Zawrotna kariera filmowa Joanny Kulig
Polak wygrał w Cannes! "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego została nagrodzona Złotą Palmą za reżyserię. Premiera filmu skończyła się owacją na stojąco. Strumień pochwał spłynął też na Joannę Kulig, która w filmie Pawlikowskiego zagrała główną rolę u boku Tomasza Kota. Jej grą zachwyciła się między innymi amerykańska gwiazda Julianne Moore, która uznała Kulig za najlepszą obok, Penolope Cruz, aktorkę canneńskiego konkursu.
Z Pawlikowskim Joanna Kulig pracowała już wcześniej. Spotkali się na planie filmu „Kobiety z piątej dzielnicy”. Aktorka była wtedy ledwie cztery lata po ukończeniu szkoły teatralnej. Potem pojawiła się drugoplanowa rola w nagrodzonej Oskarem „Idzie”. Film obejrzało wiele znaczących osób z Hollywood, a Kulig zebrała znakomite recenzje. Teraz znowu razem świętują sukces na prestiżowym międzynarodowym festiwalu filmowym.
Swoją urodą i talentem pochodząca z Sądecczyzny Joanna Kulig od kilku lat zachwyca międzynarodową publiczność, jednak jej droga do sukcesu wcale nie była łatwa. Wyruszyła z Muszynki, małej wsi graniczącej ze Słowacją. Najpierw były szkolne występy i nauka w szkole muzycznej w Krynicy, gdzie ukończyła klasę wokalną i klasę fortepianu
- Do dziś pamiętam lekcje pianina z panią Turek, jak ćwiczyłam codziennie w szkole muzycznej w Krynicy - wspominała blisko sześć lat temu na łamach portalu onet.pl - To nauczyło mnie wytrwałości i dążenia do celu. Uwrażliwiło, wzbogaciło moją wyobraźnię oraz słuch.
Pierwszy raz przed telewizyjną kamerą stanęła, kiedy miała piętnaście lat i od razu zaczęła z wysokiego C. W programie "Szansa na sukces" brawurowo wykonała utwór z repertuaru Grzegorza Turnaua "Między ciszą a ciszą".
- Dla mnie i dla ludzi z mojej miejscowości było to wielkie wydarzenie, dało mi mnóstwo energii do działania. Gdyby nie "Szansa", nie pojawiłyby się kolejne rzeczy - wspominała w rozmowie z portalem film.onet.pl. Potem próbowała jeszcze swoich sił w "Idolu". Dotarła do półfinału z piosenką "Pogoda ducha" Hanny Banaszak.
To były małe kroki do kariery do budowanej na gruntownym, artystycznym wykształceniu, na które musiała zarobić sama.
Z teczką pełną wycinków o sobie obiegła różne fundacje z prośbą o pomoc. Potrzebowała pieniędzy, by kontynuować naukę.By studiować na Akademii Teatralnej w Krakowie, wyjechała na rok do Londynu. Pracowała w knajpie, w sklepie z używaną odzieżą, zbierała fundusze na życie w Krakowie. Zdała. Choć koledzy z roku podśmiewali się z niej, że jest „zacofana” – nie przejmowała się tym - pisze o niej jeden z plotkarskich portali.
- Na pierwszym roku Anna Polony powiedziała mi wprost: „Jezu! Ciebie to chyba dlatego przyjęli, że ładnie śpiewasz! Nie wiem, co z tobą będzie'" – wspomina Joanna Kulig. Dziś, gdy stała się sławna, mówi, że jest przykładem na to, że do wszystkiego można dojść ciężką pracą.
Na dużym ekranie po raz pierwszy pojawiła się w 2007 roku w filmie "Środa, czwartek rano" Grzegorza Packa i od razu otrzymała nagrodę za najlepszy debiut aktorski na Festiwalu Filmowym w Gdyni.Potem zagrała też z takimi gwiazdami światowego kina, jak Ethan Hawke i Kristin Scott Thomas („La Femme du Veme”).
Prawdziwym przełomem w jej aktorskiej karierze okazała się rola prostytuującej się studentki Alicji w filmie Małgorzaty Szumowskiej „Sponsring” gdzie zagrała u boku Juliette Binoche. Po owacyjnie przyjętym pokazie "Zimnej wojny" w Cannes, Jonana Kulig pochwaliła się na Instagramie komentarzem francuskiej gwiazdy pod jednym z jej postów. Binoche wyraziła swój zachwyt obecnością Kulig na festiwalu w Cannes.
W kraju widzowie pokochali Kulig za rolę w serialu „O mnie się nie martw” W telewizyjnym programie "Pytanie na śniadanie" bardzo ciepło wspominała pracę na planie filmowym.
- Serialowy mąż i dzieci to była moja druga rodzina. Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu nie tylko na planie zdjęciowym, ale także wspólnych, zwyczajnych rozmowach - opowiadała aktorka.
Pochodząca z Muszynki aktorka słynie ze swej skromności i przywiązania do rodzinnych stron. W licznych wywiadach stanowczo odmawia nazywania jej góralką.
– Bardziej mówi się o nas Lachy Sądeckie, bo nie mamy takiej typowo góralskiej gwary, jak choćby w Zakopanem, ale nie brak nam na pewno góralskiej krzepy – opisuje swoje rodzinne strony Joanna Kulig i podkreśla, że chętnie wraca do Muszynki, żeby się wyciszyć i odpocząć od wielkiego świata. Jak twierdzi, tam jest bliżej ziemi, liczą się sprawy codzienne, a nie kino i wielka kariera.
W plotkarskich pismach niewiele można wyczytać na temat prywatnego życia aktorki. Jej mężem jest reżyser Maciej Bochniak. Poznali się jeszcze na studiach. Dziś mieszkają w Warszawie.
Aktorka zdradza, że kiedy czuje się przeciążona pracą, mąż wiezie ją do lasu, bo tam jest spokój. Z humorem opowiada, jak czasem mąż przywołuje ją do porządku.
-Mogłabyś tak głośno nie śpiewać, ludzie się oglądają – słyszę często w kościele od męża. Odpowiadam mu: U nas w Muszynce wszyscy śpiewają pełnym głosem!
[email protected] fot. Instagram, Print screen TVP2