Trwa wczytywanie strony. Proszę czekać...
Środa, 24 kwietnia. Imieniny: Bony, Horacji, Jerzego
01/02/2019 - 14:30

Gdzie jest mięso z chorych i martwych krów, które trafiło na Sądecczyznę

Gdzie (w których sklepach, przetwórniach, restauracjach) są dwie tony mięsa z chorych i martwych krów tzw. „leżaków” z rzeźni na Mazowszu, które trafiły między innymi do Małopolski, w tym również na Sądecczyznę? Spożycie takiego mięsa, według ekspertów, grozi nawet utratą życia. Niestety, urzędnicy milczą. Czy prawdą są ich zapewnienia, że zdążyli wycofać całe trujące mięso z półek?



Jak powiedział portalowi „Sądeczanin.info” Mariusz Stein, powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu, w zakładzie rozbioru mięsa działającego na terenie powiatu nowosądeckiego, który otrzymał te partie wołowiny, została przeprowadzona kontrola. Mięso zostało zabezpieczone. Część gotowych wyrobów mięsnych trafiła do sklepów, nie tylko w naszym regionie. Kontrolerzy zabezpieczają teraz te partie produktów, które są wycofywane z obrotu.

Wstrząsająca sprawa z Mazowsza ujrzała światło dzienne po opublikowanym przez dziennikarzy „Superwizjera” TVN materiale o nielegalnym procederze dokonującym się w jednej z ubojni na Mazowszu. Reporterzy ujawnili, że bydło, które należało zutylizować, było przetwarzane i sprzedawane.

Spożycie takiego mięsa, według ekspertów, grozi utratą życia i zdrowia

Jak dowiedzieliśmy się w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie część mięsa z ubojni na Mazowszu trafiła, niestety do Małopolski. Konkretnie do pięciu powiatów. Dwie tony mięsa znalazły się między innymi w jednym z zakładów rozbioru mięsa na terenie powiatu nowosądeckiego.

Jak dowiedział się portal „Sądeczanin.info” kontrola weterynaryjna została przeprowadzona we wspomnianym zakładzie w środę, 30 stycznia.

Powiatowy lekarz weterynarii Mariusz Stein nie zdradza jednak o jaki zakład chodzi, ponieważ głośna już na całą Polskę sprawa ubojni z Mazowsza, objęta została postępowaniem prokuratorskim.

- Otrzymaliśmy informację o numerach partii ćwierci wołowych, które, już po rozbiorze, dotarły do zakładu rozbioru znajdującego się na terenie powiatu nowosądeckiego – powiedział portalowi „Sądeczanin.info” Mariusz Stein, powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu. – Te partie zostały zidentyfikowane i zabezpieczone. Mięsa wołowego było około 1,5 tony.

Mariusz Stein przyznaje jednak, że część mięsa, która może być mieszana z innym gatunkiem mięsa, niezbędnymi przy produkcji wyrobów mięsnych, trafiła jeszcze dalej.

- Do zakładów przetwórczych, hurtowni i sklepów – doprecyzowuje powiatowy lekarz weterynarii w Nowym Sączu. – Dotarliśmy także i do tych miejsc. Wszystkie partie gotowych wyrobów, do których się to mięso dostało, zostały zidentyfikowane. W tych miejscach odbywa się obecnie wycofywanie wspomnianych wyrobów z handlu.


Gdzie jest mięso z chorych krów? Fot. webandi/Pixabay

Do których hurtowni i sklepów trafiły gotowe wyroby, które mogły zawierać część mięsa z chorych krów?

- Wyroby gotowe z zakładów przetwórczych z terenu Sądecczyzny znalazły się w sklepach w całej Polsce, w tym także tych na terenie naszego powiatu – mówi ogólnie Mariusz Stein. – W większości jednak te wyroby trafiły poza nasz powiat. Natychmiast rozesłaliśmy informacje do powiatowych lekarzy weterynarii z innych terenów, a także do sanepidu, który nadzoruje sklepy, o konieczności wycofywania podejrzanych partii.

Wycofywanie podejrzanych wyrobów mięsnych  trwa od środy i dzisiaj nie powinny się już znajdować w obrocie handlowym. Wszystkie te wyroby zostaną zutylizowane.

Zapytaliśmy Mariusza Steina, czy są ewentualnie podejmowane jakieś kroki w stosunku do zakładu z Sądecczyzny, do którego trafiło około 1,5 tony wątpliwej wołowiny z ubojni na Mazowszu

- Na razie żadne czynności administracyjne w stosunku do tego zakładu rozbioru mięsa na Sądecczyźnie nie zostały podjęte za wyjątkiem wszczęcia przeze mnie z urzędu postępowania administracyjnego – mówi powiaty lekarz weterynarii w Nowym Sączu. - Takie postępowanie wszczyna się, aby wyjaśnić sprawę dostania się do obrotu ćwierci pozyskanych ze zwierząt, które nie zostały poddane badaniu poubojowemu.

Okazuje się, że mięso, które trafiło do wspomnianego zakładu na Sądecczyźnie było opieczętowane i miało wymagane dokumenty, więc wizualnie nie budziło podejrzeń

- Należy podkreślić, iż firma po uzyskaniu powyższych (niepokojących – przyp. red.) informacji sama podjęła także kroki zmierzające o wycofaniu przedmiotowego mięsa z obrotu – informuje Jacek Żak, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Krakowie.

Sprawą nielegalnego procederu z Mazowsza zajmuje się już Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce. Po emisji reportażu Główny Lekarz Weterynarii zarządził kontrole w ubojniach i zakładach rozbiórki mięsa w całej Polsce.

Powiatowy Lekarz Weterynarii w Ostrowi Mazowieckiej, po informacjach uzyskanych od Mazowieckiego Lekarza Weterynarii, w drodze decyzji administracyjnej cofnął zatwierdzenie na prowadzenie działalności rzeźni bydła będącej przedmiotem reportażu wyemitowanego przez telewizję TVN. Mięso pozyskane w zakładzie, w stosunku do którego nie udokumentowano przeprowadzenia weterynaryjnego badania poubojowego, zostało objęte procedurą wycofania z obrotu. – czytamy w komunikacie wydanym przez Głównego Lekarza Weterynarii.

[email protected], fot. born_in_88/webani/Pixabay







Dziękujemy za przesłanie błędu